Manchester City urwał się ze stryczka! Pomógł też błędem… Michał Skóraś
Manchester City do przerwy przegrywał 0:1 i grał bardzo źle. W tamtym momencie był sensacyjnie poza Champions League. Pep Guardiola wprowadził jednak Savinho, który okazał się kluczowy w odniesieniu zwycięstwa. „Obywatele” urwali się ze stryczka i zwyciężyli 3:1, a kamień spadł katalońskiemu trenerowi z serca. Jego pogrążony w kryzysie zespół pokazał charakter, a pomógł w tym między innymi… Michał Skóraś, który mocno zawalił przy ostatnim golu Savinho.
Gra o życie
Gdyby ktoś tuż po losowaniu miał przewidzieć, jak wyglądało będzie starcie Manchesteru City z Club Brugge w ostatniej kolejce, to zapewne postawiłby, że „Obywatele” wystawią już zespół rezerwowy, bo będą pewni awansu, a goście z Belgii przyjadą na typowe zwiedzanie, ewentualnie walczyć z drugim garniturem City o awans do TOP 24. Tymczasem… to właśnie koledzy Michała Skórasia zajmowali wyższe miejsce. Byli w stanie pokonać Aston Villę, Sporting, zremisować z Juventusem. Ich seria bez porażki trwała aż 20 spotkań! Na Etihad nie przyjechali chłopcy do bicia, tylko świadomi swojej siły gracze.
Za to Manchester City przed tym spotkaniem zajmował… 25. miejsce. To oznaczało, że na Etihad musiał grać o życie, by wstydliwie nie odpaść już na tym etapie rozgrywek. Jack Grealish wypowiadał się o meczu z Belgami w tonie najważniejszego w całym sezonie. Druzgocąca porażka z PSG (aż 26 strzałów paryżan) Sportingiem (fatalne 1:4 jeszcze przeciw Rubenowi Amorimowi), czy też Juventusem oraz remisy z Feyenoordem (utrata prowadzenia z 0:3 na 3:3) i Interem sprawiły, że „The Citizens” musieli grać o życie.
Sensacja! Sensacja na Etihad!
Już w pierwszej minucie Kevin De Bruyne mocnym pressingiem dał kolegom impuls. A jednak… to Club Brugge miał pierwszą, bardzo groźną okazję i blisko było szoku po dwóch minutach. Wystarczyła długa piłka z obrony, wygrana główka i… Christos Tzolis ruszył skrzydłem. Matheus Nunes kompletnie zawalił, bo skoczył do główki razem z Akanjim. Tziolis miał „hektary” miejsca na skrzydle, podał do Jutgli, ale Josko Gvardiol stanął na linii strzału.
„Obywatele” cały czas próbowali szukać dziury, budowali zamek w okolicach 20. metra gości. To się udało w 17. minucie, ale… ze spalonego. Do siatki trafił Ilkay Gundogan, lecz nie zdążył „złapać” linii spalonego po podaniu z główki od Bernardo Silvy. Arbiter boczny od razu podniósł chorągiewkę. Club Brugge liczył za to na szybki przechwyt i kontrę w trzech-czterech graczy. Jeden taki wypad świetnie i czysto skasował grający na „6” Mateo Kovacić. Takiego niszczenia kontry w Manchesterze bardzo często brakuje.
Cały czas bardzo aktywny był Kevin De Bruyne. Dyrygował akcjami ofensywnymi gospodarzy. A to znalazł Bernardo prostopadłym podaniem w uliczkę, innym razem wystawił temu samemu koledze na strzał zza szesnastki, znalazł też Erlinga Haalanda dośrodkowaniem, strzelił ponad bramką z lewej nogi – to wszystko raptem w 25 minut.
📸 – CHANCE FOR KEVIN DE BRUYNE! pic.twitter.com/MPGsiiPpXD
— A D U (@cricfootadnan) January 29, 2025
Club Brugge grał o historyczny sukces, nie miał zamiaru okopywać we własnym polu karnym. Kiedy miał okazję, to wykorzystywał dużo wolnej przestrzeni. Po strzale Tzolisa Manuel Akanji dostał w głowę w 37. minucie. Kilka minut później Ederson musiał wybiec z bramki na 40. metr i przeciąć podanie, bo Matheus Nunes się zawiesił. Także Portugalczyk zawalił przy bramce. Grał beznadziejnie na prawej obronie. Dał się jak dziecko okiwać Jutgli, a ten wystawił piłkę do środka. Nadbiegł tam idealnie Raphael Onyedika i uderzył z pierwszej piłki. Ederson miał ją jeszcze na rękawicy, lecz był to za mocny strzał.
