Do nich ma zamiar dorównać Liverpool. Najlepsze drużyny w historii futbolu

30.01.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 14:05

Niesamowite wyniki Liverpoolu sprawiły, że poddano pod dyskusję temat, czy „The Reds” można nazwać na ten moment jedną z najlepszych drużyn w historii futbolu. Póki co oczywiście podopiecznym Kloppa jeszcze sporo do tego miana brakuje – przede wszystkim spektakularnych i powtarzalnych sukcesów. Za kilka lat może to jednak ulec zmianie. Obecnie jednak jest nadal za wcześnie, aby postawić maszynę Niemca obok największych w dziejach futbolu. O kim dokładnie tutaj mowa? Dokonać takiej  selekcji z pewnością jest trudno, lecz postanowiliśmy zmierzyć się z tym tematem.

10. Manchester United 1995-1999:

Ze względu na długie panowanie w Manchesterze United Sir Alex Ferguson sprawował piecze nad wieloma utalentowanymi zawodnikami. Jednak za najlepszą kadrę Szkota określa się tę z 1999 roku, co zostało skonsumowane za pomocą legendarnego już zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

Preludium do tej historii miało miejsce cztery lata wcześniej, kiedy to „Czerwone Diabły” po przegranym tytule z Blackburn pożegnali się z Markiem Hughesem oraz Paulem Incem. Mimo to SAF nie znalazł dla nich następców na rynku i postanowił wykorzystać adeptów akademii, którzy właśnie odnieśli sukces w zespole młodzieżowym. W ten sposób Ferguson na wiele lat zbudował jeden z najbardziej konsekwentnych zespołów w historii angielskiej piłki.

Podczas sezonu 1998/99 United zdobyło tryplet, a tacy gracze jak Scholes, Giggs, Keane, Neville,  Schmeichel, Yorke czy Cole to klasa sama w sobie. Wygrana nad Bayernem przyniosła do gabloty ekipy z Manchesteru pierwsze europejskie trofeum od 31 lat.

9. Bayern Monachium 1974-76:

Po erze złotego Ajaksu na trzy lata europejski futbol został zdominowany przez solidnych Niemców, którzy także trzykrotnie z rzędu zdobyli Puchar Mistrzów. W obronie rządził Franz Beckenbauer, a za ofensywę odpowiedzialność wzięli Karl-Heinz Rummenigge, Uli Hoeness i Gerd Muller. Dominowali nie tylko w Europie, ale także na krajowych boiskach, zdobywając trofea z całkowitą dominacją. Drużyna ta stanowiła kręgosłup RFN, czyli złotego medalisty na mistrzostwach Europy oraz świata odpowiednio w 1972 i 1974 roku. Najwyższa ich forma przypada konkretnie na sezon 1973/1974, kiedy Gerd Muller władował w jednym sezonie Bundesligi 40 bramek.

8. Real Madryt 2015-2018

Od czasu Milanu i 1990 roku nikomu nie udało się dwa razy z rzędu wygrać Pucharu Mistrzów. Głównie dlatego dominacja Realu Madryt w europejskich rozgrywkach skłoniła nas do umieszczenia podopiecznych Zidane’a w tym rankingu.

Wiedli prym przede wszystkim w sezonie 2016/2017, kiedy do Champions League dodali także krajową ligę. W tym roku czuli się naprawdę nie do powstrzymania i bez wątpienia można nazwać ich jedną z najlepszych drużyn ubiegłej dekady. Cristiano Ronaldo, fenomenalny Ramos i Marcelo, w dodatku Modrić, Bale oraz Benzema. Rozbicie Juventusu w Cardiff idealnie oddawało to, z jakim rywalem mierzyły się inne zespoły. Sukces został zwieńczony odejściem Zidane’a, który w trzy lata zdobył trzy najcenniejsze trofea w Europie. Być może Francuz nie nadzorował żadnej rewolucji taktycznej, ale powtarzalność zwycięstw „Królewskich” w fazie pucharowej udowodniła, że mało kto potrafiłby w taki sposób zarządzać wielkimi gwiazdami w szatni.

7. AC Milan 1987-91:

W trakcie tego rankingu wielokrotnie  wspomnieliśmy, że dany trener zrewolucjonizował futbol. Ponownie możemy takie słowa przyporządkować do Arrigo Sacchiego, który miał okazje prowadzić najlepszy Milan w historii. Zespół składał się z najbardziej imponującej obrony, jaką kiedykolwiek widzieliśmy w osobach Baresiego, Maldiniego czy Costacurty. Dodatkiem do tego byli niezwykle pracowici pomocnicy (Rijkaard, Ancelotti) oraz holenderski duet w ataku: Gullit – Van Basten.

