Sensacja w Czechach! Jagiellonia zasłużenie pokonana
Na pewno nie tak Adrian Siemieniec wyobrażał sobie wyjazdowy mecz Jagiellonii w piątej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji. Na skromnym obiekcie w czeskiej Mlady Boleslav jego zespół zaliczył swoją premierową porażkę w tych rozgrywkach. Jedynego gola tego wieczoru zdobył 21-letni Patrik Vydra. Spotkanie zakończyło się sensacyjnym zwycięstwem gospodarzy wynikiem 1:0.
Jagiellonia przed dużą szansą. Gra o historyczny awans
Przed meczem faworyt tego starcia był tylko jeden. To debiutująca w tegorocznej edycji Ligi Konferencji drużyna Adriana Siemieńca. Jagiellonia nie mogła wymarzyć sobie lepszego startu w tych rozgrywkach. Fazę ligową zaczęła od wielkiej niespodzianki. Zmierzyła się w wyjazdowym meczu z FC Kopenhaga. Mistrzowie Polski musieli gonić wynik, jednak nie załamali się. Najpierw do wyrównania doprowadził Afimico Pululu, a w doliczonym czasie gry Parken uciszył Darko Churlinov, sprawiając, że sektor gości oszalał ze szczęścia.
Churlinov's 97th minute winner for Jagiellonia 🤯
What a way to make your mark 👊#UECL | @Jagiellonia1920 pic.twitter.com/2190fbe1ZH
— UEFA Conference League (@europacnfleague) October 5, 2024
Nie gorzej było w premierowej rywalizacji przed własną publicznością na Chorten Arenie. Rywalem był mołdawski Petrocub, czyli zespół ze znacznie niższej półki, jednak okazał się bardzo nieprzyjemnym oponentem. Błysk najskuteczniejszego napastnika Ligi Konferencji, Afimico Pululu, zapewnił następną wygraną. Angolczyk w przeciągu trzech minut zapakował dublet. Prawdziwy koncert kibice w stolicy Podlasia mieli okazję oglądać w trzeciej serii gier. Do Polski zawitało silne norweskie Molde. Przed meczem byli dosyć pewni swego, a do kraju wrócili z dodatkowym, trzybramkowym bagażem zapakowanym przez duet Pululu – Hansen.
Przed startem rozgrywek komplet punktów na półmetku zmagań wydawał się scenariuszem niemal niemożliwym do wykonania. A jednak drużyna Adriana Siemieńca tego dokonała, więc remis w Celje został przyjęty z dużym zrozumieniem. W Słowenii nie dużo brakło do następnego triumfu, jednak w końcówce nieszczęśliwie piłkę do własnej bramki skierował Adrian Dieguez. Na dwie kolejki przed końcem dawało to fenomenalne trzecie miejsce w całej fazie ligowej. Lepsza była tylko londyńska Chelsea i warszawska Legia. Wydawało się, że dzięki swojej świetnej postawie Jagiellonia najprawdopodobniej awansuje bezpośrednio do 1/8 finału.
Głównym atutem Mlady Boleslav jest granie u siebie. Czesi swoje zmagania zaczęli dokładnie odwrotnie względem Jagi , bo od trzech porażek – z Noah (0:1), Lugano (0:1), i Guimaraes (1:2). Przełamanie przyniósł dopiero domowy mecz z hiszpańskim Realem Betis. Początkowo musieli odrabiać straty, co się udało dzięki dwóm szybkim bramkom na początku drugiej połowy. Zagwarantowali sobie tym zwycięstwem premierowe punkty w Europie, jednak i tak zajmowali dopiero 30. miejsce i wątpliwe było, że zdołają awansować do dalszej fazy zmagań.
C'mon Jaga 🟡🔴 #MBLJAG
🤝 @europacnfleague
________________________
Wspierają nas @wojpodlaskie, @WBialystok pic.twitter.com/xu8SPD0RQG— Jagiellonia Białystok (@Jagiellonia1920) December 12, 2024
Powiało nudą. Pierwsza połowa nie zachwyciła
Jagiellonia od początku przejęła kontrolę nad meczem. Gospodarze ustawili się nisko i czekali na swoje szanse z szybkiego ataku. Bardzo groźnie zrobiło się w ósmej minucie, kiedy w prostej sytuacji Sławomir Abramowicz nie potrafił porozumieć się z Adrianem Dieguezem. Tylko cudem czeski zawodnik nie znalazł się w idealnej sytuacji do wpakowania piłki do pustej bramki.
