Rozczarowujący start sezonu Pogoni Szczecin. Robert Kolendowicz może mieć powody do obaw?

Przed startem obecnego sezonu Pogoń była traktowana jako spora zagadka. Ze Szczecina płynęły jasne komunikaty, że klub zamierza walczyć o najwyższe cele, jednak z drugiej strony… można było mieć wątpliwości, czy nie skończy się tylko na zapowiedziach. Póki co początek rozgrywek drużyna Roberta Kolendowicza ma rozczarowujący i coraz więcej mówi się o przyszłości trenera.
Zmiana o 180 stopni przyniesie efekt?
Przez kilka ostatnich lat o Pogoni w mediach mówiło się mało albo prawie w ogóle. Klub był czwartą siłą Ekstraklasy po Lechu, Rakowie i Legii, a żeby wskoczył na podium potrzebował kryzysów poznaniaków lub warszawiaków. Później do czołówki dołączyła Jagiellonia i zepchnęła „Portowców” na jeszcze dalszy plan. W Szczecinie wszystko działo się spokojnie. Poprzedni właściciel nie dokonywał szalonych ruchów, a właściwie to… nie dokonywał żadnych. Częściowo brało się to z ustalonej strategii, ale też z braku finansów na inwestycje.
Stawiano na utrzymywanie kadry, która przez lata była praktycznie taka sama. Robiła się jednak coraz starsza (Grosicki, Gorgon, Zech, Ulvestad, Kurzawa), co w pewnym momencie zaczęło stanowić problem, choć nie na tyle duży, by kogoś skłoniło to do nerwowych manewrów, od których w Pogoni mocno stronili. Władze klubu liczyły też na własną akademię, z której raz na jakiś czas taki Kacper Kozłowski czy Sebastian Kowalczyk przebijał się do pierwszej drużyny i za większe lub mniejsze pieniądze można było takiego wychowanka sprzedać i dołożyć środków na bieżące funkcjonowanie. Oczywiście, bez większych inwestycji i szaleństw.
🆕 Kacper Kozłowski oficjalnie w Brighton & Hove Albion! Nasz reprezentant podpisał kontrakt do 2026 r. Powodzenia! 🇵🇱 pic.twitter.com/2BKJwQedNU
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) January 5, 2022
Gdy trener Jens Gustafsson dostał dużo lepszą ofertę i zwyczajnie zawinął się ze Szczecina, zdecydowano się postanowić na jego uzdolnionego asystenta – Roberta Kolendowicza. Zresztą, szykowany był do tej roli od dawna, ale po prostu wskoczył do niej trochę szybciej. Czysty spokój bez podejmowania ryzyka i wychodzenia przed szereg. Sam szkoleniowiec na transfery nie mógł liczyć, ale za to wiedział, że dostanie od swoich przełożonych tak dużo szans, że jeśli posiada umiejętności trenerskie, to na pewno otrzyma czas na ich zaprezentowanie – chyba że sam w końcu zrezygnuje.
Zaczęły się jednak problemy finansowe, opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń dla piłkarzy, którzy symbolicznie protestowali nie wychodząc na trening. Władze wyglądały na zrezygnowane swoją wieloletnią działalnością i nie chciały dalej dokładać do interesu, więc zdecydowano się na sprzedaż Pogoni. To właśnie był moment, kiedy runął ten misternie budowany spokój. Niejako wtedy zaczęła się nowy odcinek serialu pt. „zamieszanie” – i to może mieć również znaczenie pozytywne. Długo trzeba było czekać, aż w końcu wszystko dobiegnie końca i Alex Haditaghi rozpocznie działania. Początkowo władzę przejął Nilo Effori, jednak on okazał się niewiarygodny.
Nowy właściciel @PogonSzczecin Alex Haditaghi obecny na meczu z Cracovią ⚽🔥 pic.twitter.com/vXcRg4DMzY
— Jerzy Chwałek (@Jerzy2014) March 14, 2025
Kanadyjczyk z irańskim pochodzeniem nowym właścicielem jest już od około pół roku, więc to odpowiedni czas na wyciąganie pierwszych wniosków. Haditaghi zaczął od spłacenia długów i zobowiązań, jakie zastał po poprzednikach. Jednocześnie mocno zapowiadał to, co będzie się działo w przyszłości i jak ambitne ma on plany wobec Pogoni. Pewne jest jedno – to kompletnie inna polityka niż ta uprawiana przez Jarosława Mroczka. Awanturnicza, bezkompromisowa i najlepiej robiona nie w zaciszu gabinetów, a przy błyskach reflektorów. Warto raz jeszcze podkreślić – to nie ma wydźwięku negatywnego, bowiem do sukcesu podobno można dojść różnymi ścieżkami.
Haditaghi jest typem człowieka, który będzie twardo stał za swoimi ludźmi, ale gdy ktoś spróbuje mu wejść w drogę, to przejedzie go jak walec. Przykładów było już kilka. Zaczynając od dziennikarzy po ludzi związanych z klubem, byłych działaczy Pogoni czy internetowych hejterów. Ci ostatni nieraz obrywali w mocno bezpardonowy sposób. Charakter nowego właściciela objawia się też ostatnio przy zamieszaniu z Efthymiosem Koulourisem, który mimo obowiązującej jeszcze przez rok umowy najchętniej już teraz spróbowałby swoich sił w nowej lidze. Kanadyjczyk jasno zakomunikował, że nie zgodzi się na żadną ofertę za swojego napastnika.