Do przerwy sensacja! Manchester City dostał bramkę do szatni i przegrywał 0:1. Co więcej, nie oddał ani jednego celnego strzału, a z 70% posiadania piłki kompletnie nic nie wynikało – niedokładne wrzutki, niecelne strzały, brak dobrej decyzji w ostatniej fazie. A Club Brugge po pierwszej połowie? Na koncie siedem strzałów i bardzo mądra gra.
Sensacja wisi w powietrzu w meczu @ManCity z @ClubBrugge! 🔥🔥🔥
Goście prowadzą do przerwy i ekipa Pepa Guardioli może wylądować za burtą Ligi Mistrzów UEFA 👀
📺Multiliga Mistrzów UEFA trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/vHgmhNk2Y9
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 29, 2025
Kovacić dał nadzieję
W 47. minucie Kevin De Bruyne dośrodkował, John Stones wyskoczył bardzo wysoko i… uderzył piłkę w taki sposób, że minimalnie przeleciała obok słupka. Simon Mignolet miał szczęście. To była najlepsza szansa „Obywateli”, a musieli na nią długo czekać. W 53. minucie za to Mateo Kovacić zauważył, że ma korytarz miejsca i tak… holował, holował przez dobre 25 metrów, a potem uderzył precyzyjnie zza szesnastki! Chorwat dał nadzieję „Obywatelom”.
Mateo Kovačić's first Champions League goal for Manchester City came at a 𝐁𝐈𝐆 time 😤 pic.twitter.com/HoQVr1ncxq
— B/R Football (@brfootball) January 29, 2025
Co na to Club Brugge? Zero przejęcia. Trzy minuty później mogło być… 2:1 dla Belgów. Hans Vanaken uderzał, ale dobrze wyszedł z bramki Ederson. Wcześniej świetnie przy piłce już na leżąco utrzymał się Tzolis. Gdyby padł gol, to sprawdzany byłby ofsajd przy pierwszym podaniu. Guardiola tak się wściekał przy linii, że aż otrzymał żółtą kartkę. Belgowie poszli za ciosem. Za moment mocny strzał w środek oddał Tzolis. Gospodarze kompletnie sobie z nim nie radzili. W 59. minucie kiwnął z kolei Akanjiego i uderzył lewą nogą minimalnie obok słupka. Grek siał postrach.
Jak City nie może, to… samobój pomoże!
Skoro Manchester City miał tak ogromny problem z oddaniem strzałów celnych, to… zrobił to Joel Ordonez i wpakował sobie samobója. Josko Gvardiol dograł piłkę po ziemi, a obrońca gości pechowo interweniował wślizgiem. Pech Clubu Brugge polega na tym, że piłkę prawdopodobnie wybiłby inny z obrońców – Brandon Mechele, bo był przed Erlingiem Haalandem i do niego ona zmierzała. W 71. minucie na tablicy pokazała się statystyka – obie ekipy miały po 12 strzałów na koncie, ale w celnych prowadził… Club Brugge (5:2).
GOL DLA @ManCity! 🔥
Ordonez pakuje piłkę do własnej siatki i Pep Guardiola może nieco odetchnąć 👀
📺 Multiliga Mistrzów UEFA trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/CVQ5obv5rj
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 29, 2025
W 74. minucie Manchester City mógł i powinien zamknąć ten mecz. Erling Haaland odebrał piłkę obrońcy i ruszył sam na sam z Mignoletem. Belgijski bramkarz jednak wyjął rękę i świetnie zatrzymał ten strzał. Piłka poleciała jeszcze do Savinho, ale golkipera asekurował doświadczony Mechele i wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Działo się bardzo dużo!
Zmiana w przerwie była doskonałą decyzją Pepa. Wprowadził bardzo aktywnego potem Savinho. To on brał udział w akcji na 2:1 z samobójem, podając do Josko Gvardiola, on też robił dużo wiatru na lewej stronie, a przede wszystkim strzelił gola na 3:1. Świetnie sobie przyjął piłkę od Johna Stonesa na klatkę piersiową, od razu ustawił się tym do strzału i uderzył z woleja. Simon Mignolet mógł w tej sytuacji zareagować lepiej, ale był to strzał dość mocny.
Skóraś wszedł na boisko i przez niego 3:1, bo kompletnie nie upilnował Savinho.
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) January 29, 2025
Najbardziej jednak zawinił Michał Skóraś. Reprezentant Polski zagapił się i zawiesił się na trzy sekundy, a Savinho w tym czasie szybko ruszył do piłki, zostawiając Polaka w tyle. Skóraś wszedł ledwie siedem minut wcześniej, a jego duży błąd zaważył na tym, że mecz się już uspokoił w 77. minucie i awans stał się przesądzony. Belgowie przestali w niego wierzyć, a do końca działo się już raczej niewiele.
Fot. screen ziggo sport