W półfinale Pucharu Europy 1988/89 upokorzyli Real Madryt aż 5-0, a w finale jedną bramkę mniej otrzymała Steaua Bukareszt. Rok później powtórzyli ten wyczyn, tracąc w całej edycji jedynie trzy bramki. Niewielu mogło ich powstrzymać – przede wszystkim w dwóch wspomnianych edycjach europejskich rozgrywek. Ofensywna gra z silną obroną zniszczyła nudny wizerunek włoskiej piłki już raz na zawsze.

Sacchi opuścił Milan rok po ostatnim zwycięstwie w Pucharze Mistrzów, a jego miejsce zajął Capello. Na kolejny sukces w Europie drużyna  czekała tylko cztery lata, dodając do tego dwa przegrane finały w 1993 oraz 1995 roku.

6. Liverpool 1975-84:

Być może aktualnego Liverpoolu nie umieściliśmy w rankingu, ale ten z przełomu  lat 70-tych i 80-tych musieliśmy po prostu nagrodzić. Bob Paisley  w tamtym okresie stworzył hegemona, który niemalże rok po roku wystawiał środkowy palec rywalom w angielskiej ekstraklasie. W ciągu ośmiu sezonów „The Reds” wygrali ligę siedem razy, wraz z czterema Pucharami Europy i Pucharami ligi.

Na pierwszy rzut oka trudno znaleźć tutaj jakąkolwiek innowacje, patrząc na ustawienie zespołu i toporne 4-4-2. Mimo to, styl gry był na tyle płynny, że ich popisy wprawiały w zachwyt. Mogło się wydawać, że koniec pewnej ery nastąpi po odejściu Paisleya, ale w jego buty doskonale wszedł asystent Joe Fagan. Ekipa z Anfield wówczas zaliczyła najlepszy sezon w  historii klubu, zdobywając tzw. tryplet. W finale Pucharu Mistrzów na ataku Rush, Dalglish, w pomocy Souness czy Whelan. Szalona paczka.

Rok później śmierć 30 kibiców Juventusu po bijatyce przed finałowym meczem Pucharu Mistrzów doprowadziła do pięcioletniego zakazu gry dla Liverpoolu w europejskich pucharach. W lidze utrzymali dominacje jeszcze do końca lat 90-tych. Wówczas jednak wszystko wyparowało, a na ligowy tytuł fani z Liverpoolu czekają już 30 lat.

5. Ajax 1965-73:

Pod dowództwem Rinusa Michela przy linii bocznej i Johanna Cruyffa na murawie, ówczesny Ajax do dziś jest uznawany za zespół, który opracował system totalnego futbolu. Piłkarze regularnie wymieniali się pozycjami i za wszelką cenę starali się wspierać swoich kompanów z drużyny. W 1971 roku po pierwszym wygranym Pucharze Mistrzów Michels trafił do Barcelony, ale ekipa z Amsterdamu nadal dominowała w europejskich rozgrywkach. Trzy puchary wygrane z rzędu, w tym dwa pod wodzą Stefana Kovacsa udowodniły, że istnieje życie bez genialnego Holendra.

Fani holenderskiej piłki z utęsknieniem wspominają drużynę z Neeskensem, Cruyffem i Haanem. Wprowadzenie systemu 4-3-3 opartego na posiadaniu piłki to głównie ich zasługa. Żadna drużyna lepiej nie oddawała tej koncepcji gry niż Ajax. Na kolejny tytuł w Europie przyszło im czekać ponad 20 lat, kiedy następne pokolenie zdolnych holenderskich graczy na dobre już dorosło.

4. Brazylia z Pele 1958-1962:

Trudno o lepszą wizytówkę joga bonito. Przeglądając archiwalne mecze Brazylii podczas mundialu w 1958 i 1962 roku chciałoby się wyjść z nimi na boisko, aby chłonąć ten niezwykły futbol. Niesamowity Pele wraz z Garrinchą potrafili ośmieszyć dowolną reprezentację na świecie, a ich efektowny styl gry z czterema napastnikami zapierał dech w piersiach.

Posiadali światowej klasy piłkarza na każdej pozycji – może z wyjątkiem środkowej obrony. Ich naturą było jednak to, że gdy rywal trafił cztery gole, oni bez żadnych problemów potrafili odpowiedzieć pięciokrotnie. Dwa złota na mundialu z rzędu mówią wszystko o tym zespole. Osiem lat później Brazylia ponownie wróciła na tron z Pele, a ekipa z 1970 przez większość jest uważana za lepszą aniżeli ta z lat 50-tych i 60-tych.

3. FC Barcelona za panowania Pepa Guardioli:

Sześć trofeów w jednym sezonie, zjawiskowa gra i strach w oczach rywali – Pep Guardiola w zaledwie kilka lat stworzył potwora, któremu w latach 2008-2011 mało kto potrafił się przeciwstawić. Niszczyli niemalże każdego, a Jose Mourinho przed meczami z Barceloną nie spał kilka dni przed meczem, a także kilka dni po. Brutalne wyniki 6-2 czy 5-0 musiały mu się głęboko wbić w pamięć, a słowa Fergusona po finale Ligi Mistrzów o tym, że „nikt nas tak nie stłamsił” mówiły jedno – mieliśmy w 2011 roku do czynienia z jedną najlepszych klubowych drużyn w historii.

