Liverpool rozgromił przeciwnika na Anfield
Liverpool przed własną publicznością mierzył się z 18. drużyną tabeli – beniaminkiem kojarzonym z Edem Sheeranem, Ipswich Town. Na Anfield niekwestionowanym faworytem byli gospodarze. Przedmeczowe prognozy znalazły odzwierciedlenie na boisku. „The Reds” nie pozostawili przeciwnikom złudzeń i po dublecie Gakpo oraz bramkach Szoboszlaia i Salaha, rozgromili „The Tractor Boys” aż 4:1. Honorowe trafienie zanotował dla gości Jacob Greaves.
Liverpool wielkim faworytem. Lider podejmował drużynę ze strefy spadkowej
Piłkarze Arne Slota notują wyjątkowo udane miesiące. Wszystko wskazuje na to, że w Premier League zdetronizują Manchester City i po pięciu latach ponownie podniosą puchar dla najlepszej drużyny w Anglii. Obecnie w kraju są bezkonkurencyjni i nikt nie jest w stanie rywalizować z nimi jak równy z równym. Przy takich meczach, jak z walczącym o utrzymanie Ipswich Town każdy inny wynik niż pewne zwycięstwo byłby sensacją.
Po 21 meczach zgromadzili 50 punktów, a byli także niepokonani od 17 ligowych spotkań. Ostatni raz przegrali we wrześniu z Nottingham Forest. Mimo rozegrania jednego meczu mniej od całej stawki mają sporą przewagę nad całą grupą pościgową. Liverpool ostatnio przełamał serię czterech spotkań bez zwycięstwa i po dwóch trafieniach Darwina Nuneza odniósł wyjazdowe zwycięstwo z Brentfordem.
Równie dobrze idzie im na arenie międzynarodowej. „The Reds” w Lidze Mistrzów pokonali już Milan (3:1), Bolognę (2:0), Lipsk (1:0), Bayer Leverkusen (4:0), Real Madryt (2:0), Gironę (1:0) i Lille (2:1). Do rozegrania został im tylko mecz z PSV Eindhoven, jednak i tak już są pewni zajęcia pierwszego miejsca w fazie ligowej. Liverpool to jedyny zespół z kompletem zwycięstw po siedmiu rozegranych kolejkach. W FA Cup awansowali do kolejnej rundy po wyeliminowaniu Accrington.
Team news is HERE! 🙌📋 #LIVIPS
— Liverpool FC (@LFC) January 25, 2025
Ipswich znajduje się na przeciwległym biegunie. Na Anfield przyjeżdżało bez większych nadziei na pozytywne zakończenie popołudniowych zmagań. W tym roku w Premier League jeszcze nie wygrali. Tydzień wcześniej dostali sześciobramkowy łomot od rozbitego na kawałki Manchesteru City. To była najwyższa porażka „The Tractor Boys” od 2012 roku. Przegrali też z Brighton i zainkasowali remis z Fulham.
Przed meczem zajmowali dopiero 18. miejsce, które na koniec sezonu oznacza spadek do Championship. Mecz z liderem mógł być więc kolejnym sygnałem do wzięcia się za robotę. Pocieszeniem dla Kierana McKenny może być jedynie pokonanie w pucharze Bristol Rovers z trzeciego poziomu rozgrywkowego.
COME ON YOU BLUES. ✊#LIVIPS | @Nustone_UK pic.twitter.com/gU8ec2grvf
— IPSWICH TOWN (@IpswichTown) January 25, 2025
Liverpool zmiażdżył przeciwnika w pierwszej połowie
Liverpool od pierwszych minut całkowicie podporządkował sobie przebieg gry. Długo utrzymywał się przy piłce i nie pozwalał przeciwnikowi nawet przekroczyć linii środkowej. Już w 10. minucie przyniosło to zamierzony efekt. Kapitalne prostopadłe podanie od Ibrahima Konate do Dominika Szoboszlaia. Ten minął jednego z przeciwników i z okolic szesnastego metra płaskim uderzeniem otworzył wynik tego meczu. Był to pierwszy gol Węgra od grudniowego pojedynku z Tottenhamem.
Dominik Szoboszlai has finally unlocked his shooting from distance ability, his biggest trait we all expected him to use more. we are cooking. 🇭🇺
— Samuel (@SamueILFC) January 25, 2025
Po 25 minutach na boisku zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Po pojedynku z Codym Gakpo na ziemię upadł Wes Burns. Walijczyk nie był w stanie podnieść się o własnych siłach i przy gromkich brawach całego Anfield musiał opuścić murawę za pomocą noszy. Podejrzewa się u niego groźną kontuzję. Jego miejsce zajął Benjamin Johnson.
Nie przeszkodziło to drużynie Arne Slota w dążeniu do następnych trafień. Cody Gakpo dośrodkował, piłka przeleciała przez całe pole karne, gdzie czekał tylko Mohamed Salah. Egipcjanin najpierw opanował futbolówkę, a później bez większego wysiłku zapakował ją pod poprzeczkę. Christian Walton 10 minut przed zejściem do szatni został pokonany po raz drugi tego popołudnia.
To nie był koniec ofensywnych popisów zawodników gospodarzy. W 44. minucie idealnie płasko zacentrował Ryan Gravenberch. Ze strzałem Dominika Szoboszlaia poradził sobie bramkarz, jednak do piłki dopadł Cody Gakpo i z najbliższej odległości podwyższył wynik na 3:0. Ipswich było zupełnie bezradne. Dominacja „The Reds” w pierwszej połowie była naprawdę imponująca.
Cody Gakpo is one of the best players itw and it’s not talked about enough. pic.twitter.com/4EUC6xrjmT
— Raws (@Raws_LFC) January 25, 2025
Pełna kontrola i spokojne tempo. Liverpool przypieczętował wysokie zwycięstwo
Liverpool po przerwie już nie musiał specjalnie forsować tempa. Praktycznie nie pozbywał się piłki i tylko wyczekiwał na okazje, żeby dołożyć następne trafienia. Ataki szły jeden za drugim, jednak piłkarze byli już mocno rozluźnieni i finalnie za wiele z tego nie wychodziło. Długa gra po obwodzie w końcu przyniosła skutek. Dośrodkowanie Trenta Alexandra-Arnolda głową na swoje drugie trafienie w tym spotkaniu zamienił Cody Gakpo.
— ©️ (@Iiverpools) January 25, 2025
Po czwartej bramce na potrójną zmianę zdecydował się Arne Slot. Za Ryana Gravenbercha, Dominika Szoboszlaia i Cody’ego Gakpo na boisku pojawili się Wataru Endo, Harvey Eliott i Darwin Nunez. Holender na ostatnie 10 minut zdecydował się wdrożyć na boisko swoją młodzież. Alexisa Mac Allistera zastąpił Jayden Danns.
Końcówka przebiegała w niemal sparingowej atmosferze. Gospodarze po wielu zmianach swojego szkoleniowca – ten zdecydował się jeszcze na Federico Chiesę – nie walczyli zażarcie o ustanowienie jakiegoś rekordowego rezultatu. Nie musieli wyprowadzać szaleńczych ataków, a jeśliby przeciwnikowi zdarzył się błąd to by go bezlitośnie wykorzystali.
Piłkarze Kierana McKenny najzwyczajniej nie byli w stanie zrobić praktycznie nic, aż do ostatniej minuty podstawowego czasu gry. Po rzucie rożnym honorowego gola strzelił Jacob Greaves, jednak tylko na tyle było stać gości tego popołudnia.
Fot. screen Canal Plus Sport