Mecz przez długi czas zdecydowanie nie porywał. Ciężko było o jakąkolwiek okazję bramkową. Za każdym razem brakowało dokładności, pomysłu lub drużyna przeciwna była dobrze przygotowana i oddalała zagrożenie. Z biegiem minut mecz stał się bardziej wyrównany niż na początku. Gra toczyła się głównie w środku pola. Zarówno Afimico Pululu jak i napastnicy Mlady Boleslav byli zupełnie odcięci od dograń.
Jagiellonia po raz pierwszy blisko otwarcia wyniku była po ponad pół godzinie gry. Po faulu na Stojinoviciu do rzutu wolnego podszedł Darko Churlinov. Mocno uderzył nad murem, jednak piłka poleciała minimalnie nad bramką. I to w pierwszej połowie byłoby na tyle, o czym można wspomnieć. Nikt szczególnie nie naciskał, żeby strzelić premierowego gola w tej rywalizacji. Kibice mogli być zawiedzeni. Jaga nie przyzwyczaiła swoich sympatyków do tak ospałej postawy.
⏱️ 35' Can't be touched 🔝.
📲 Szczegółowa relacja ➡️ https://t.co/MSRhPZ91od
________________________@wojpodlaskie | @WBialystok | #MBLJAG 0:0 pic.twitter.com/WnDVxgcYMK— Jagiellonia Białystok (@Jagiellonia1920) December 12, 2024
Gorzej być nie mogło? Druga połowa nie pozostawiła złudzeń
Zaraz po przerwie zawodnik gospodarzy wyszedł na dogodną pozycję do zdobycia upragnionego prowadzenia. Stanął oko w oko ze Sławomirem Abramowiczem, jednak młody Polak zachował koncentrację i zatrzymał płaskie uderzenie. Czesi poszli za ciosem i w 51. minucie bramkarz mistrzów Polski znów był zmuszony do interwencji. Odbił przed siebie mocny strzał i na jego szczęście dobitka była bardzo niecelna.
Obraz gry w drugiej połowie zbytnio się nie zmienił. Wciąż nie było to widowisko najwyższej jakości. Już ciekawiej było na trybunach, na których licznie zgromadziła się wyjazdowa grupa, wspierająca piłkarzy Adriana Siemieńca. W 72. minucie młody szkoleniowiec zdecydował się ściągnąć najlepszego strzelca swojej drużyny w europejskich pucharach. W końcówce sposobu na trafienie do siatki miał szukać Lamine Diaby – Fadiga.
Równo kwadrans przed końcem lokalni kibice wybuchli w euforii radości. Ich ulubieńcy wysoko przechwycili piłkę, ta powędrowała do Patrika Vydry, a młody Czech bez zastanowienia huknął z większej odległości. Abramowicz był w tej sytuacji bezradny. Gospodarze zaczęli maksymalnie przedłużać grę, a Jagiellonii spieszyło się, żeby jeszcze spróbować odwrócić niekorzystny rezultat.
⏱️ 80' Jagiellonio, my wierzymy!
📲 Szczegółowa relacja ➡️ https://t.co/MSRhPZ91od
________________________@wojpodlaskie | @WBialystok | #MBLJAG 1:0 pic.twitter.com/5eapp5FfsQ— Jagiellonia Białystok (@Jagiellonia1920) December 12, 2024
Na dobrych chęciach się skończyło. Tego dnia podopieczni Adriana Siemieńca zupełnie nie przypominali swojej najlepszych wersji. Nie wychodziło im zupełnie nic. Nie byli w żaden sposób groźni dla swojego przeciwnika. W doliczonym czasie zamiast stwarzanych szans na gola, arbiter miał następne okazje do wyciągania żółtych kartek za niepotrzebne przepychanki i awantury na boisku. Jakby tego było mało, po interwencji VARz boiska za niesportowe zachowanie wyleciał Adrian Dieguez. Chwilę po tym sędzia zagwizdał po raz ostatni tego wieczoru.
fot. screen Polsat Sport