PIĘĆ FREEBETÓW PO 20 ZŁ NA START W BETFAN!
Za wpłatę 20 złotych

Borussia nieznacznie lepsza od Monterrey. Guirassy mocno pomógł w awansie do ćwierćfinału

Napisane przez Mariusz Orłowski, 02 lipca 2025

Borussia Dortmund jest już w ćwierćfinale Klubowych Mistrzostw Świata, ale to wcale nie przyszło tak łatwo. Meksykańskie Monterrey mocno naciskało w drugiej połowie, ale dwie wcześnie zdobyte bramki przez Serhou Guirassy’ego wystarczyły do zwycięstwa 2:1. To on został bohaterem niemieckiej ekipy. 

Borussia z mocnym startem

Borussia Dortmund rozpoczęła od mocnego uderzenia, choć wcale nie była zespołem dominującym – w 11. minucie to Nelson Doessa oddał silny strzał z ponad 20 metrów po trochę inaczej rozegranym rzucie rożnym, ale Gregor Kobel pewnie to złapał i nie „wypluł” piłki przed siebie. BVB wystarczyło jedno przyspieszenie i ważne podanie wykonał Ramy Bensebaini, który ominął nim linię pomocy, a z przodu futbolówką już się dobrze zaopiekowali Serhou Guirassy oraz Karim Adeyemi. „Sklepali” na jeden kontakt przyjął-oddał i napastnik z Gwinei pewnie pokonał Estebana Andradę w 13. minucie.

To jednak nie tak, że Monterrey tylko biernie się przyglądało. Szybcy Meksykanie mogli się podobać i prawie bardzo szybko doprowadzili do wyrównania. Gregora Kobela uratował jednak słupek. Doświadczony, 71-krotny reprezentant Meksyku Jesus Corona chciał dośrodkować piłkę z lewej strony, a wyszedł mu z tego… klasyczny polski centrostrzał. Omal nie zaskoczył bramkarza BVB. Napór Monterrey trwał. Nie minęła minuta, a Doessa posłał kolejne już mocne uderzenie z daleka. Tym razem nie na raz, ale także poradził sobie z tym Kobel. Obronił też sam na sam z Coroną (choć był w tej sytuacji spalony).

Monterrey atakowało, a to Borussia zdobywała bramki. Wystarczyły… dwa podania i błyskawiczna kontra. Julian Ryerson odzyskał piłkę i mocno ją podał do Adeyemiego, żeby ścigał się z rywalem na skrzydle. Wpadł w pole karne, pokręcił, ale kątem oka zobaczył niepilnowanego Guirassy’ego. Gwinejczyk znów bardzo pewnie wykończył akcję, tym razem wybrał nie lewy, a prawy róg. Adeyemi z kolei zapisał na swoje konto drugą asystę. W 24. minucie mieliśmy więc wynik 2:0, który ustawił przebieg dalszej części meczu.

Guirassy zmarnował jeszcze w 33. minucie świetną szansę na hat-tricka. Świetnie nogą obronił to tym razem Andrada. Statystyki z pierwszej części meczu wyraźnie wskazywały przewagę w posiadaniu piłki Monterrey – było to aż 65%. Ich strzały z daleka nie wygenerowały jednak wysokiego współczynnika xG – raptem 0,23.

Monterrey tylko z golem kontaktowym

W drugiej połowie próbowała grać już tylko jedna drużyna, a druga postawiła sobie za cel koniecznie się nie przemęczać i obronić dwie bramki przewagi, choć trener Niko Kovac położył też nacisk na utrzymywanie się przy piłce, żeby rywal nie miał nad nią takiej kontroli. Zaczęło się bardzo ciekawie, bo już trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy do siatki trafił German Berterame. 

Doszło tam do małego pinballa w polu karnym, bo po dośrodkowaniu Corony piłkę głową próbował wybić Daniel Svensson, lecz trafił akurat… w głowę zamykającego akcję Ericka Aguirrę, a temu z kolei wyszła z tego przypadkowa asysta do Germana Bertrame. Z pięciu metrów precyzyjnie uderzył z główki po dalszym rogu i nie dał szans Kobelowi. Nie cieszył się, lecz błyskawicznie popędził po piłkę znajdującą się w siatce. To zwiastowało duże emocje i ponad 40 minut czasu na doprowadzenie do remisu.

Ten cel się jednak drużynie Monterrey nie udał. W 65. minucie Berterame po raz drugi trafił do siatki, ale okazało się, że ze spalonego. Wcześniej też ten sam zawodnik spróbował pokonać Kobela, jednak ten znów był na posterunku. Były to raczej jedyne godne uwagi akcje w tej pogoni za wywalczeniem remisu. Przez większą część drugiej połowy Borussia kontrolowała mecz i nie pozwoliła rywalom na wiele. Nawet nie udawała, że zależy jej na atakowaniu, o czym zresztą świadczą tylko dwa marne i niecelne strzały w tej części gry. Monterrey miało ich osiem.

Dopiero w końcówce piłkę meczową zmarnował Claudio Ramos, uderzając z główki obok bramki. Aż padł na murawę i złapał się za głowę, bo brakowało bardzo niewiele. Gregor Kobel tylko odprowadzał piłkę błagalnym wzrokiem. Miał szczęście, że ta minimalnie przeszła obok słupka. To był ostatni, mocny akcent tej drugiej połowy, w której Monterrey trochę rozczarowało po szybko zdobytej bramce i odpadło z rozgrywek. Dwa gole Guirassy’ego wystarczyły i to Borussia Dortmund zmierzy się z Realem Madryt w ćwierćfinale.

Klubowe Mistrzostwa Świata z niespodziankami

Na turnieju nie ma już dwóch dużych faworytów. Manchester City sensacyjnie odpadł z Al-Hilal po dogrywce. Defensywa „The Citizens” i bramkarz Ederson prezentowali się żałośnie, pozwalając na aż cztery zdobyte bramki. Bohaterem spotkania okazał się Brazylijczyk Marcos Leonardo. Nie ma też już Interu Mediolan, który okazał się słabszy od Fluminense. Z tego zwycięstwa niesamowicie cieszył się Thiago Silva, lider defensywy, który wrócił do Kraju Kawy po wielu latach (we Fluminense się wychował). Smaczku dodaje też fakt, że grał w przeszłości dla Milanu. Mimo 41 lat na karku dalej ma to „coś”.

Zakłady bukmacherskie nie dają Borussii jednak większych szans w starciu z Realem Madryt. To para, która ma najbardziej wyraźnego faworyta. A oto zestaw ćwierćfinałów Klubowych Mistrzostw Świata:

  • Palmeiras – Chelsea
  • Fluminense – Al-Hilal
  • PSG – Bayern
  • Real Madryt – Borussia Dortmund

Fot. screen DAZN

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka to hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa". Lubi spędzić weekend z Ekstraklasą.

5 freebetów po 20 złotych
za wpłatę 20 złotych!
Fluminense - Al-Hilal
Obie strzelą
kurs
1,75
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)