Dużo emocji w Kielcach. Korona wygrała po golu w doliczonym czasie gry

Napisane przez Mikołaj Duda, 05 maja 2025
Korona

Na zakończenie 31. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce podejmowała GKS Katowice. Obie drużyny nie są już zagrożone spadkiem, więc do tego starcia mogły podchodzić bez większej presji. Tuż przed końcem pierwszej połowy gospodarze za sprawą Jewgienija Szykawki objęli prowadzenie. W drugiej części spotkania Oskar Repka doprowadził do wyrównania, jednak ostatnie słowo należało do Dawida Błanika, dzięki któremu Korona wygrała 2:1.

Walka o mistrzostwo środka tabeli

Obie drużyny do meczu podchodziły bez większej presji. Nie muszą już przejmować się swoim dalszym losem w Ekstraklasie. Znajdują się w grupie drużyn środka tabeli, czyli tych, które już nie są zagrożone spadkiem, ale jednocześnie nie mają już szans, by powalczyć o podium. Korona Kielce w tym meczu miała szansę przeskoczyć swojego bezpośredniego rywala, bowiem go GKS-u trafiła zaledwie dwa punkty.

Przed tygodniem drużyna Jacka Zielińskiego niespodziewanie przed własną publicznością pokonała Jagiellonię Białystok. Mistrz Polski za sprawą rzutu karnego wykorzystanego przez Afimico Pululu wyszedł na prowadzenie, jednak później gospodarze po bramkach Jewgienija Szykawki, Pau Resty i Mariusza Fornalczyka przechylili szalę na swoją stronę.

GKS Katowice, dzięki swojej dobrej postawie może walczyć z Motorem Lublin o miano najlepszego beniaminka tego sezonu Ekstraklasy. Ekipa Rafała Góraka przed tym starciem plasowała się na dziewiątej pozycji, czyli tuż za zespołem ze stolicy Lubelszczyzny, który miał zgromadzony o jeden punkt więcej. W poprzedniej kolejce katowiczanie ulegli na Nowej Bukowej warszawskiej Legii.

45 minut czekania na doliczony czas

Od początku było widać, że piłkarzom nie plączą się nogi z powodu układu tabeli. W ich grze było dużo luzu, co przekładało się na ataki raz pod jedną, a raz pod drugą bramką. Przez długi czas brakowało tylko konkretów. Gra była żywa, jednak w końcowej fazie akcje kończyły bez finalizacji.

Cała pierwsza połowa zdecydowanie nie porwała. Nie działo się praktycznie nic. Sędzia też nie musiał przerywać gry, więc do pierwszych 45 minut doliczył zaledwie 60 sekund i jak się okazało to właśnie tego czasu potrzebowała Korona, by objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu w pole karne Mariusz Fornalczyk zgrał piłkę do Jewgienija Szykawki, który sprytnie się z nią obrócił i płaskim strzałem pokonał Dawida Kudłę. Był to dla Białorusina drugi mecz z rzędu ze zdobytą bramką i drugi gol w tym sezonie Ekstraklasy.

Jeszcze przed przerwą fatalny błąd Alana Czerwińskiego mógł wykorzystać Fornalczyk. Młodzieżowiec znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak w dogodnej okazji uderzył tuż obok słupka. Ciężko powiedzieć, czy z perspektywy całej połowy był to sprawiedliwy rezultat. Szansę pojawiły się dopiero tuż przed zejściem do szatni i stworzyła je Korona. Dzięki temu, że w jednej z nich napastnik popisał się skutecznością to wynik był korzystny dla gospodarzy.

Korona wygrała po golu w doliczonym czasie

W drugiej połowie bardziej odważnie do ataku ruszyli piłkarze z Katowic. Próbowali doprowadzić do wyrównania, jednak Korona dobrze się broniła i przerywała grę, dzięki czemu Rafał Mamla nie miał zbyt wiele do roboty. Być może było to też spowodowane brakiem najlepszego strzelca beniaminka. Sebastiana Bergiera z powodu problemów zdrowotnych zastępował wypożyczony z Lecha Poznań Filip Szymczak.

Korona też nie zamierzała tylko barykadować się we własnym polu karnym. Próbowali atakować, jednak jak to zazwyczaj w tym meczu to nie za wiele z tego wynikało. Do plusów tego nie najwyższej jakości widowiska był fakt, że kibice w Kielcach nie musieli oglądać brutalnych zagrań i niepotrzebnych przepychanek. Dzięki temu sędzia nie musiał często używać gwizdka i gra była płynna.

Goście próbowali, próbowali, aż w końcu im się udało. Na 10 minut przed końcem miękko dośrodkował Alan Czerwiński. Walkę w powietrzu wygrał wbiegający Oskar Repka. Piłkarze Jacka Zielińskiego dali się zaskoczyć i nie spodziewali się pomocnika we własnym polu karnym. 26-latek dopadł do piłki i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. Zawodnicy GKS-u po zdobytej bramce wykonali kołyskę dla Lukasa Klemenza, któremu urodziło się dziecko.

Beniaminek mógł pójść za ciosem. Chwilę później z drugiej strony boiska centrował Mateusz Marzec, który najpierw poradził sobie z jednym z obrońców. Tym razem w rolę adresata wcielił się Alan Czerwiński. Przyjął piłkę, złożył się do woleja, jednak uderzył minimalnie niecelnie. Jak się okazało strzelec wyrównującego gola nie dokończył tego meczu. Już w doliczonym czasie gry Oskar Repka obejrzał drugą żółtą kartkę za faul na Dawidzie Błaniku i musiał przedwcześnie udać się do szatni.

Gdy już się wydawało, że więcej się w tym meczu nie wydarzy to Korona postanowiła wykorzystać grę w przewadze. Dawid Błanik zagrał długie podanie do Wiktora Długosza i od razu udał się w pole karne. Wychowanek zdecydował się na dośrodkowanie w punkt, gdzie właśnie wbiegł Błanik. Ten sprytnym strzałem tuż przed końcem po raz drugi wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Finalnie już więcej się nie wydarzyło. Korona, dzięki tej wygranej awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli Ekstraklasy i tym samym przeskoczyła swojego przeciwnika.

Fot. Screen Canal Plus Sport

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Nienawidzi przerwy zimowej - wtedy zamiast Ekstraklasy musi zadowolić się ligami TOP 5.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Kotwica Kołobrzeg - Chrobry Głogów
Obie strzelą
kurs
1,75
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)