Woli mieć Greka w drużynie, by ten pomógł odnieść sukces i wtedy mógł odejść za darmo. Król strzelców poprzednich rozgrywek Ekstraklasy dostał też propozycję nowego wieloletniego kontraktu, który miałby być rekordowy w historii Pogoni. Haditaghi jasno podkreślił, że nie potrzebuje trzech milionów euro, które są w stanie wyłożyć inne kluby, bo bardziej opłaca się mu mieć zawodnika, który w poprzednim sezonie strzelił 31 goli. Zaakceptowałby tylko znacznie wyższą ofertę niż te, które są obecnie proponowane, bowiem biznesowo odrzucenie ich byłoby nierozsądne i wtedy klub miałby na tyle funduszy, by jeszcze bardziej się wzmocnić.
🗣️Rozmowa z Alexem Haditaghim. Jak odbiera wywiad Roberta Kolendowicza, jaki status Koulourisa ("jest pan pierwszą osobą, której to mówię"), czy Sissoko z Bochum to temat, który istnieje. Generalnie bieżące sprawy.https://t.co/TZtODwAiRh
— Przemek Langier (@plangier) August 12, 2025
Co dalej z Robertem Kolendowiczem?
Od początku zmagań Pogoni w nowym sezonie można było wymagać o wiele więcej. Do drużyny dołączyło kilku w teorii ciekawych zawodników, jednak póki co żaden z nich nie wszedł jeszcze na wyższy poziom. Mocno zawodzi Paul Mukairu, który wydaje się, że przegrywa rywalizację z Musą Juwarą. Gambijczyk potrafi przeprowadzić ciekawą akcję, ale zawsze czegoś brakuje, by mógł zapisać sobie jakiś konkret.
W dość zaskakującym tonie wypowiada się Robert Kolendowicz, który mocno stwierdził, że przed okienkiem transferowym rozmowy były inne niż rzeczywiste działania. Dodał, że on przede wszystkim potrzebuje konkretów, a nie medialnego szumu. Tu mamy zdecydowaną różnicę i widać od razu, że szkoleniowiec jest przyzwyczajony do spokojnej pracy w ciszy. Trener w pierwszej kolejności potrzebuje napastnika, który miałby rywalizować z Koulourisem oraz pomocnika, bowiem Adrian Przyborek czy Mor Ndiaye nie pokazują się z najlepszej strony i szkoleniowiec ma problem ze znalezieniem partnera dla Fredrika Ulvestada.
Kolendowicz publicznie wypowiada się w taki sposób, jakby wyczuwał potencjalne zagrożenie utraty pracy. Z jego słów można było wyczytać niezadowolenie z dokonanych do tej pory wzmocnień i liczby przewijających się przez media plotek – czasami kompletnie nieprawdziwych. Pozwolił sobie nawet zażartować, że Christian Benteke siedzi już w pociągu i jest gotów, by zastąpić Koulourisa. Dokładając do tego zaledwie cztery punkty w pierwszych czterech meczach to jego sytuacja rzeczywiście mogłaby się wydawać nie najlepsza.
Robert Kolendowicz brzmi jakby wiedział, że za chwile nie będzie trenerem Pogoni. https://t.co/q4DF6HrvuT
— Kacper Tomczyk (@kac_tomczyk) August 11, 2025
Wręcz szokujący jest spokój, jaki emanuje od wypowiedzi Alexa Haditaghiego, który raczej nie lubi krytyki i nie jest najbardziej cierpliwą osobą na świecie. Właściciel Pogoni publicznie przyznaje rację trenerowi. Mówi, że rzeczywiście wciąż potrzeba transferów i razem z klubowym CEO – Tanem Keslerem ciężko nad nimi pracują, a każdy piłkarz musi zostać w pełni zaakceptowany przez trenera, dzięki czemu nic nie dzieje się nad jego głową. Wielkim marzeniem Kanadyjczyka jest jakiś ogromny transfer, po którym wszyscy powiedzą: „Wow”. Nie będą to Witsel i Benteke.
W mediach zaczęły pojawiać się dyskusje, czy w Pogoni wkrótce dojdzie do zmiany trenera. Haditaghi mówi jasno, że on w pełni wierzy w obecnego szkoleniowca swojej drużyny i nie ma zamiaru dokonywać nerwowych ruchów po kilku słabszych spotkaniach. W jednym z wpisów w mediach społecznościowych stwierdził nawet, że Kolendowicz mógłby przegrać nawet osiem meczów, a i tak jego pozycja w Pogoni pozostanie niezagrożona. Trzeba jednak pamiętać, że szkoleniowiec nie jest wyborem Haditaghiego. Wymienił już w zarządzie mnóstwo osób, ale trener pozostał.
Let’s set the record straight.
The recent rumors and attacks on our coaches, last year’s players, key managers, and our new signings are absolutely ridiculous. Tan and I stand firmly behind Coach Robert—we’re his biggest supporters. One loss… even eight losses… doesn’t change…— Alex Haditaghi (@CanDisenchanted) July 26, 2025
Wszystkie te deklaracje zweryfikuje przyszłość, jednak właściciel Pogoni pełni już tę rolę od pół roku i przez ten czas zdecydowanie się uwiarygodnił. Przestał wyglądać na „farmazoniarza” i krętacza z zagranicy, a na człowieka, który z pewnością – jak każdy – popełnia błędy, ale ma szczere intencje i chce w Szczecinie zbudować coś ciekawego.
Jednak czy z Kolendowiczem u sterów czy bez niego? To już zależy od tego, jak w następnych miesiącach będzie wyglądała jego praca. Po równo roku od objęcia stanowiska pierwszego trenera Pogoni trudno jednoznacznie 44-latka ocenić. Widać w grze jego podopiecznych ofensywne nastawienie, co może się podobać, jednak są też elementy, które wymagają znaczącej poprawy. No i nowi zawodnicy – zwłaszcza ci w ofensywie – jeszcze nie do końca załapali o co chodzi.
fot. PressFocus