Piłkarze z pola, którzy zagrali na bramce (cz. I)
Zespół nie ma zmian, a bramkarz dostaje czerwoną kartkę. W tej sytuacji trener musi wystawić do gry na bramce piłkarza z pola. Takie obrazki nie są częste, ale co jakiś czas się zdarzały. Kiedy zmiany nie istniały bądź było ich mniej, częstsze stawały się tego typu rozwiązania. Na bramce stał także… Pele! W pierwszej części tekstu na temat piłkarzy z pola, którzy grali na bramce, przedstawimy sześć przypadków.
Pelé, 1963, Santos — Gremio
W 1963 roku Edson Arantes do Nascimento był już jednym z najlepszych piłkarzy świata oraz dwukrotnym mistrzem świata z reprezentacją Brazylii. Na boisku wydawać by się mogło, że może grać na specjalnych prawach. Słynnego Pelé na boisku traktowano jak każdego gracza. Przykład to mecz z 1963 roku pomiędzy Santosem FC a Gremio.
Kilka minut przed końcem starcia pomiędzy tymi dwoma ekipami w półfinale Pucharu Brazylii arbiter główny pokazuje czerwoną kartkę golkiperowi Santosu. Był to pewnego rodzaju dramat i zagwozdka dla szkoleniowca Pelégo. Trener postanowił, że najlepszym pomysłem będzie to, aby… Edson Arantes do Nascimento stanął na bramce. Tak też się stało. Najwybitniejszy piłkarz w historii piłki nożnej nie stracił piłki. Jeden z kolegów chwalił słynnego piłkarza, nazywając go „wspaniałym bramkarzem”. Pelé w tamtym meczu ustrzelił hat-tricka. Trzy bramki w jednym meczu i gra na zero z tyłu to istny ewenement.
#Pele as an emergency #goalkeeper#Brazil, 1957 🇧🇷 pic.twitter.com/oDMc95lQmI
— PSiN GoalkeepersBorn ⭐️ (@PortieriSiNasce) September 26, 2017
Jan Koller, 2002, Bayern Monachium — Borussia Dortmund
Przez lata czeski napastnik Jan Koller stanowił o sile Borussii Dortmund. Dla BVB zawodnik… nie tylko strzelał gole. W jednym ze spotkań Czech stanął na bramce. Jako że nie można było zastąpić bramkarza innymi golkiperem, to wybór dwumetrowego wieżowca nie mógł dziwić. Wcześniej Jens Lehmann kłócił się z arbitrem, który wyrzucił temperamentnego zawodnika z boiska.
Czech bronił przez ponad 20 minut. Dwumetrowy gracz nie przepuścił bramki na Olympiastadion w Monachium. W hitowym starciu Bayern pokonał 2:1 z ekipą z Zagłębia Ruhry. Koller nie odkrył nowego powołania i potem nadal występował jako „9”. Zagrał jednak na tyle niesamowite spotkanie, że aż… trafił do najlepszej jedenastki „Kickera”! Zaliczył bowiem kilka interwencji.
Cosmin Moți, 2014, Łudogorec Razgrad — Steaua Bukareszt
To niesamowita historia! Rewanżowy mecz IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2014/2015 pomiędzy bułgarskim Łudogorcem Razgrad a rumuńską Steauą przeszedł do annałów europejskich rozgrywek. W pierwszym pojedynku ekipa z Bukaresztu wygrała u siebie 1:0. W drugim starciu rozegranym w Sofii niemal przez cały mecz utrzymywał się wynik bezbramkowy. Aż do 90. minuty, gdy Wanderson trafił na wagę remisu w dwumeczu. Dogrywka miała przebieg jak z najlepszego dreszczowca.
W 119. minucie golkiper gospodarzy Władisław Stojanow sfaulował poza polem karnym pędzącego Fernando Valerę. Sędzia Alberto Undiano Mallenco wyrzucił bramkarza z boiska. Łudogorec nie miał więcej zmian… Dlatego na bramce musiał stanąć Cosmin Moți. Rumuński obrońca miał przed sobą niecodzienne zadanie – gra w fazie grupowej to ogromny zastrzyk gotówki, a on musiał… w serii jedenastek bronić karne przeciwko drużynie z własnego kraju. Moți niegdyś występował w lokalnym rywalu Steauy, czyli Dinamie – to też dawało dodatkowy dreszczyk emocji.
