Arsenal zmarnował szansę. Matty Cash z asystą

Napisane przez Krzysztof Małek, 18 stycznia 2025
Arsenal zmarnował szansę. Cash zagrał

Arsenal rozpoczął nowy rok z determinacją, aby gonić Liverpool w tabeli. Kolejnym kluczowym sprawdzianem dla podopiecznych Mikela Artety było starcie na Emirates Stadium z Aston Villą. Historia spotkań obu drużyn bywała różna, a przez znaczną część meczu oglądaliśmy jednostronne widowisko w wykonaniu „Kanonierów”. To się w pewnym momencie zmieniło. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2. 

Emiliano Martinez w formie

Początek rywalizacji na The Emirates należał do Emiliano Martineza. Były bramkarz „The Gunners” wyczyniał cuda w bramce. Arsenal rzucił się do ataku, tak jakby była to już końcówka meczu. Już w 4. minucie Gabriel Martinelli miał znakomitą szansę na otwarcie wyniku, ale Martinez wyciągnął się jak struna i przeszkodził w zamiarach Brazylijczyka. Niektórzy mogli już zapomnieć, że mieliśmy znów do czynienia z najlepszym bramkarzem ostatniego mundialu.

Aston Villa nie chciała być dłużna i próbowała sforsować obronę rywala. Godna okazja nadarzyła się w 13. minucie gdy Ian Maatsen dostał wybitą piłkę, oddał strzał, ale David Raya dał sobie z tym radę. To był znakomity początek spotkania. Dużo się działo po obu stronach pola karnego.

Każdy mur da się zburzyć

Nie ma muru, którego nie da się przebić. Nawet kogoś takiego, jak Emiliano Martinez można pokonać. Do tego doszło w 35. minucie gdy Gabriel Martinelli wpakował dosłownie piłkę do bramki. Sędzia Chris Kavanagh musiał poczekać na podpowiedź z VAR, bo nie było wiadome od razu czy piłka przekroczyła linię bramkową. Brazylijczyk ostatnio był obiektem krytyki. Ten gol może to zmienić. Obecnie ma na swoim koncie sześć bramek w Premier League. Tyle samo zdobył przez cały poprzedni sezon.

Aston Villa dobrze weszła w mecz, jednak od około 25. minuty zaczęła tracić kontrolę nad grą, pozwalając rywalom na dominację. Wyraźnie odczuwalny był brak Morgana Rogersa. Ollie Watkins, w przeciwieństwie do Kaia Havertza, nie zdołał stworzyć sobie żadnej klarownej okazji, a Matty Cash niewiele wspierał swych kolegów. Unai Emery musiał dokonać zmian w przerwie, jeśli chciał, by jego drużyna wróciła z Londynu w lepszych nastrojach.

Pobudka w odpowiednim momencie

Kibice Aston Villi nie mieli powodów do radości w przerwie. Choć ich drużyna rozpoczęła spotkanie obiecująco, z każdą minutą entuzjazm opadał. Arsenal nie tylko dominował na boisku, ale także potwierdził swoją przewagę solidnym prowadzeniem, które odzwierciedlało nie tylko wynik, ale i przebieg gry.

Druga połowa rozpoczęła się w podobnym stylu jak pierwsza – gospodarze regularnie kreowali kolejne okazje. Jedną z nich zamienili na bramkę, podwyższając wynik na 2:0. W 55. minucie Leandro Trossard popisał się znakomitym podaniem do Kaia Havertza, który pewnym strzałem pokonał Emiliano Martineza. Było to już 13. trafienie Niemca we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie. Do tego momentu zarówno Havertz, jak i Trossard rozgrywali fantastyczne zawody, a Belg mógł pochwalić się już drugą asystą w tym meczu.

Pobudka Aston Villi nastąpiła w nagłym, ale i odpowiednim momencie. Arsenal stracił koncentrację. Raptem pięć minut po bramce Havertza, gola kontaktowego zdobył Youri Tielemans. Belg w polu karnym znalazł się nagle, ale zagrał to jakby był rasowym snajperem. 27-latek złapał wiatr w żagle, bo chwilę później oddał strzał z dystansu, ale piłka odbiła się od lewego słupka bramki Davida Rayi.

https://twitter.com/FootballXtra0/status/1880689169380606309

Nie minęło nawet dziesięć minut, a na tablicy wyników było już 2:2. Ollie Watkins był długo nie widoczny, ale przypomniał o sobie w dobrej chwili. Z bliska pokonał Davida Raye. Asystował mu Matty Cash. Dla Polaka to była dopiero pierwsza asysta w tym sezonie Premier League. Na trybunach mecz oglądał nowy selekcjoner reprezentacji Anglii Thomas Tuchel. Ciekawe, czy Ollie Watkins znajdzie uznanie u Niemca w marcowych powołaniach, na początek eliminacji do mistrzostw świata?

Arsenal powinien to wygrać

Końcówka meczu zdecydowanie należała do gospodarzy. Ci robili wszystko, by wygrać to spotkanie i dopisać trzy punkty w tabeli. W 88. minucie padł gol, ale sędzia anulował go, bo jego zdaniem piłka po strzale Rice’a odbiła się od dłoni Kaia Havertza. W doliczonym czasie gry gospodarze znów byli blisko. Kocioł w polu karnym Martineza, ale Mikel Merino oddaje strzał w słupek. Nie poprawił Trossard, którego strzał w piękny sposób obronił bramkarz „The Villans”. Arsenal po raz kolejny jednak stracił punkty.

Remis to podział punków, ale z niego bardziej zadowolona jest Aston Villa. Podopieczni Unaia Emerego zbliżyli się do Bournemouth, będącego na 6. miejscu w tabeli. Z kolei Arsenal ma sześć oczek straty do Liverpoolu. Z tym że trzeba pamiętać, iż „The Reds” mają jeszcze mecz zaległy z Evertonem do rozegrania.

fot. PressFocus

Odbierz freebet 250 zł
za wygraną Man City z Ipswich