Za nami pierwszy wyścig F1 w sezonie 2024. Dublet zdobyli kierowcy Red Bulla, za którymi uplasował się Carlos Sainz. Na czwartym miejscu dojechał Charles Leclerc, a więc potwierdziły się słowa ekspertów, że to Ferrari jest najbliżej Red Bulla. Sprawdź podsumowanie GP Bahrajnu 2024, które przygotowaliśmy z ekspertem Formuły 1 – Bartkiem Pokrzywińskim.
Szybki odjazd
Max Verstappen udowodnił, że nie zapomniał, jak się rusza. Holender dojechał do pierwszego zakrętu na równi z Leclerckiem, ale był po wewnętrznej i obronił swoją pozycję. Monakijczykowi w utrzymaniu się za Maxem miała pomóc aktywacja DRS po pierwszym okrążeniu, ale do tego czasu Verstappen odjechał na powyżej sekundę i nawet na chwilę nie oddał już prowadzenia. Z tyłu stawki zrobiło się małe zamieszanie. Bottas wjechał w tył znakomicie spisującego się w kwalifikacjach Hulkenberga, a w konsekwencji ten uderzył w Strolla. Przez ten incydent wspominana trójka kierowców znalazła się na końcu stawki.
Przegrzewające się hamulce
Leclerc i Sainz mieli problemy z przegrzewającymi się hamulcami, a szczególnie uporczywe było to dla Charlesa. Według ekspertów, na pierwszym stincie miał tracić nawet 0,6 sekundy na okrążenie. Monakijczyk regularnie blokował koła, dlatego na siódmym okrążeniu spadł na czwartą pozycję, a wkrótce został także wyprzedzony przez Carlosa Sainza.
Efektywna podcinka
W okolicach 13. okrążenia kierowcy zaczęli zjeżdżać na zmianę opon. Sytuacja kierowców Ferrari z przegrzewającymi się hamulcami wciąż była poważna, ale już nie aż tak drastyczna. Na drugim stincie Perez wyprzedził Russella.
That up and under from @SChecoPerez 🆙⬇️#F1 #BahrainGP pic.twitter.com/9OeZtuAEeP
— Formula 1 (@F1) March 3, 2024
Leclercowi udało się podciąć Sainza, ale Hiszpan po znakomitym nurkowaniu odzyskał wirtualne P4, a wkrótce udało mu się wyprzedzić także Russella. Na trzecim stincie to samo z Russellem zrobił Charles Leclerc.
Carlos 🆚 Charles was just epic! 😍#F1 #BahrainGP @ScuderiaFerrari pic.twitter.com/W3DpyQIMx3
— Formula 1 (@F1) March 2, 2024
Hard vs soft
Z przodu stawki po drugich pit stopach niewiele się działo. Kibice liczyli na to, że rewelacyjny tego dnia Sainz pokona Pereza. W Red Bullu nie mieli już zestawu twardych opon, dlatego przedłużyli stint Meksykanina i zdecydowali się na założenie miękkiej mieszanki. W Scuderii liczono, że opony Pereza nie wytrzymają długo, ale swoją żywotność zachowały aż do mety i Sainz nie wyprzedził rywala.
Our first top 10 finishers of the season 👀#F1 #BahrainGP pic.twitter.com/Cw5OLZAZar
— Formula 1 (@F1) March 2, 2024
Jak spisali się kierowcy RB?
Kierowcom RB, sponsorowanego przez ORLEN, niewiele brakowało do punktów. Daniel Ricciardo ukończył zmagania na 13. pozycji, po tym jak pozycję oddał mu Yuki Tsunoda. Obaj kierowcy mieli lepsze tempo od poprzedzającego Magnussena, ale nie było wystarczające na to, aby wyprzedzić Duńczyka.
O komentarz do wydarzeń na torze w Bahrajnie poprosiliśmy eksperta Formuły 1 – Bartosza Pokrzywińskiego.
Który zespół był dla Ciebie największą niespodzianką podczas GP Bahrajnu 2024?
Bartosz Pokrzywiński: – Mimo wszystko wskażę na Haasa. Jasne, że Red Bull zaskoczył wszystkich utrzymaniem pewnej przewagi z zeszłego sezonu i przede wszystkim niezawodnością, ale my się trochę tego spodziewaliśmy, może tylko trochę mniejszej przewagi. W przypadku Haasa jednak wszyscy głośno powtarzali jeszcze przed testami, że to będzie najwolniejsza ekipa w stawce i czeka ich mnóstwo pracy w tym roku. Pole Position Maxa nie było takim „wow” jak wejście Nico Hulkenberga do Q3! Gdyby nie ta sytuacja z pierwszego okrążenia ze Strollem i Bottasem, którą wszyscy powinniśmy rozumieć raczej jako incydent wyścigowy, Hulk miał szansę zakręcić się w okolicy punktów. Udowodnił to Kevin, który po starcie z P15 dojechał do mety na 12. pozycji. W tym sezonie, biorąc pod uwagę, że McLaren od samego początku będzie mógł rywalizować z Astonem, więc mamy realnie pięć ekip grupy pościgowej, każdy punkt może być na wagę złota. Oby tylko ekipa z USA poradziła sobie z rozwojem konstrukcji, bo w ostatnich latach właśnie to było ich najsłabszą stroną.
