Szymon Góralski: „Estończycy są świadomi jakie mają szanse”.
Nadszedł dzień półfinałowego barażu o Euro 2024 z Estonią. Szymon Góralski, specjalista od estońskiego futbolu, przedstawił nam odpowiedzi na pytania na temat Polaków w czwartkowym meczu. Wiemy, że nie jest to ekipa, której należy się bać. Miejsce w rankingu FIFA i ostatnie wyniki mogą wręcz powodować rozluźnienie w naszych szeregach. Wydawać by się mogło, że asem Estończyków dalej jest Konstantin Vassiljev (który nie zagra – aktualizacja*), a reprezentanci tego malutkiego kraju nie będą mieli nic do zaoferowania. A jak będzie naprawdę? Czym Estonia może postraszyć?
Szymon Góralski. Rozmowa przed meczem Polska – Estonia
FutbolNews: Czy Estonia to naprawdę tak słaba reprezentacja? Patrząc na wyniki mamy obraz zespołu beznadziejnego, jednak czy nie jest to trochę mylące? Czy Estończycy grają aż tak źle, jak na to wyniki wskazują?
Szymon Góralski (Piłkarska Estonia): Uważam, że Estonia nie jest tak słaba jak jej wyniki w eliminacjach. Po kontuzji Rauno Sappinena sprawy się potoczyły tak, że padła tylko jedna bramka, w meczu towarzyskim z Tajlandią. W jeszcze poprzednich eliminacjach Estończycy zdołali wywalczyć cztery punkty, nawet na Białoruś wychodząc ligowym składem przez zawirowania koronawirusowe.
A jakie jest ogólne nastawienie w Estonii przed tym meczem? Czy to narodowa szansa czy po prostu kolejny mecz, który obejrzą przed telewizorem z brakiem nadziei na jakiekolwiek przebłyski?
Szanse są, ale Estończycy są świadomi jakich rozmiarów są to szanse. Kibice zasiądą przed telewizorami, ale raczej z chęcią obejrzenia meczu swojej reprezentacji w starciu z kilka klas lepszym rywalem. Kibice nie mają zbytniej wiary w ten zespół i starają się myśleć racjonalnie o tym meczu.
Wszyscy pytają o mocne strony, to ja zapytam od drugiej strony. Jakie są zdecydowanie najgorsze strony reprezentacji Estonii? Takie, w które jak się wgryziemy, to nie będziemy mieli dla naszego rywala litości
Jeśli Polacy zagrają szybko, to jesteśmy w niebie. Właściwe narzucenie wysokiego tempa od pierwszej minuty wystarczy na Estończyków, by ci popełniali proste błędy w ustawieniu, kryciu, itd. Też w oczy rzucały się dośrodkowania w pole karne i to nie takie, które stanowiły dla Estończyków wybitne zagrożenie. Przypomina mi się akcja Szwedów z listopadowego meczu eliminacji do mistrzostw Europy. Strzelający gola Forsberg zrobił sobie alejkę z dwoma Szwedami, narzucając wyższe tempo gry rywalom. To jakie błędy w obronie tam popełniła Estonia… Nie miałem na to słów.
Przejdźmy już czysto do kadry reprezentacji Estonii. Jak oceniasz selekcjonera Thomasa Haeberliego? Uważasz, że to trener którego Estonia potrzebowała i że jego kadencja powinna dobić końca w momencie srogiej porażki z naszymi Orłami? Czujesz, że Haeberli wycisnął cały potencjał jaki w tych chłopakach jest?
Haeberli miał bardzo dobry początek. Był w stanie wygrać Puchar Bałtycki po ponad 80-ciu latach, ograł Finlandię w sparingu 1:0, dobrze rozgrywał mecze eliminacyjne, po których otrzymywał pochwały. Oczywiście, że nie były to spektakularne zwycięstwa Estonii, jednak zrobił z tej reprezentacji rywala niewygodnego. Oponenci wygrywali minimalnie, a Estończycy stawiali opór cały mecz, trzymając w napięciu do końca. Na przykład jak Czesi wygrali 2:0, to łatwo nie mieli. W okolicach końcówki spotkania mogło być nawet 1:1, ale chwilę później powiększyli swoje prowadzenie. Natomiast od pewnego czasu obserwujemy równię pochyłą Estończyków za kadencji Thomasa Haeberliego. Mowa o prawym wahadle. Decyzje są niejasne, momentami nikt nie wie co selekcjoner chciał zrobić. I tak, uważam, że w przypadku wysokiej porażki z Biało-Czerwonymi powinien pożegnać się z tym stanowiskiem, jednak to nie w moich rękach ta decyzja niestety leży, nie wiem co wyczaruje federacja. Co do potencjału: z niektórych chłopaków wycisnął ich maksimum możliwości i umiejętności, jednak jest pewien przypadek, który aż żal tutaj przytaczać. Mówię o Michaelu Lilanderze z Bohemian FC. Na pewno z niego nie wycisnął, pewnie wykorzystał z 10% jego możliwości.
