Ange Postecoglou broni „plastikowych” kibiców

17.03.2024

Ange Postecoglou bardzo się zdenerwował, gdy kibice z dalszych rejonów świata zostali nazwani „plastikowymi”. Odparł, że w tamim razie on także jest „plastikowy”, bo pochodzi z Australii. 

Tottenham podniósł ceny

Wszystko rozpoczęło się od wątku podwyższenia cen biletów. Jak donosił „The Athletic”, planowana była przed spotkaniem z Manchesterem City (20 kwietnia) ogromna i efektowna oprawa. Trybuna południowa stadionu miała być zostanie ozdobiona ogromnym banerem  złożonym z tysięcy kawałków kolorowego kartonu z mottem: „Audere Est Facere ” i kogutami po obu stronach. Wyliczono, że potrzeba do tego 17 500 kolorowych kartek. Koszty projektowania i drukowania to od 10 000 do 12 000 funtów. Pokrywają je darowizny.

Żadnej oprawy jednak nie będzie. Taka decyzja została podjęta po tym, gdy Tottenham podniósł ceny biletów okresowych o 6%. Oburzenie wywołały też zmiany dla seniorów, którzy przecież od kilkudziesięciu lat chodzą na stadion. Klub oczywiście tłumaczył się znaczącym wzrostem kosztów dnia meczowego.

„Plastikowi fani”

Pojawiły się zatem opinie, że podwyższa się ceny, ponieważ goście z innych krajów i tak wydadzą na takie wydarzenie pieniądze, a zaniedbuje się tych, którzy kibicują w sercu północnego Londynu. Ange Postecoglou stanowczo oburzył się na nazwanie fanów z odległych zakątków świata „plastikowymi”:

To naprawdę okropne. Powiem wam dlaczego. Ponieważ sam też prawdopodobnie jestem „plastikowy” i „turystyczny”, bo przyjechałem z drugiego końca świata. Naprawdę pasjonowałem się piłką nożną i gdybym mógł uzyskać dostęp do oglądania meczu Premier League , byłby to dla mnie cały świat. Dlatego nazywanie ludzi „plastikami” lub „turystami” nie wydaje mi się sprawiedliwe tylko dlatego, że ci ludzie mieszkają na drugim końcu świata.

Ten klub piłkarski ma fanów na całym świecie. Ma zwolenników w całej Wielkiej Brytanii, którzy nie zawsze mają dostęp do meczów.Nie oznacza to, że są mniej pełni pasji i okazują brak szacunku, gdy dzwonią do fanów, którzy są gotowi ponieść koszt przybycia dookoła świata. Nie wiesz, jak bardzo pasjonują się swoim klubem piłkarskim. Być może zaczęli go wspierać dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat, ale to nie umniejsza tego, kim są. 

Ange Postecoglou wierny ideałom

Ange Postecoglou fantastycznie rozpoczął sezon w Tottenhamie. Przez kilka kolejek przewodził nawet w tabeli, prezentując ekscytujący dla oka, bardzo intensywny futbol, jednak później kontuzje głównego kreatora Jamesa Maddisona i rewelacyjnego stopera Micky’ego van de Vena sprawiły, że zespół trochę się posypał i zaczął przegrywać. Trzy porażki z rzędu spowodowały, że Tottenham spadł na piątą lokatę i z bilansem 16-5-7 zajmuje ją także teraz. W minionej kolejce w kiepskim stylu przegrał na wyjeździe z Fulham aż 0:3.

Postecoglou jednak pozostaje wierny swoim ideałom, a jego konferencje prasowe i wywiady to prawdziwe show. Australijczyk jest bardzo błyskotliwy i inteligentny. Mógłby zostać doskonałym mówcą motywacyjnym. Najbardziej jego ideały widoczne były w meczu z Chelsea, prawdopodobnie jednym z najbardziej szalonych w historii Premier League. Nie uznano tam czterech bramek, VAR interweniował w sumie dziewięciokrotnie, a „Koguty” od 55. minuty musiały grać w dziewięciu po czerwonych kartkach Romero i Udogiego, a mimo to… nie zamierzały ryglować własnej bramki.

Postecoglou nie zamierzał odchodzić od ideałów swojego futbolu i… może kazał bronić m.in. Ericowi Dierowi wysoką obroną, łapiąc piłkarzy Chelsea na spalone. W Anglii nie mogli się nadziwić. Jedni oczywiście to krytykowali, inni podziwiali. Kiedy udało się Chelsea posłać prostopadłą piłkę, to akcje wyglądały amatorsko niczym na orliku – dwóch na bramkarza. Tottenham mógł ten mecz zremisować w dziewięciu! Eric Dier strzelił gola ze spalonego, a Rodrigo Bentancur fatalnie spudłował z kilku metrów po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, z kolei strzał Sona lewą nogą obronił Sanchez (w dziewięciu na 11!) Ostatecznie jednak skończyło się na 4:1 dla Chelsea po prawdopodobnie najbrzydszym i najgorszym hat-tricku w historii futbolu, jaki ustrzelił Nicolas Jackson.

Fot. YouTube Tottenhamu