Raków pokonał bezzębne Maccabi i gra dalej w Lidze Konferencji. Podcinka z karnego dała awans

Jedną z trzech drużyn, która tego wieczoru reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej był rywalizujący w ramach trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji Raków Częstochowa. Podopiecznych Marka Papszuna na tym etapie rozgrywek los skojarzył z izraelskim Maccabi Hajfa, a przed tygodniem u siebie „Medaliki” uległy rywalom 0:1. Ostatecznie ekipa Rakowa odwróciła jednak losy dwumeczu i zwyciężyła na Nagyerdei Stadion w Budapeszcie 2:0.
Przed meczem było gorąco
Ten mecz zaczął się już dużo wcześniej. Doszło bowiem do awantury na treningu, gdzie jedna strona oskarżała drugą. Rzecznik Rakowa Częstochowa przedstawił kulisy tej sytuacji z polskiej perspektywy – poinformował, że niejaki Abdoulaye Seck wręcz rzucił się na piłkarzy Rakowa, zarzucając podglądanie treningu. Doszło do bójki. Chodziło o to, że trening Maccabi trochę się przeciągnął, a częstochowianie urządzili sobie „walk on” po murawie. Doszło do konfrontacji. Polski zespół utrzymywał, że to rywale nie trzymali się ram czasowych. Mecz po takiej awanturze miał swój gorący podtekst. Oto słowa rzecznika Damiana Markowskiego:
– O godzinie 18:30, według harmonogramu UEFA, mieliśmy zacząć walkaround, czyli taki oficjalny spacer. W tym wypadku spacer, a nie trening otwarty dla przedstawicieli mediów, więc zgodnie z tym nawet minutę później, czyli około 18:31, pojawiliśmy się na murawie stadionu w Debreczynie. Niektórzy zawodnicy Maccabi Hajfa, choć mieli do 18:15 skończyć swój oficjalny trening, ciągle byli na murawie.
– Podczas tego, gdy my pojawiliśmy się na tym stadionie, jeden z zawodników gospodarzy – pan Abdoulaye Seck – miał wielkie pretensje do naszych zawodników: czemu podglądamy ich trening, czemu przeszkadzamy im w treningu. Leonardo Rocha, zawodnik, który zna wiele języków, odpowiedział mu po francusku, że zaczynamy swój walkaround – wytłumaczył.
Przed meczem Ligi Konferencji Maccabi Haifa – Raków Częstochowa doszło do ostrego spięcia między piłkarzami. Na nagraniu ewidentnie widać kto pierwszy prowokuje… 🥊🤬#MHARCZ #UECL pic.twitter.com/FC7tjgwsrF
— MsPL (@MsPL192114) August 13, 2025
Defensywne zapędy gospodarzy i gol na koniec połowy
W pierwszych minutach rywalizacji więcej niż samej gry oglądaliśmy przerw w jej trakcie. Takiej sytuacji winna była przede wszystkim postawa zawodników Maccabi, którzy prezentowali mocno agresywną grę, bez większego zważania na jakąkolwiek postawę fair play. Wejścia mocne ciałem, czasami też łokciem, a to kopnięcie Frana Tudora, który się mocno zdenerwował. Próbowali wybić częstochowian z rytmu.
Te niezbyt sportowe zapędy widać było między innymi w okolicach 10. minuty, gdy przy okazji walkę o piłkę w powietrzu w napastnika Rakowa – Filipa Makucha wpadł obrońca Maccabi – Lisav Eissat. Wówczas zdecydowanie dziwić mogła postawa arbitra – Francuz, Jerome Brisard nie wyjął bowiem choćby żółtej kartki.
Szarpany charakter spotkania oczywiście był na rękę gospodarzom, którzy ze względów politycznych swoje europejskie mecze rozgrywają w węgierskim Debreczynie. Oczywiście, gra na czas jest częścią piłki – jednak rozpoczęcie jej jeszcze w pierwszej połowie to już chyba spora przesada, która świadczy właściwie wyłącznie o braku jakiegokolwiek innego pomysłu na grę.
W 19. minucie meczu zespół Rakowa wypracował sobie pierwszą, groźną sytuację pod bramką Maccabi. Wszystko za sprawą Tomasza Pieńki i jego uderzenia z dystansu, po którym piłka odbiła się od jednego z obrońców. Wobec próby nowego nabytku „Medalików” bezradny pozostał bramkarz – Heorhij Jermakow, jednak ostatecznie futbolówka trafiła w słupek i odbiła się w stronę boiska.
Ale Raków ma pecha… aż mi się przypomniał strzał Remacla z Legią.
— Matt Flowwie (@matt_flowwie) August 14, 2025
Przed przerwą zespół kierowany przez Marka Papszuna kilkukrotnie zbliżał się do pola karnego Maccabi, jednak ataki te zdecydowanie nie miały znamion nie wiadomo jak klarownych sytuacji – raczej, ot, jakaś próba zza pola karnego, czy dośrodkowanie aktywnego tego wieczoru Ericka Otieno. Brakowało „tego czegoś”. Pomysłu na wykończenie, dobrego podania w pole karne, dojścia do samej sytuacji strzeleckiej.
