Prezydent UEFA, czyli Aleksander Ceferin, udzielił obszernego wywiadu „The Telegraph”, w którym podtrzymuje swoją opinię na temat wykluczenia Manchesteru City z europejskich rozgrywek w 2020 roku.
Prezydent UEFA i mocne stanowisko
Aleksander Ceferin podkreślił, że szanuje decyzję CAS, która uchyliła dwuletni europejski zakaz nałożony na City po tym, jak uznał, że część dowodów przeciwko nim uległa przedawnieniu, a inne oskarżenia są niepotwierdzone. To jednak z wykształcenia prawnik i podkreśla, że czasami po prostu tak jest – wiesz, że masz rację, ale zwyczajnie w sądzie przegrywasz. Dlatego uważa, że UEFA miała rację, wyrzucając City z Ligi Mistrzów:
Wiemy, że mieliśmy rację, wyrzucając City z Ligi Mistrzów. Nie podejmowalibyśmy tej decyzji, gdybyśmy nie mieli przekonania, że ją mamy. Jako prawnik procesowy z 25-letnim stażem, wiem, że czasami wygrywa się sprawę, którą z pewnością przegrasz. Czasami z kolei przegrywa się sprawę, gdy jest się czegoś pewnym… W poważnej demokracji trzeba po prostu szanować decyzję sądu.
Wrócono do tej sprawy sprzed kilku lat z uwagi na 115 zarzutów, które ciążą na Manchesterze City. Prezydent UEFA dzięki temu utwierdza się w przekonaniu, że jego organizacja postąpiła w 2020 roku słusznie. Sprawa „The Citizens” z Premier League nie jest tak łatwa do rozwiązania, jak ta z Evertonem i Nottingham Forest, gdzie udowodnienie winy nie było skomplikowane. Oba kluby zresztą doskonale wiedziały, że mogą spodziewać się upomnienia. Sprawa z City wymaga dużo więcej pracy i czasu. Początkowo eksperci wskazywali nawet na 2026 czy 2027 rok. Władze Premier League wyznaczyły już termin rozpatrzenia sprawy Manchesteru City, ale nie podają tej informacji do wiadomości publicznej. Presja społeczna jest duża i zdaje się przyspieszać tempo. Ceferin podkreślił, że rozumie frustrację czekających na decyzję:
Chcą wiedzieć, co się dzieje i jakie są rzeczywiste konsekwencje, ale ja nie chcę wchodzić w ten konkretny proces, ponieważ nie wiem, z czym konkretnie Premier League ma do czynienia. Naprawdę nie chcę krytykować tego postępowania, czy coś w tym rodzaju. To byłoby niesprawiedliwe.
Wykluczeni, ale za co?
W lutym 2020 roku UEFA zszokowała cały piłkarski świat. Manchester City został wykluczony na dwa lata z Ligi Mistrzów. Otrzymał też grzywnę w wysokości 30 milionów euro. We wszystkim chodziło o złamanie zasad tzw. Finansowego Fair Play w latach 2012-2016, czyli jeszcze w czasach, gdy zespół prowadzili Roberto Mancini i Manuel Pellegrini. Manchester City nie chciał współpracować w tej sprawie i unikał tematu. „Der Spiegel” ujawnił, że klub między innymi pozyskał dodatkowe środki z Abu Dhabi Group na zwolnienie Roberto Manciniego (około 10 mln funtów odszkodowania). „The Citizens” mocno kombinowali przy kontraktach sponsorskich z firmami arabskimi.
Odwołanie
Wykluczenia z Ligi Mistrzów jednak nie było. To też skutek przedawnienia. Taki był przynajmniej wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (tzw. CAS), do którego odwołał się sam klub. Zwyczajnie UEFA zareagowała za późno i wiele zarzutów uległo przedawnieniu. W klubie od początku panowało przeczucie, że żadnego bana nie będzie. Zajęli się tym najlepsi eksperci – arcydrogi zespół prawniczy Davida Pannicka z łatwością wygrał tę sprawę już kilka miesięcy później. Do tego kara finansowa została zmniejszona do 10 milionów euro, tylko za utrudnianie w prowadzeniu sprawy, zwlekanie z wysyłką dokumentów itp. Ten sam zespół prawników ma reprezentować City w sprawie z Premier League.
Fot. PressFocus