Przewodnik po EURO 2024: Szwajcaria

Ostatnia aktualizacja 9 maja, 2024 o 13:59

Szwajcaria nie bez problemów zakwalifikowała się do finałów mistrzostw Europy w Niemczech. Była rewelacją ostatniego EURO. W 1/8 finału, po dramatycznej batalii, wyeliminowała wówczas Francuzów. Dopiero w ćwierćfinale musiała uznać wyższość Hiszpanów. Później grała też w fazie pucharowej na mundialu w Katarze. Mamy do czynienia z reprezentacją, której nie zadowala status średniaka w europejskiej hierarchii. Szwajcaria ma większe aspiracje. Zapraszamy do zapoznania się z historią tego zespołu w cyklu – Przewodnik po EURO 2024.

Eliminacje reprezentacji Szwajcarii

W Grupie I eliminacji do EURO 2024 Szwajcaria rywalizowała z Izraelem, Rumunią, Kosowem, Białorusią i Andorą. Nie była to szczególnie mocna konkurencja, a jednak Helweci nie wzięli tej grupy szturmem. Więcej spotkań nie wygrali niż wygrali. Tak naprawdę to kiepsko się spisali w eliminacjach. Zaczęło się wprawdzie od efektownych wygranych 5:0 z Białorusią na neutralnym terenie i 3:0 w domowym meczu z Izraelem. W drugim z tych meczów łupem bramkowym podzielili się wtedy Ruben Vargas, Zeki Amdouni i Silvan Widmer. Tyle, że już w trzecim spotkaniu Szwajcarzy nie popisali się w konfrontacji ze słabiutką Andorą. Owszem, wygrali, ale przecież nikt nie brał pod uwagę innego scenariusza. Za to stracony gol przeciwko takiemu rywalowi to powód do wstydu.

Czwarty mecz w eliminacjach to tak naprawdę kompromitacja Szwajcarów, którzy nie grali do końca z odpowiednim nastawieniem. Nie wykazali się dojrzałością i wyrachowaniem. Przeciwnie, pokazali brak ogłady na boisku i dostali za to karę. Stracili dwa gole w 89. i 92. minucie. Tym samym roztrwonili dwubramkowe prowadzenie w meczu u siebie z Rumunią. Z Kosowem na wyjeździe też było 2:2, a Vedat Muriqi wbił gola wyrównującego w 94. minucie.

Później było 3:0 z Andorą. Gdy dodamy, że Granit Xhaka podwyższył wynik na 2:0 dopiero w 84. minucie, to okaże się, że znowu Szwajcarzy nie dali swoim kibicom powodów do pochwał. Mecz z niezbyt silną przecież Białorusią to był rollercoaster. Z 1:0 zrobiło się 1:3. Owszem, ktoś może docenić remontadę Helwetów, którzy złapali kontakt z rywalami w 89. minucie po golu Akanjiego, tyle że takiej drużynie jak Szwajcaria nie przystoi gonić wyniku u siebie w konfrontacji z Białorusią…

Kolejne dwa mecze to dwa remisy po 1:1. Wspólny mianownik – gole Vargasa i utrata prowadzenia po 80. minucie. Znowu potwierdziło się, że Szwajcarzy nie potrafią zachować koncentracji do ostatniego gwizdka sędziego. Na zakończenie zmagań w grupie 1:0 pokonała ich Rumunia. Chociaż nie były to udane eliminacje, a Szwajcarzy nie potrafili grać równo przez pełne 90 minut, należy zwrócić uwagę na sześć goli Zekiego Amdouniego. Gracz Burnley nie jest gwiazdą pierwszej wielkości, ale jego trafienia były bardzo ważne.