Teoretycznie „Duma Katalonii” torturowała rywali w systemie 4-3-3, ale tak wyglądało to jedynie na papierze. Podczas finału KMŚ przeciwko Santosowi Guardiola ustawił swój zespół w 3-7-0 i totalnie rozkojarzył swoich rywali. Trio Messi-Pedro-Villa doskonale się uzupełniało i potrafiło rozbić każdą defensywę na świecie. W środku pola niesamowity Busquets, Xavi oraz Iniesta, czyli trzy produkty La Masii, przeciwko którym rywale w przerwie musieli zażywać aviomarin. Ważna w tym wszystkim była także rola Daniego Alvesa, który u Guardioli raz grał na pozycji napastnika, by innego dnia pełnić role obrońcy.

W tamtym okresie tak naprawdę widzieliśmy „prime” Leo Messiego. W połączeniu ze świetnie zorganizowaną drużyną pozwoliło to przez cztery lata sięgnąć po 14 trofeów. Tym bardziej należy szanować Jose Mourinho, który potrafił przerwać tę dominację w lidze oraz nieco wcześniej w Lidze Mistrzów po heroicznym boju z Interem. To tylko jednak wyjątkowe przypadki, które potwierdzały, jak wielki zespół na Camp Nou stworzył łysawy szkoleniowiec.

2. Real Madryt 1955-1960:

Puskas, Di Stefano, Gento, Rial, Kopa i reszta. Do tej pory żaden europejski zespół nie potrafił powtórzyć wyczynu drużyny, która jak opisują świadkowie, „pachniała zwycięstwem”. Niesamowity zbiór gwiazd potrafiący w finale Pucharu Europy wygrywać spotkania po 7-3. Łącznie w ciągu 5 lat za każdym razem zdobywali ówczesny odpowiednik Ligi Mistrzów. Dodatkowo dominacja w kraju i seryjne zdobywanie pucharów na krajowych boiskach.

Zwykle występowali w formacji z pięcioma napastnikami, dziś powiedzielibyśmy „sępami”. Di Stefano spajał drużynę, będąc jej centralną twarzą. Potrafił biegać po każdej strefie boiska i w wielu aspektach był wręcz fenomenem. W 1958 roku u jego boku po ucieczce z komunistycznych Węgier rozbłysnął blask Puskasa. Był to po prostu dream team.

Poniekąd w tamtym okresie narodził się przydomek „Galaktycznych”, ponieważ Real skupował najlepszych graczy bez względu na ich narodowość. Dzięki temu stworzyli globalną markę, która jest kultywowana do dziś. Bezsprzecznie najlepsi „Królewscy” w historii całego klubu. Niektórzy sądzą, że nawet klubowego futbolu i trudno jakkolwiek z nimi dyskutować.

1. Hiszpania 2008-2012:

Lata 2008-2012 okazały się dość bolesne dla innych reprezentacji z w wyjątkiem Hiszpanii. „La Furia Roja” pozbawiła nas bowiem emocji na kilka lat, zaliczając spektakularnego hat-tricka na dużych imprezach. Najpierw pod okiem Luisa Aragonesa zdobyto tytuł mistrza Europy, po czym posadę szkoleniowca przejął Del Bosque, którego styl pracy idealnie wkomponował się do ówczesnej drużyny.

Oczywiście Hiszpania za rządów nowego trenera nadal grała zjawiskowo, ale przykładowo w ataku nie posiadali żadnego napastnika. Często ich ustawienie nazywano 4-6-0, co miało oznaczać grę z „fałszywą dziewiątka”. Podczas EURO 2012 w tej roli występował przede wszystkim Fabregas. Co ciekawe, szkoleniowiec zdecydował się na taki ruch tuż przed inaugurującym meczem, nie odbywając w takiej formacji żadnego treningu. Xavi został przesunięty nieco do przodu (jako dziesiątka), natomiast Iniesta pełnił role skrzydłowego. Zbiór genialnych pomocników sprawiał gigantyczny zamęt u przeciwników.

Przez lata sukcesów starali się zachować filozofię, która opiera się na chęci posiadania piłki. Mimo to dbali także o defensywę. We wszystkich meczach fazy pucharowej na imprezach mistrzowskich zachowywali czyste konto – konkretnie 10 razy.  W latach 2007–2009 rozegrali aż 35 spotkań bez porażki, co obejmowało także 100% zwycięstw w eliminacjach do mundialu w 2010 roku.

Ich wybitny czas został zwieńczony finałem EURO 2012 w Kijowie. Wejście na szczyt niestety zakończyło się także hucznym upadkiem. Kiedy Arjen Robben bawił się z obrońcami Hiszpanii, mało kto mógł uwierzyć, że ta sama drużyna dwa lata temu potrafiła na boisku dokonywać cudów.