Co za mecz w Warszawie! Wychowanek zapewnił Legii zwycięstwo w ostatnich sekundach spotkania

Napisane przez Mikołaj Duda, 21 kwietnia 2025
Legia

Kilka dni po meczu w Londynie Legia Warszawa podejmowała na własnym stadionie Lechię Gdańsk. To spotkanie było szczególnie ważne dla gości, dla których każdy punkt jest bezcenny przy walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Finalnie, mimo że gości na prowadzenie wyprowadził Rifet Kapić to Legia po bramkach Luquinhasa i Jana Ziółkowskiego sięgnęła po trzy punkty.

Po wygranej z Chelsea przyszła pora na ligową rzeczywistość

Legia Warszawa do meczu przystępowała już po odpadnięciu z europejskich pucharów. W ćwierćfinale Ligi Konferencji zbyt mocna okazała się londyńska Chelsea, jednak stołeczny klub postawił się faworytowi i w stolicy Anglii zdobył sensacyjne zwycięstwo. Gorzej im idzie w Ekstraklasie.

Drużyna Goncalo Feio straciła już praktycznie szansę nawet na miejsce na podium i tym samym awans do kolejnej edycji europejskich rozgrywek. Pogrążyła ich Jagiellonia Białystok, która w ostatniej kolejce wywiozła z Warszawy cenne trzy punkty. Legia ostatnią deskę ratunku widzi w finale Pucharze Polski, w którym drugiego maja zmierzy się z Pogonią Szczecin.

Lechia Gdańsk w pełni skupia się na rywalizacji ligowej. Beniaminek, mimo wielu problemów pozaboiskowych robi wszystko, by utrzymać się w gronie najlepszych krajowych zespołów. Do tego celu mocno zbliżył się przed tygodniem, kiedy w doliczonym czasie gry wyrwał zwycięstwo w domowej rywalizacji ze Stalą Mielec. Zespół Johna Carvera przed starciem w Warszawie miał na koncie 27 punktów, które dawały 16. miejsce w tabeli Ekstraklasy. W przypadku zwycięstwa oddaliłby się od strefy spadkowej.

Legia z bramką do szatni na wagę remisu

Mecz od pierwszych sekund toczył się na wysokiej intensywności. Obie drużyny nie chciały tylko się bronić, ale też szukać swoich szans. Wydawało się kwestią czasu, kiedy na poważnie zostaną sprawdzone umiejętności Szymona Weiraucha i Kacpra Tobiasza. Obaj co chwilę musieli być skoncentrowali, jednak najczęściej strzały były niecelne lub wyręczali ich obrońcy.

Zamiast sytuacji strzeleckich mieliśmy sporo nieprzyjemnych starć i ostrych nieprzepisowych interwencji. Temperatura pomiędzy piłkarzami obu drużyn tylko rosła. Potęgowało to jeszcze zachowanie sędziego Patryka Gryckiewicza, który był wyjątkowo oszczędny w napominaniu zawodników. Żółtą kartkę pokazał dopiero po bezpardonowym ataku spóźnionego Maksyma Chłania na Luquinhasa.

Po kolejnym z przewinień tym razem piłkarzy Legii w dogodnej sytuacji znalazła się drużyna gości. Do rzutu wolnego oddalonego około 20 metrów od bramki Kacpra Tobiasza podszedł Rifet Kapić. Bośniak z racji małej odległości nie decydował się przenosić piłki nad murem tylko huknął w stronę dalszego słupka. Kapitan beniaminka nie mógł tego zrobić lepiej. Trafił dokładnie w okienko, tak że bramkarz gospodarzy mógł się tylko przyglądać. Tym samym po pół godzinie rywalizacji to Lechia kompletnie niespodziewanie wyszła na prowadzenie.

Dosłownie chwilę później Camilo Mena mógł zdobyć drugą bramkę dla gości, jednak tym razem kapitalną interwencją popisał się Kacper Tobiasz. Legia była mocno zaskoczona i potrzebowała chwili, by otrząsnąć się po tym ciosie z rzutu wolnego. Gdy już się wydawało, że w pierwszej połowie więcej goli nie padnie to sekundy przed zejściem do szatni gospodarze ruszyli z ostatnim atakiem.

Piłkę w pole karne dośrodkował Patryk Kun. Trafiła ona prosto na głowę Ilyi Szkurina, który uderzył w poprzeczkę. Odbiła się ona na tyle szczęśliwie, że trafiła prosto pod nogi Luquinhasa. Brazylijczyk dopełnił formalności i doprowadził do wyrównania. To już szóste trafienie ligowe trafienie wychowanka Benficy w tym sezonie. Z przebiegu całej pierwszej połowy można powiedzieć, że był to sprawiedliwy remis. Legia przed własną publicznością przeciwko beniaminkowi powinna prezentować się o wiele lepiej.

Gol wychowanka na wagę zwycięstwa

Legia drugą połowę mogła rozpocząć w najlepszy możliwy sposób. W polu karnym przytrzymywany przez Eliasa Olssona był Ilya Szkurin. Sędzia początkowo nie odgwizdał przewinienia, jednak po długiej analizie VAR zdecydował się podyktować rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Białorusin z 11 metrów uderzył fatalnie i bez większego wysiłku ten strzał wyłapał Szymon Weirauch. To tylko potwierdza słaby początek Szkurina w Warszawie.

W drugiej połowie Legia już całkowicie przejęła inicjatywę, jednak poza zmarnowanym rzutem karnym nie była w stanie stworzyć zbyt wielu dobrych sytuacji strzeleckich. Lechia dobrze się broniła i tylko czekała na okazje, by wyjść z kontratakiem. Kilkukrotnie to się udawało, ale najczęściej brakowało chłodnej głowy ze strony Camilo Menu.

W doliczonym czasie gry to goście mogli zadać decydujący cios. Piłkę na połowie przeciwnika odzyskał Rifet Kapić i posłał kapitalne podanie prostopadłe do Tomasa Bobcka. Słowak znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak przy jego strzale bez zarzutu zachował się Kacper Tobiasz i uratował swoją drużynę.

Legia nie miała zamiaru zadowolić się remisem. Walczyła do końca i to przyniosło oczekiwane rezultaty. W ostatniej akcji meczu rzut rożny wykonywał Vahan Biczachczjan. Piłka trafiła na głowę Jana Ziółkowskiego, który skierował ją do siatki i zapewnił zwycięstwo gospodarzom. Dla wychowanka była to pierwsza bramka w seniorskiej drużynie. Drużyna Goncalo Feio, mimo trzech punktów pozostała na piątym miejscu w tabeli, a Lechia w dalszym ciągu nie wydostała się ze strefy spadkowej.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Bonus 200% od wpłaty
Do 400 zł!
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)