Czy Estonia ma jakiegokolwiek piłkarza, który obecnie wyróżnia się w kraju i gra w silniejszej lidze, albo chociaż zbiera w niej minuty? Takiego, który poziomem mógłby się zbliżyć do jakiegoś zawodnika z naszej kadry?
Zdecydowanie jest to Karol Mets. Zameldował się w zeszłym sezonie w St. Pauli i defensywa zespołu zaczęła prezentować się lepiej. W tym sezonie są wyraźnym liderem 2. Bundesligi i uważam, że Karol Mets gdyby był Polakiem, naprawdę byłby regularnie powoływany do kadry narodowej. Czy byłby w pierwszej jedenastce? Na półlewym stoperze w naszej kadrze gra Jakub Kiwior, ale myślę że w obecnej sytuacji trener by rozważał tego piłkarza. Karl Jakob Hein i Rony Vetkal to raczej przyszłość i oni prime mają przed sobą, ale posiadają papiery na takie granie, które w przyszłości na spokojnie dawałoby im miejsce w takich reprezentacjach jak Polska.
A jak Konstantin Vassiljev? Bo to nazwisko z szeregów zespołu Haeberliego, które jest Polakom bardzo dobrze znane i o które niektórzy z nas się obawiają. Ukąsi nas jak w 2012 roku?
Forma Vassiljeva jest w tym momencie niewiadomą. Nie zagrał sparingu, superpucharu i trzech kolejek w Estonii. Jednak doświadczenie ma niebagatelne i on w takim meczu nie pęknie. Wiadomo, że to zupełnie inny poziom niż ten, do którego zdążył się przyzwyczaić, ale na pewno szybko nie spuchnie. Czy ukąsi nas? No, ze stałego fragmentu gry jest w stanie to zrobić, on dalej ma te strzały z dystansu. Też nie zapomnijmy, że jego niektóre strzały wyglądają jak żywcem wyjęte z rugby i niestety im jest starszy, tym mniej swojego atutu prezentuje. Bardziej spodziewam się, że zagra ciekawą piłkę za plecy obrońców i bardziej w tej kwestii bym go rozpatrywał.
W teorii to właśnie obrona i bramkarz stanowią najsilniejsze pozycje wśród Estończyków. Na papierze zobaczymy bramkarza z Arsenalu, Karola Metsa którego pochwaliłeś, itd. Czemu więc tak solidne nazwiska wpuszczają tyle bramek i przeciwko takim „tuzom” jak Cypr, Łotwa czy Malta?
No trzeba powiedzieć, że te mecze, które przytoczyłeś to błędy poszczególnych jednostek. Z Maltą akurat był błąd Heina, a drugi raz w Tallinie to Taijo Teniste sprokurował rzut karny, więc trudno to określać mianem błędów Metsa, Klavana, itd. Np. z Cyprem mecz był po prostu słaby i trzeba dodać uczciwie, że Estonia grała w okrojonym składzie. Można powiedzieć, że ostatnio też nie jest tak źle. Cztery gole stracone w meczach ze Szwecją i Austrią, to nie dziesięć, które wpuścili w dwóch spotkaniach z Belgią i Szwecją. Mam wrażenie, że było lepiej w listopadzie niż we wrześniu i październiku. Czuję, że w meczu z Polską będzie raczej to, co w listopadzie. Tutaj musimy powiedzieć, że Polska zagra mecz sama ze sobą. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, to prawdopodobnie Estończycy się nie przebiją, jednak im dłużej potrzymamy 0:0, tym więcej stresu będziemy mieli później, bo to właśnie w końcówkach Estonia lubi zaskakiwać swoich rywali.
Rozmowę przeprowadził Tymek Michejda
*AKTUALIZACJA: Już po przeprowadzonej rozpowie podano do wiadomości informację o braku Konstantina Vassiljeva w kadrze meczowej.
Fot. Press Focus