Górnik Zabrze powalczy o puchary? Najpierw mecz z Podbeskidziem

07.02.2021

Górnik Zabrze w niedzielnym meczu zmierzy się z Podbeskidziem. Chociaż to spotkanie z pozoru nie jest ligowym hitem, możemy się podczas niego wiele dowiedzieć, szczególnie odnośnie zespołu Marcina Brosza. W rundzie jesiennej zabrzanie bowiem kilkakrotnie wykazywali aspiracje do czołówki. Czy drużyna wciąż może jeszcze namieszać w układzie tabeli PKO BP Ekstraklasy?

Udany rok w wykonaniu zabrzan

Jak dobrze pamiętamy, Górnik rozpoczął ten sezon w efektownym stylu, wygrywając cztery pierwsze spotkania. Co prawda zwycięstwa z Podbeskidziem i Stalą może nie robiły na nikim wrażenia, aczkolwiek 3:0 z Lechią i 3:1 z Legią na wyjeździe mogły faktycznie zwracać uwagę. Oczywiście zabrzanie już pewnego czasu są uważani za solidny zespół, który jest w stanie zatrzymać najlepszych.

Mimo wszystko, drużyna w poprzednim sezonie nie przez przypadek wylądowała w dolnej ósemce. Kluczowa w przypadku podopiecznych Marcina Brosza okazała się wtedy runda jesienna, gdy przez blisko trzy miesiące zespół nie mógł wygrać. Kluczowa okazała się wtedy nie postawa poszczególnych zawodników, z Igorem Angulo na czele, tylko zaufanie do Marcina Brosza. Pomimo niechlubnej passy nawet na moment nie pojawiły się bowiem pogłoski o tym, że trener mógłby stracić pracę.

Zaufanie zaprocentowało – w ubiegłym roku Górnik Zabrze spisywał się już zdecydowanie lepiej. Na tyle, że w całorocznej tabeli zajął trzecie miejsce, przegrywając tylko z Legią i Rakowem, a wygrywając z chwalonym na wiosnę Lechem. Owszem, zespół w fazie finałowej grał w grupie spadkowej. Piłkarze jednak dość szybko zapewnili sobie utrzymanie, dlatego mogli sobie niektóre mecze zlekceważyć. Tak się jednak nie stało, co zaowocowało dobrymi meczami w nowym sezonie.

Dobre zmiany Brosza

Do aktualnych rozgrywek zabrzanie musieli podejść jednak nieco inaczej – drużynę opuściło bowiem dwóch czołowych piłkarzy. Po pierwsze, najlepszy strzelec Igor Angulo, a po drugie ostoja defensywy Paweł Bochniewicz, który wraz z Przemysławem Wiśniewskim stanowił jeden z najsolidniejszych duetów stoperów w lidze.

Marcin Brosz postanowił jednak zaryzykować. Igora Angulo zastąpił będący nieco w jego cieniu Jesus Jimenez, który częściej grał na pozycji cofniętego napastnika bądź ofensywnego pomocnika. Z kolei w obronie szkoleniowiec postawił na trójkę obrońców. Jak się okazało, nowe schematy zadziałały i wciąż działają, czego dowodem był pierwszy mecz 2021 roku, z Lechem Poznań.

Podoba mi się, że Górnik łączy wysiłek z dobrymi decyzjami na połowie przeciwnika – po odbiorze na połowie przeciwnika szybko przechodzi do fazy ataku. Dobrze się tam odnalazł Bartosz Nowak – stwierdził jeszcze przed meczem Górnika z Lechem w rozmowie dla “FutbolNews.pl” dziennikarz i komentator Canal+ Sport, Bartosz Gleń.

Atak wciąż wymaga poprawy

Co prawda gol w meczu z Lechem nie był wynikiem sytuacji, do której doszło po odbiorze piłki, aczkolwiek za zachowanie na połowie przeciwnika i przejście do ataku należy tutaj pochwalić zabrzan. Erik Janża znalazł Bartosza Nowaka, który mimo otoczenia rywali znalazł miejsce do rozegrania. Na lewą stronę przeszedł wówczas Jesus Jimenez, który po raz kolejny udowodnił swoją uniwersalność w zmianie pozycji podczas boiskowych zdarzeń. Hiszpan dostrzegł Alexa Sobczyka bliżej bramki, po czym Austriak polskiego pochodzenia skierował piłkę do bramki.

Dla Alexa Sobczyka był to jednak dopiero drugi gol w tym sezonie w lidze. Mimo wpływu na ofensywę Górnika, na razie piłkarz nieszczególnie zachwyca skutecznością. Podobnie zresztą jak jego konkurent do wyjściowego składu.

Wydaje mi się, że na więcej stać Alexa Sobczyka i Piotra Krawczyka. Ich minusem jest na pewno brak efektywności, ale na pewno nie zaangażowanie czy pokazywanie się do gry. Myślę, że obaj zasługują na szansę i powinni udowodnić, że stać ich na pierwszy skład – przyznał niedawno w naszej rozmowie Bartosz Gleń i trudno się z tymi słowami nie zgodzić.

Zespół przede wszystkim

Przede wszystkim trzeba jednak zauważyć, że siłą Górnika jest zespołowość. Dowodem na to jest właśnie trudniejszy czas w rundzie jesiennej ubiegłego sezonu, gdy mimo braku dobrych wyników piłkarze i trener nie stracili do siebie zaufania. Dzięki temu, że Marcin Brosz wraz z podopiecznymi przetrwali ten okres, są silniejsi i darzą siebie nawzajem zaufaniem. Oczywiście nie można też zapominać o piłkarzach pozyskanych od tamtego czasu oraz przeniesionych z drużyn juniorskich. Zarówno Aleksander Paluszek, jak i Krzysztof Kubica rozegrali bowiem przeciwko Lechowi udane zawody.

W Zabrzu każdy przyczynia się do tego, że Górnik jest drużyną z czołówki ekstraklasy i nie powiedział w tym sezonie ostatniego słowa. Myślę, że da się we znaki faworytom. Wiele o zespole powinien powiedzieć nam już mecz, który odbędzie się w ten weekend, z Lechem Poznań – dodał dziennikarz Canal+ Sport.

Mecz na udowodnienie aspiracji?

Po poprzedniej kolejce Górnik Zabrze zajmował czwarte miejsce w lidze i bardzo możliwe, że na nim pozostanie również po meczu z Podbeskidziem. Beniaminek ostatnio jednak postraszył – wygrał u siebie 1:0 z Legią głównie dzięki skutecznej grze w defensywie. Jak widać w tym sezonie, Marcin Brosz ma wiele pomysłów na atak. Dlatego wydaje się, że zabrzanie okażą się trudniejszym przeciwnikiem dla “Górali” niż Legioniści, bazujący wówczas na ustawieniu Tomasa Pekharta, który został zablokowany.

Jedno jest pewne – Górnik może w tym sezonie jeszcze wiele pokazać. Jeśli jednak chce liczyć się w walce o grę w europejskich pucharach, musi takie mecze jak z Podbeskidziem po prostu wygrywać. Oczywiście, zabrzanie w niedzielnym meczu są faworytami. Jeśli jednak zremisują albo przegrają, prawdopodobnie może oznaczać, że Marcin Brosz jeszcze trochę musi poprawić w zespole, żeby aspirował do wyższych miejsc.