Rooney zwolniony z Birmingham
Wayne Rooney stracił ogromną część reputacji. Jego praca w Birmingham to jeden wielki niewypał. Nie miał w ogóle pomysłu i pociągnął klub na dno. Wygrał zaledwie dwa spotkania na… 15. Przepracował tylko 82 dni.
Rooney i zawstydzające wyniki
- 0:1 z Middlesbrough
- 0:2 z Hull City
- 1:3 z Southampton
- 2:2 z Ipswich
- 1:3 z Sunderlandem
- 2:1 z Sheffield Wednesday
- 2:4 z Blackburn
- 0:0 z Rotherham
- 0:2 z Coventry
- 1:0 z Cardiff
- 2:3 z Leicester
- 3:3 z Plymouth
- 1:3 ze Stoke City
- 0:0 z Bristol City
- 0:3 z Leeds United
15 meczów. Uciułane dwa zwycięstwa i cztery remisy. Skończyła się cierpliwość „góry”, bo kibice stracili ją już dawno temu. W zasadzie to… od początku cała ta sprawa im śmierdziała. Wayne Rooney dostał pracę po znajomości, a zwolniony został dobrze radzący sobie John Eustace. Poprzedni menedżer „zostawił” drużynę na szóstym miejscu, czyli takim, które gwarantowało występy w play-offach. Bliżej było wtedy klubowi do czołówki. Teraz, przez to, co zrobił Rooney, bliżej jest do strefy spadkowej. Birmingham zajmuje dalekie i wstydliwe 20. miejsce. Trzy miesiące minęły i Rooney musi pakować walizki, bo w ogóle się nie sprawdził. Piłkarze zresztą też czuli, że zabrano im wcześniej „ich” trenera.
– Wynoś się z naszego klubu – skandowali kibice w kierunku Rooneya. Ich życzenie się spełniło. W lipcu amerykańska spółka Shelby Companies Limited przejęła klub. Jednym z mniejszościowych inwestorów jest na przykład legenda NFL – Tom Brady. Nowym dyrektorem generelnym został obyty w środowisku amerykańskim Gary Cook. To były dyrektor sportowy Manchesteru City, ale renomę wyrobił pracą w Nike, gdy współpracował z Michaelem Jordanem. Nowi właściciele i nowe władze jeszcze trzy miesiące temu zapewniali, że Rooney jest osobą idealną na to stanowisko, bo potrzebują zaszczepić ambicję i przede wszystkim zwycięską mentalność. Szybko się te oczekiwania rozjechały. Jak to w takich sytuacjach bywa, nikt do błędu się nie przyznał. Zakryto się więc sztucznymi oświadczeniami o tym, że „mimo wielkich wysiłków coś poszło nie tak”…
Fot. PressFocus