🚨 Unforgettable play-offs moment 🚨
😮 Defender Cosmin Moţi goes in goal in extra time
🤯 Scores first spot-kick in the shoot-out, then saves two penalties to send Ludogorets into the group stage for the first time! @Ludogorets1945 | #UCL pic.twitter.com/d4kdKcTUht— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) August 16, 2022
Defensor okazał się bohaterem. Najpierw strzelił gola, a następnie obronił dwa strzały (m.in. późniejszego piłkarza Pogoni Szczecin czy Cracovii Cornela Râpy). Rumun po raz pierwszy i jedyny stanął na bramce. Łudogorec za to wtedy po raz pierwszy awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a Moți stał się synonimem boiskowego zwycięzcy.
Felipe Melo, 2012, Elazigspor — Galatasaray
Brazylijczyk Felipe Melo przez cztery lata występował w stambulskim Galatasaray. W trakcie jednego meczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Turcji przeciwko Elazigsporowi pomocnik musiał stanąć na bramce.
W 89. minucie spotkania długowieczny golkiper „Galaty” Fernando Muslera otrzymał czerwoną kartkę. Trener Fatih Terim wcześniej wykorzystał zmiany, więc Urugwajczyka zastąpił piłkarz z pola. Padło na Melo, który uratował wynik starcia. Brazylijczyk w doliczonym czasie gry… obronił karnego wykonywanego przez Göksu Türkdoğana. Dzięki temu goście z Stambułu wygrali spotkanie 1:0. Za swój wyczyn Melo otrzymał „informa” w FIFA 13.
John O’Shea, 2007, Tottenham Hotspur — Manchester United
Irlandzki środkowy defensor John O’Shea nigdy nie należał do grona najlepszych obrońców świata. Mimo to był solidnym piłkarzem, spędził wówczas w czołowym klubie, jakim był Manchester United… aż 12 lat! W 2007 roku podopieczni Alexa Fergusona grali starcie wyjazdowe z Tottenhamem Hotspur, ale nic nie zagrażało ich zwycięstwu. Prowadzenie 4:0 utrzymało się do końca. Z meczu najbardziej zapamiętano jednak nie rezultat, a niecodzienny widok.
John O’Shea z uśmiechem na ustach ubrał bramkarską bluzę Edwina van der Sara. Holender w końcówce spotkania doznał kontuzji po starciu z Robbie’em Keane’em. Limit zmian został wyczerpany, więc szkocki menadżer wprowadził do bramki defensora z Irlandii. Co ciekawe, nie tylko jeden obrońca strzegł bramki United w XXI wieku. Także Rio Ferdinand grał przez część meczu FA Cup z Portsmouth F.C. jako bramkarz i to zaledwie rok po Irlandczyku. Ferguson w 2007 zdecydował się na O’Shea, co okazało się niezłą decyzją, bo bardzo dobry wynik dla „Czerwonych Diabłów” już się nie zmienił.
On this day in 2007, John O'Shea made his goalkeeping debut for #MUFC…
He did a pretty good job, too! 👐 pic.twitter.com/tNIc6Ogsjn
— Manchester United (@ManUtd) February 4, 2018
Bobby Moore, 1972, Stoke City —West Ham United
Słynny zimny, deszczowy wieczór w Stoke w 1972 roku przeżył Bobby Moore. Legenda West Hamu United razem ze swoją drużyną walczyła o awans do finału Pucharu Ligi Angielskiej. W pierwszym meczu było 0:0. Dlatego zarządzono powtórkę spotkania. W nim doszło do niezwykłej historii. W latach 70. XX wieku nie zawsze drużyny jechały na mecz z dwoma bramkarzami. Tak było w przypadku West Hamu United.
W trakcie meczu kontuzji doznał golkiper „Młotów” Bobby Ferguson. Bramkarz był opatrywany i na 20 minut zszedł z murawy. Szkot przez tyle czasu był poza boiskiem. W trakcie przerwy zastąpił go… Bobby Moore. Mistrz świata wszedł na bramkę i okazał się niezły w fachu. Moore musiał zmierzyć się z trudną sytuacją, jaką jest rzut karny. Słynny piłkarz obronił jedenastkę wykonywaną przez Mike’a Bernarda. Ostatecznie gracz Stoke City strzelił gola, gdyż dobił piłkę po obronie Moore’a. Mistrz świata po całej tej sytuacji powiedział, że nigdy nie czuł się tak źle, kiedy futbolówka wpadła do siatki.
To była dopiero pierwsza część historii o piłkarzach z pola, którzy zagrali na bramce. Wypatrujcie kolejnych!