MECZ DEKADY W LIZBONIE! Barcelona w ostatniej akcji wyrwała zwycięstwo z dzioba „Orłów”

Napisane przez Krzysztof Małek, 21 stycznia 2025

Barcelona po rozczarowaniu z Getafe chciała powetować sobie niepowodzenie w Lidze Mistrzów. Podopieczni Hansiego Flicka wybrali się do Lizbony na mecz z Benfiką. Po pierwszej połowie widzieliśmy portugalską tragedię w wykonaniu Wojciecha Szczęsnego. Końcówka przerosła jednak najśmielsze oczekiwania. „Duma Katalonii” w ostatnich sekundach meczu wyrwała trzy punkty i pokonała rywala 5:4. Mamy początek roku, a plebiscyt na najlepszy mecz można już zamykać! 

Cios za cios

Tak można w skrócie streścić co się działo w pierwszym kwadransie na Estadio da Luz. Atmosfera na tym legendarnym stadionie była gorąca jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Z każdą minutą było jeszcze goręcej. Już w drugiej bowiem gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Vangelisa Pavlidisa. Trybuny aż ryknęły! Grek był niekryty w polu karnym i wykorzystał kapitalne podanie Alvaro Carrerasa. Gorszego początku Wojciech Szczęsny i jego koledzy nie mogli sobie wyobrazić. To była szybka błyskawiczna akcja, a Pavlidis świetnie uprzedził rywala.

Barcelona potrzebowała chwili, żeby się otrząsnąć. Dopiero Robert Lewandowski dał szansę powrotu do meczu swoim kolegom. Najpierw w 9. minucie Polak strzelił tuż nad poprzeczką, a w 13. minucie wykorzystał rzut karny po faulu na Alejandro Balde. To był jego siódmy gol, w siódmym występie w tej edycji Champions League. Lewandowski zmienił też sposób wykonywania jedenastek.

Wojciech Szczęsny antybohaterem, Pavlidis wręcz przeciwnie

Po szybkim odrobieniu strat wydawało się, że „Duma Katalonii” uspokoiła się i jej ataki pozwolą na objęcie prowadzenia. Ten plan spalił na panewce. Antybohaterem stał się niestety dla Polskich kibiców Wojciech Szczęsny. Zawalił przy dwóch golach!

W 22. minucie polski golkiper popełnił spory błąd. Niektórzy mogli mieć przebłyski z tego, co się stało w meczu Polska – Senegal na mundialu w 2018 roku. To była bardzo podobna sytuacja. Błąd Polaka wykorzystał Pavlidis, który rozpoczynał swoje show. Wystarczyło mu trafić do pustej bramki. Szczęsny po tej sytuacji miał jakieś problemy z udem, gdyż zderzył się z Balde. Na szczęście mógł kontynuować grę.

Wydawało się, że gorzej być nie może. Otóż może… W 28. minucie Wojciech Szczęsny sfaulował w polu karnym rywala i sędzia Danny Makkelie bez wahania odgwizdał karnego, którego na gola zamienił Vangelis Pavlidis. Grek w pół godziny miał już hat-tricka. Natomiast Wojciech Szczęsny notował chyba najgorsze 45 minut w swojej karierze. Inaki Pena miewał słabe występy, jednak Szczęsny tak chwalony przez Hansiego Flicka przed meczem był antybohaterem Barcelony. I to po raz kolejny…

Trzeba jednak pochwalić Benfikę za pierwszą połowę. Środkowi pomocnicy grali mecz życia. Alvaro Carreras na lewej stronie hasał aż miło. Do tego z przodu Pavlidis i Schjelderup robili co chcieli z obroną rywala. Z kolei chociażby Lamine Yamal mógł zostać zapamiętany z… obscenicznych gestów niżeli z akcji ofensywnych. Robert Lewandowski był osamotniony w ofensywie. Raphinha także notował przezroczystą pierwszą połowę.

Pogoń Barcelony

Do pewnego momentu w drugiej części meczu niewiele się działo. Barcelona nie miała pomysłu, jak odrobić straty. Obrona z Alvaro Carrerasem na czele grała po profesorsku. Lamine Yamal nie potrafił sobie z nim poradzić. W Polsce mówi się, że czasami szczęściu trzeba dopomóc. Z tego założenia wyszedł Raphinha, który strzelił najdziwniejszego gola w swojej karierze. Został… nastrzelony. 

