FREEBET 300 ZŁ NA START W BETFAN!
Za trafienie kto więcej strzeli w 2. kolejce KMŚ: Real czy City

KMŚ: Leo Messi wciąż to ma! Argentyńczyk poprowadził Inter Miami do zwycięstwa nad FC Porto

Napisane przez Mateusz Dukat, 19 czerwca 2025
Messi

Klubowe Mistrzostwa Świata powoli rozkręcają się na dobre. Leo Messi także! Niepodważalnie jednym z hitów fazy grupowej tego właśnie turnieju było starcie pomiędzy napakowanym gwiazdami Interem Miami, a przedstawicielem europejskiej części futbolowej mapy – FC Porto. Ostatecznie na Mercedes-Benz Stadium odbyło się naprawdę ciekawe spotkanie, a zwycięsko (2:1) wyszła z niego ekipa z USA. 

Gol, który nie zamknął meczu

W pierwszych minutach starcia pomiędzy ekipami z Miami i Porto mecz zdecydowanie należał do otwartych i ofensywnych. Najbardziej ekspresywne reakcje amerykańskiej publiczności wzbudzał oczywiście Leo Messi, który w drugiej minucie popisał się całkiem niezłym dryblingiem i celnym dośrodkowaniem w pole karne do Luisa Suareza. Urugwajski snajper uderzył jednak prosto w bramkarza FC Porto – Claudio Ramosa.

Chwilę później fani zespołu w różowych koszulkach nie mieli jednak już powodów do radości. Gdy zegar wskazywał siódmą minutę, na skraju pola karnego Fabio Vieirę lekko podciął lewy obrońca Interu – Noah Allen. Pierwotnie sędzia główny – Cristian Garay nie podyktował rzutu karnego, jednak późniejsza interwencja VAR spowodowała u Chilijczyka zmianę decyzji, którą za pomocą oficjalnego komunikatu przez mikrofon ogłosił fanom i telewidzom.

Do strzału z jedenastego metra podeszła hiszpańska gwiazda FC Porto – Samu Aghehowa, który mocnym strzałem w lewy dolny róg bramki pokonał Oscara Ustariego. Mało brakowało, a 38-letni weteran obroniłby drugą jedenastkę na turnieju.

Następnie mecz wszedł w fazę lekkiej stagnacji, a gra toczyła się głównie w środku pola. Lekką inicjatywę miała wówczas ekipa z Portugalii, która wykorzystywała niedoświadczoną linię pomocy Interu. Aż strach pomyśleć, jak wyglądałaby pomoc gospodarzy, gdyby nie 36-letni Sergio Busquets, który długimi fragmentami trzymał w ryzach i ratował kolegów.

Zespół z Miami miał jednak przebłyski. Do takowego doszło w okolicach 20. minuty, gdy dobre prostopadłe podanie do Luisa Suareza posłał Leo Messi. Były napastnik FC Barcelony znalazł się wtedy w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem FC Porto, jednak golkiper gości na tyle dobrze skrócił kąt strzelcowi, że ten był w stanie tylko oddać strzał prosto w niego. Nie był to dobry wieczór dawnej legendy Barcelony. Chwilę później kolejną dobrą okazję na wyrównanie stanu spotkania miał Benjamin Cremaschi, jednak po jego uderzeniu interweniował niezawodny Ramos.

Geniusz Messiego wciąż żywy

Druga część spotkania rozpoczęła się dla Interu w najlepszy możliwy sposób, bo od zdobycia bramki dającej remis. Strzelcem gola był wenezuelski pomocnik – Telasco Segovia, który wykorzystał dokładne podanie od Marcelo Weigandta. W 47. minucie 22-latek uderzył z całej siły z prawej nogi i sprawił, że bramkarz portugalskiej ekipy nawet nie drgnął.

Gol na 1:1 spowodował, że obraz spotkania mocno się zmienił. Stroną dominującą stał się wówczas Inter Miami, a kolejne minuty niemal w stu procentach miały imię Leo Messiego. W przeciągu kilku minut Argentyńczyk miał dwie szansę z rzutów wolnych i choć pierwsza spaliła na panewce, to druga – z 54. minuty przyprawiła widzów o nostalgiczne chwile związane z najlepszymi latami gry obecnego 37-latka.

Były piłkarz FC Barcelony i PSG oddał wówczas kapitalny strzał z dwudziestego metra w samo okienko bramki rywala. Jak wiadomo, dla Messiego rzuty wolne są tak proste jak dla każdego innego zawodnika uderzenia z 11 metrów. Claudio Ramos znów był bezradny i w przeciągu siedmiu minut musiał już drugi raz wyciągać piłkę z siatki. Było już 2:1 dla ekipy z Florydy!

Po absolutnym (w obliczu lokalizacji rozgrywaniu pozwolę sobie na anglicyzm) screamerze Messiego mecz stał się bardziej wyważony, z tymże to zespół Interu miał kontrolę nad spotkaniem i rzadko dopuszczał europejskiego oponenta pod swoją bramkę. Taka sytuacja utrzymywała się mniej więcej do 70. minuty, kiedy FC Porto zaczęło coraz odważniej atakować linię obrony Interu. Z żadnej sytuacji wypracowanej przez podopiecznych Martina Anselmiego nie wyniknęło jednak nic poważnego, co mogłoby zagrozić bramce Różowych. 

Końcowe fragmenty spotkania to już – stwierdzając z przymrużeniem oka – typowa „obrona Częstochowy” w wykonaniu Messiego i spółki. Defensywnych zapędów Interu zupełnie nie wykorzystało jednak FC Porto, które poza siermiężnymi dośrodkowaniami w pole karne nie miało zbyt wiele do zaoferowania w ataku. Amerykańsko-europejska rywalizacja zakończyła się więc zwycięstwem zespołu z Miami 2:1. Dzięki temu triumfowi klub założony w 2020 roku na kolejkę przed końcem fazy grupowej zajmuje drugie miejsce w zestawieniu. W tabeli póki co prowadzi brazylijskie Palmeiras, które będzie rywalem Interu Miami w trzeciej kolejce.

fot. screen X – DAZN Football

Jego pierwsze wspomnienie z piłką to EURO 2012. W dziennikarstwie najbardziej ceni sobie pracę w terenie, podczas której opisuje to, co dzieje się na najważniejszych stadionach w kraju. Prywatnie kibic FC Barcelony.

Freebet 300 złotych
za trafienie kto więcej strzeli: Real czy City
Flamengo - Chelsea
Wygrana Chelsea
kurs
1,74
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)