Arsenal – Crystal Palace 5:0. „Kanonierzy” zmiażdżyli rywali. Koniec kryzysu?
Arsenal – Crystal Palace 5:0. To wynik końcowy derbów Londynu. „Kanonierzy” zmiażdżyli rywali. Czy to koniec kryzysu?
Arsenal – Crystal Palace 5:0. „Kanonierzy” tego potrzebowali
W pierwszej części meczu długimi fragmentami wiało nudą. Wtedy do akcji wkroczył Gabriel Magalhaes. Najpierw, po perfekcyjnej wrzutce Declana Rice’a z rzutu rożnego, strzałem głową otworzył wynik meczu. 31 minuta, kolejna wrzutka. Tym razem Bukayo Saka dokręcił piłkę, a Brazylijczyk dopadł do niej i uderzył głową – ta odbiła się od głowy Deana Hendersona i wpadła do siatki. Ku rozpaczy posiadaczy obrońcy Arsenalu w Fantasy Premier League, gol został uznany jako samobójcze trafienie bramkarza Crystal Palace.
Gabriel Martinelli – joker idealny
Arsenal po przerwie wyraźnie przeważał. Można powiedzieć, że mecz został zabity w 59. minucie po zabójczej kontrze wykończonej przez Trossarda. Przy bierności ekipy Roya Hodgsona w praktycznie wszystkich aspektach piłkarskiego rzemiosła, to „Kanonierzy” spokojnie kontrolowali spotkanie. Mikel Arteta dokonał w drugiej połowie aż pięciu zmian. Świeża krew tylko dobiła rywali, którzy otworzyli prawdziwą autostradę do swojej bramki. Szybkie ataki pozwoliły zdobyć trzy bramki. W tym dwie pewnie wykończone przez Martinelliego w ostatnich dwóch minutach meczu.
Czy Arsenal zażegnał kryzys?
Po trzech meczach bez zwycięstwa, „The Gunners” wracają do walki o mistrzostwo. Pisaliśmy wcześniej o kryzysie ekipy Artety, ale niech was nie zwiedzie wysoki wynik. Beznadziejny poziom Crystal Palace i długie fragmenty, które były biciem głową w mur, każą jeszcze czekać z peanami pochwalnymi w stronę Arsenalu. Na pewno potrzebowali takiego meczu. Prawdziwy test przyjdzie jednak 4 lutego, kiedy zmierzą się na wyjeździe z Liverpoolem.
Fot. PressFocus