Brazylijczyk po prostu dostał piłką w głowę od Anatolija Trubina, który był totalnie zaskoczony tym co się wydarzyło. Chciał posłać mocne i cięte podanie, a trafił akurat tak Brazylijczyka, że piłka wpadła do siatki. Kuriozum! Ukrainiec do tej sytuacji prezentował się ze znakomitej strony. Tutaj jednak pozazdrościł Wojciechowi Szczęsnemu, który chcąc nie chcąc musiał się otrząsnąć i w dalszej części meczu bronić się przed atakami Benfiki.

Jakby mało było problemów Barcelona notowała fatalne momenty. Ten mecz to była istna portugalska tragedia i to nie tylko w wykonaniu Szczęsnego. Spora część graczy Barcelony nie potrafiła się odnaleźć tego wieczoru na Estadio da Luz. Jakby mało było złych sytuacji, to w 68. minucie Ronald Araujo zapakował samobója. WW tym meczu działo się dosłownie wszystko. Trudno było nadążyć. W tej sytuacji Urugwajczyk miał wybić na rzut rożny dośrodkowanie Schjederlupa. Tym razem Wojciech Szczęsny nie zawinił.

Jedynym Polakiem, który trzymał poziom skupienia był Robert Lewandowski. W ofensywie był niewidoczny. Aczkolwiek jego skupienie i stalowe nerwy przy rzutach karnych robiły wrażenie. Polak w 78. minucie ustrzelił dublet i wykorzystał karnego w strugach deszczu, choć faul na Yamalu wzbudził spore kontrowersje. Barcelona przegrywała już tylko jedną bramką.

Ależ końcówka!!!

Remontada – tak się mówi w Hiszpanii, gdy dana drużyna odrobi straty. Do pewnego momentu nic na to nie wskazywało. Barcelona biła głową w mur. Benfica wydawała się mieć wynik i cały mecz pod kontrolą. Nieoczywistym bohaterem okazał się zmiennik Eric Garcia. Hiszpan za chwilę może odejść z klubu, ale ten wieczór zapamięta na długo.

Wojciech Szczęsny odrodził się w końcówce. Po pierwszej połowie Polak mógł się spalić ze wstydu. Natomiast w 89. minucie przypomniał o swoich wielkich umiejętnościach. Akcja sam na sam Angela Di Marii. Szczęsny wybronił strzał Portugalczyka po profesorsku i odkupił po części winy. To był początek dobrych chwil gości, którzy ruszyli w pogoń, by wywieść z Estadio da Luz trzy oczka. Ruszyli z wielką werwą. Do pewnego momentu defensywa Benfiki rzucała się pod nogi Barcelonie.

Gdy już wydawało się, że będzie remis, to Barcelona wprawiła w osłupienie nie tylko własnych, ale i miejscowych kibiców. Szósta minuta doliczonego czasu gry… Benfika jest już pod polem karnym Szczęsnego. Dośrodkowanie, które przerywa jeden z obrońców. Podanie do Raphinhi – ten gna ile ma jeszcze sił w nogach i pokonuje Trubina. Cóż za sceny na Estadio da Luz!

Do tego należy dodać, że konsultowano jeszcze sytuację wcześniej, czy aby Szczęsny nie popełnił faulu przed zabójczą kontrą. Decyzja została podtrzymana. To był mecz sezonu w Lidze Mistrzów. Barcelona do momentu drugiego karnego wykorzystanego przez Lewego nie miała prawa marzyć nawet o remisie. Gospodarze grali super mecz. I co teraz ma powiedzieć Pavlidis? Jego hat-trick pozostanie w cieniu tego, co wyczyniała Barcelona. To był powrót na miarę tego, co się działo kilka lat temu przeciwko PSG. Benfica ma czego żałować.

Barcelona jest wiceliderem fazy ligowej Ligi Mistrzów. Awans do dalszych gier podopieczni Hansiego Flicka mają już zapewniony. Tymczasem Benfica jest na 18. miejscu i raczej będzie musiała grać w barażach. W ostatniej kolejce „Duma Katalonii” zagra z Atalantą. Z kolei Benfica zagra na wyjeździe z Juventusem.

fot. screen ziggo sport

Odbierz freebet 250 zł
za wygraną Arsenalu z Dinamem


Atletico Madryt vs Bayer Leverkusen
powyżej 2,5 bramki
kurs
1,98