W doliczonym czasie pierwszej połowy nadszedł jednak upragniony i wyczekany moment, podczas którego futbolówka w końcu zatrzepotała w siatce Maccabi. Gol dla Rakowa padł po rzucie rożnym, którego dokładnie wykonał reprezentant Polski – Michael Ameyaw. Celny strzał z główki oddał z kolei Peter Barath – były zawodnik węgierskiego klubu Debrecen, na co dzień występującego oczywiście na Nagyerdei Stadion. Dla polskiego zespołu zdecydowanie ważne było to, aby wyjść na prowadzenie – w takiej sytuacji wykluczyłby się bowiem scenariusz z pierwszego meczu Raków – Maccabi, gdy Polacy nie wykorzystywał okazji i nie zdobyli nawet jednej bramki.
𝐍𝐨 𝐭𝐨 𝐰 𝐝𝐰𝐮𝐦𝐞𝐜𝐳𝐮 𝐫𝐞𝐦𝐢𝐬… 🤝
Za chwilę start drugiej połowy!
🔴 📲 OGLĄDAJ ▶️ https://t.co/g4imeUGgTV pic.twitter.com/xPcfw6X2k0
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 14, 2025
Na podsumowanie premierowych 45 minut musimy jeszcze napisać kilka słów o grze zespołu z Izraela, która była po prostu obrzydliwa. Brak pomysłu na ataki, celowe przedłużanie zawodów i nieustanne prowokowanie piłkarzy Rakowa – to wszystko składało się na fatalny obraz poczynań „Zielonych”. Piłkarska wersja makiawelizmu, po trupach do celu. Przy Diego Floresie Mourinho to potulny trener skupiony tylko na taktyce i czystej rywalizacji. Cóż, długo to zdawało egzamin, aż przyszedł stały fragment gry, który na szczęście też jest elementem futbolu oprócz ataków pozycyjnych.
Karny odwrócił losy dwumeczu – Raków z awansem!
Druga połowa rozpoczęła się od kapitalnych wieści dla drużyny Rakowa. Już dziesięć minut po wznowieniu gry przez Jerome Brisarda, mając na swoim koncie żółtą kartkę, ryzykowny wślizg wykonał Lisav Eissat. Początkowo arbiter główny nie użył gwizdka, jednak sygnalizacja asystenta sprowokowała go do wyrzucenia Izraelczyka z boiska. Tak naprawdę Eissat mógł mieć pretensje za tę decyzję, bo czysto trafił w piłkę, choć zaatakował przeciwnika ostro i bezpardonowo. Komentujący ten mecz Kazimierz Węgrzyn miał spore wątpliwości, czy to w ogóle jest faul.
Eissat nie wylatuje za ten faul ale za całokształt twórczości w tym meczu…
— Jakub Duś (@dusjakub) August 14, 2025
Takie przewrócenie do góry nogami stanu spotkania spowodowało decyzję o wykonaniu zmian przez szkoleniowców obu drużyn. Diego Flores nie skupił się jednak na łataniu obrony, ponieważ napastnika Djordje Jovanovicia zastąpił… inny napastnik – Iyad Khalaili. Marek Papszun również zdjął z murawy atakującego – pokiereszowanego pojedynkami z Eissatem Filipa Makucha. Zamiast wychowanka Miedzi Legnica, do boju z defensorami Maccabi posłany został Lamine Diaby-Fadiga.
W 73. minucie szczęśliwy sen Rakowa trwał dalej, ponieważ w polu karnym ewidentnie sfaulowany został Tomasz Pieńko. W tamtym momencie werdykt Francuza mógł być w zasadzie tylko jeden, czyli oczywiście wskazanie na jedenasty metr i podyktowanie rzutu karnego. Do strzału z jedenastego metra podszedł Pieńko, lecz oddał piłkę Diaby’emu-Fadidze, który nie dał się wyprowadzić z równowagi (tuż przed strzałem jeden z graczy Maccabi szeptał mu do ucha) i postawił na… podcinkę w sam środek bramki. Jermakow powędrował wówczas w lewą stroną i mógł tylko patrzeć, jak piłka bezwiednie wpada do siatki.
LE RAKÓW EST ENTRAIN DE LE FAIRE ! 🫨
Et c’est Lamine Diaby Fadiga qui transforme le penalty du break. pic.twitter.com/ygrdt0Pn0O
— Skład (@SkladFR) August 14, 2025
W końcowych fragmentach spotkania Raków nie cofnął się i postanowił walczyć o powiększenie przewagi. Do tego zespół Marka Papszuna dołożył mądrą grę w obronie, co spowodowało miks nie do pokonania przez Izraelczyków, ale… tylko do pewnego momentu. W końcówce sytuacja wymknęła się spod kontroli, jednak kapitalną, podwójną interwencją popisał się Kacper Trelowski. Rywale też mogli wykorzystać korner. Wysoki Abdoulaye Seck wszystkich przeskoczył. Tym razem to Raków miał ogromny fart.
Brisard doliczył 11 minut także z powodu wcześniejszego zadymienia. Zespół z Hajfy dostał lekkiego wiatru w skrzydła. Ostatecznie „Medaliki” dotrwały jednak do kończącego mecz gwizdka, a zwycięstwo 2:0 dało awans do czwartej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. W niej na polski zespół czeka bułgarska Arda.
Rundo play-off eliminacji #UECL – nadchodzimy! 💪#MHARCZ pic.twitter.com/mA3XVQepgl
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) August 14, 2025
fot. screen – TVP Sport