Alpine zgodnie z przypuszczeniami ekspertów wyglądało bardzo słabo. Doniesienia o tym, że ze swoich stanowisk mają zrezygnować Matt Harman i Dirk de Beer potęgują problemy w Alpine. Czy kibice mogą liczyć na odrodzenie tego zespołu, czy może jest już to sezon spisany na straty?
Bartosz Pokrzywiński: – Zdecydowanie skłaniałbym się w stronę tego, że w tym roku Alpine będzie bardzo trudno się odbudować. Zwolnienia, odejścia, brak wielkich nazwisk przychodzących do francuskiego teamu i Bruno Famin, czyli człowiek stamtąd jako nowy szef, to nie pachnie zmianą. Właśnie tej zmiany, świeżości i przede wszystkim inwestycji oraz restrukturyzacji potrzebuje ekipa z Enstone. Podobno w tym tygodniu ma się odbyć bardzo ważne spotkanie najmądrzejszych głów związanych nie tylko z zespołem, ale i z całą marką Alpine, czyli także z Renault. Śmiem twierdzić, że ich tematem nie będzie szybki pakiet poprawek do tegorocznej konstrukcji. Chciałbym, żeby był to kierunek rozwoju zespołu, a nie sam sens jego obecnej formy. Potrzebne są zmiany, radykalne zmiany.
Ferrari mimo problemów z hamulcami (szczególnie u Leclerca), uplasowało się wysoko. Jak oceniasz postawę włoskiego zespołu, czy jest szansa na rywalizację z Maxem w kolejnych wyścigach?
Bartosz Pokrzywiński: – Na pewno jest szansa na rywalizację z Red Bullem w tempie wyścigowym, niekoniecznie Maxem. Sobota to ten dzień, gdzie Ferrari będzie mogło śmiało walczyć z Holendrem, podobnie jak w zeszłym roku. Jedno jest natomiast pewne – to, co widzieliśmy w Bahrajnie wcale nie było pełną wersją czerwonych bolidów. Tam jest jeszcze trochę tempa, któremu tutaj mocno przeszkodziły hamulce. Wierzę w to, że zgodnie z przewidywaniami przed tą rundą, Red Bull ma przewagę, ale Ferrari prawdopodobnie jest bliżej niż rok temu. Może być tak, że niewielkie potknięcie któregoś z kierowców czerwonych byków będzie w tym sezonie znacznie bardziej kosztowne, a jedną z pierwszych ekip, która czeka na taki błąd jest właśnie Scuderia.
Co mogło nie zagrać u Hamiltona? Po kwalifikacjach Brytyjczyk przyznawał, że ustawił swój bolid bardziej pod wyścig. Ostatecznie awansował tylko o dwie pozycje, a na pierwszym stincie utknął za poprzedzającymi kierowcami.
Bartosz Pokrzywiński: – To George Russell miał lepszy weekend w Bahrajnie i to on prawdopodobnie lepiej trafił z ustawieniami, jeżeli założymy, że oba bolidy były ustawione inaczej. Lewis narzekał na to, że na samym początku rywalizacji miał problemy z baterią, przez co nie mógł wyprzedzać i trudno mu było utrzymać tempo czołówki dysponując mniejszą mocą. Podobnie jak w przypadku Ferrari, także oba Mercedesy nie pokazały w ten weekend pełni możliwości w związku z przegrzewaniem. Zwróćmy też uwagę na fakt, że w Williamsie znowu pojawiły się problemy z silnikami tego producenta. Prawdopodobnie ktoś gdzieś przedobrzył, na szczęście da się wprowadzić poprawki jednostki napędowej związane z niezawodnością, więc może uda się to szybko skorygować. Arabia Saudyjska będzie jednak znacznie bardziej wymagająca pod względem temperatur od Bahrajnu, a sam obiekt z uwagi na swój uliczny charakter i bliskość barier zdecydowanie rzuci większe wyzwanie dla chłodnic. Tutaj Mercedes musi działać od razu i pewnie po Bahrajnie wyciągną lekcję i w Arabii zobaczymy bardziej „otwarte” wloty powietrza.
Jak oceniasz zmianę z aktywacją systemu DRS? Max był w swojej lidze i szybko zgubił rywali, ale czy w przyszłości możemy spodziewać się większej walki na torze?
Bartosz Pokrzywiński: – Bardzo pozytywnie, to właśnie jeden z drobiazgów, który może pozwolić pozostałym na łatwiejszą walkę z Red Bullami, czy po prostu dotrzymanie im kroku.
Szybka ocena weekendu
Bartosz Pokrzywiński
Kierowca dnia – Carlos Sainz (tak, pamiętam o Maxie, jest wielki!)
Najlepsza strategia (zespół/kierowca) – Red Bull/Verstappen
Najlepszy manewr wyprzedzania – Walka pary Ferrari
Największe rozczarowanie – Alpine
Największe zaskoczenie weekendu – Haas w Q3 i przyzwoite tempo wyścigowe tego zespołu
Patryk Śliwiński
Kierowca dnia – Carlos Sainz
Najlepsza strategia – Kick Sauber/Zhou
Najlepszy manewr wyprzedzania – Drugie wyprzedzenie Leclerca przez Sainza
Największe rozczarowanie – Aston Martin
Największe zaskoczenie weekendu – aż tak słaba forma Alpine
Materiał powstał we współpracy z ORLEN
Fot. PressFocus