Młody gracz Górnika Zabrze miał szukać sobie klubu. Za chwilę odejdzie

Pod koniec czerwca Górnik Zabrze wyjechał na przedsezonowe zgrupowanie w Austrii. W kadrze na obóz w Kitzbühel nie znaleźli się m.in. młody napastnik z ponad 60 meczami na koncie w Ekstraklasie oraz czarnogórski wychowanek Bayeru Leverkusen. Otrzymali od klubu wolną rękę w poszukiwaniu nowej drużyny. Dla obu było to bolesne potwierdzenie, że ich przygoda przy Roosevelta nie potoczyła się tak, jak oczekiwali i będą musieli kontynuować kariery gdzieś indziej.
Odpalili też Buksę
Pierwszym zawodnikiem, który dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu jest Aleksander Buksa, brat reprezentanta Polski Adama. 22-latek zanotował niezbyt udaną przygodę na zachodzie – nie przebił się do seniorskiej drużyny włoskiej Genoi, mało grał w Belgii, a w austriackim Tirolu wystąpił co prawda w 29 meczach tamtejszej ekstraklasy, ale zdobył w nich zaledwie jedną bramkę. Wracając do polskiej ligi, Buksa miał nadzieję, że uda mu się odbudować i wypromować do lepszych rozgrywek.
W Zabrzu jednak historia się powtórzyła – ponownie strzelił tylko jednego gola w sezonie, ale tym razem w 24 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Była to jednak bramka na wagę zwycięstwa 1:0 ze Śląskiem, który po spotkaniu rozstał się z trenerem Jackiem Magierą. Nie uzbierał nawet 1000 ligowych minut, zwykle wchodził z ławki (12 razy w lidze) albo spędzał na niej całe spotkania (dziewięć razy w lidze). Nie był ważną częścią składu Górnika. Więcej grali – Luka Zahović, Lukas Podolski, Kamil Lukoszek czy Tafoeek Ismaheel i Yosuke Furukawa. Buksa zajął 17. miejsce pod względem minut gry w drużynie.
Dwie bramki w dwa sezony nie przekonały Górnika do pozostawienia go w kadrze na kolejny sezon, pomimo że wiązano z Buksą niemałe nadzieje, wszak podpisał kontrakt do 2027 roku. Na szczęście dla 22-latka GKS Katowice prowadzi w tym sezonie akcję charytatywną pod hasłem „dajmy drugie życie napastnikom, którzy zapomnieli, jak się strzela” i pozyskał wychowanka Wisły Kraków. W pakiecie do „GieKSy” dołączył także były napastnik Legii Warszawa Maciej Rosołek, który w ostatnich dwóch latach zdobył „aż” osiem bramek w 81 meczach we wszystkich rozgrywkach.
Na efekty takich transferów nie trzeba było długo czekać – katowiczanie są w strefie spadkowej, w czterech meczach strzelili zaledwie trzy gole – wszystkie autorstwa Bartosza Nowaka.
Ekstraklasa Czarnogórą nie stoi
Wróćmy do zawodnika, o którym jest tem news, bo został on razem z Buksą w tym samym momencie skreślony. Chodzi o Matiję Marsenicia – 19-letniego Czarnogórca, który dołączył do zabrzan na początku lutego tego roku. Zawodnik występował wcześniej w młodzieżowych drużynach Bayeru Leverkusen, a z „Aptekarzami” był związany od 2021 roku. Był nawet etatowym kapitanem w juniorach i bardzo ważnym graczem w całej akademii. Kompletnie przepadł w Górniku, nie zdołał się tu odbudować.
Ofensywny pomocnik wcześniej miał całkiem niezłe liczby – w 2023 roku zdobył trzy bramki i zanotował pięć asyst w 22 spotkaniach zespołu U-19, a ponadto 11-krotnie był kapitanem swojej drużyny. Jego rozwój zahamowało zerwanie więzadeł krzyżowych. Kontuzji tej doznał już po 20 minutach swojego pierwszego występu w 2024 roku – w zremisowanym 1:1 ligowym meczu z Fortuną Duesseldorf. Od momentu urazu rozegrał zaledwie pięć spotkań – wszystkie w trzecioligowych rezerwach Górnika Zabrze, gdzie nie zdołał na dłuższą metę wywalczyć miejsca w wyjściowym składzie.
Spektakl trwa! Matija Marsenić zagra dla Górnika! ⚒️
— Górnik Zabrze (@GornikZabrzeSSA) February 6, 2025
Z zawodnikiem wiązano jeszcze większe nadzieje niż z Buksą – podpisał kontrakt do 2028 roku, ale wielce prawdopodobne jest to, że go nie wypełni, zatem piłkarz Wisły Płock, Nemanja Mijusković, pozostanie jedynym zawodnikiem z tego niewielkiego bałkańskiego kraju, który wciąż będzie występować w Ekstraklasie.
Jak podaje portal „Roosevelta 81” – zainteresowany pozyskaniem Marsenicia jest Inter… Bratysława. Drużyna ze stolicy Słowacji nieudanie rozpoczęła sezon drugiej ligi – po trzech kolejkach zajmuje 14. miejsce w 16-zespołowej tabeli. W ostatnim spotkaniu z Powaską Bystrzycą (zremisowanym 1:1) Inter grał ustawieniem 1-5-2-1-2, z Samuelem Sefcikiem w roli „10”, którego zmienił 38-letni Juraj Piroska. To najprawdopodobniej z tą dwójką Czarnogórzec będzie rywalizować o miejsce w składzie – o ile oczywiście kontuzje będą go omijały, a sam wróci do formy sprzed kontuzji.