Tak prezentowały się wszystkie wyniki kadry Szwajcarii:

  • Białoruś – Szwajcaria 0:5
  • Szwajcaria – Izrael 3:0
  • Andora – Szwajcaria 1:2
  • Szwajcaria – Rumunia 2:2
  • Kosowo – Szwajcaria 2:2
  • Szwajcaria – Andora 3:0
  • Szwajcaria – Białoruś 3:3
  • Izrael – Szwajcaria 1:1
  • Szwajcaria – Kosowo 1:1
  • Rumunia – Szwajcaria 1:0

Selekcjoner reprezentacji Szwajcarii

Po ostatnim EURO z drużyną pożegnał się Vladimir Petković, przymierzany później także do pracy w kadrze Polski. Petković aż przez siedem lat prowadził Szwajcarów (2014-2021). Zastąpił go Murat Yakin, niegdyś stoper tej reprezentacji i starszy brat Hakana Yakina. Grał w mających dużą renomę w Szwajcarii drużynach takich jak w Grasshopper Club i FC Basel, a w kadrze chociażby na EURO 2004. Dobra gra na krajowym podwórku zaowocowała transferem do silniejszej ligi. W Bundeslidze był zawodnikiem VfB Stuttgart i Kaiserslautern, spędził też trochę czasu w Turcji jako gracz Fenerbahçe. Od 2006 roku pracuje jako trener. Jego pierwszym sukcesem za sterami kadry był awans na mundial w Katarze. Szwajcaria wyprzedziła w grupie nawet Włochów.

Po zakończeniu kariery piłkarskiej pracował jako asystent głównego trenera w Concordii Basel i Grasshopppersie. Nabierał wprawy. Z czasem został szkoleniowcem innych rodzimych drużyn: Thunu, Luzerny i FC Basel. Z Bazyleą dwa razy triumfował w walce o tytuł mistrzowski w Szwajcarii. Sezon 2014/2015 spędził w Rosji jako trener Spartaka Moskwa. Później w kraju prowadził Schaffhausen, Grasshoppers, Sion i ponownie Shaffhausen. Od 2021 roku jest związany z reprezentacją.

Co ciekawe, w trakcie eliminacji posada Yakina zawisła na włosku. Chociaż awansował na EURO 2024, jego pozycja była bardzo kwestionowana aż do losowania fazy grupowej turnieju. Było to spowodowane rozczarowującymi wynikami Szwajcarów, którzy mieli serię trzech remisów z rzędu (3:3 z Białorusią, 1:1 z Izraelem i 1:1 z Kosowem). Na dodatek później jeszcze doznali porażki z Rumunią. Ostatecznie Yakin pozostał na stanowisku.

Kadra reprezentacji Szwajcarii

Nie ulega wątpliwości, że od ładnych paru lat ostoją Helwetów między słupkami jest Yann Sommer. Dawniej bywało, że niektórzy wypominali mu zbyt niski wzrost jak na bramkarza. Tymczasem golkiper Interu jest opromieniony zdobyciem Scudetto. Miał w tym rzeczywiście wydatny udział. Imponuje skocznością, refleksem i tym, że potrafi utrzymywać nerwy na wodzy. Zachował aż 18 czystych kont na 32 ligowe mecze i cztery czyste konta na osiem w Champions League. Co prawda nie miał tyle roboty, co golkiperzy z dołu tabeli, ale i tak wg statystyki expected goals uchronił Inter od przynajmniej pięciu-sześciu bramek w Serie A. To był doskonały transfer.

W obronie warto wyróżnić przede wszystkim Manuela Akanjiego. Obrońca Manchesteru City wyrobił sobie renomę, trenując na co dzień pod czujnym okiem Pepa Guardioli. Transfer z BVB do Premier League był początkowo traktowany z przymrużeniem oka, ponieważ zdarzało mu się w Dortmundzie popełniać gafy, ale wszystkich zaskoczył. Niespodziewanie zapracował na wysoki status w ekipie Pepa Guardioli, zyskał jeszcze większą pewność siebie i rozwinął się piłkarsko. Wzrosła jego kultura gry. Grając w reprezentacji, jest niekwestionowanym liderem.

Jeśli chodzi o pomoc, to tempo gry reguluje charyzmatyczny Granit Xhaka, który, jak się wydaje, przeżywa drugą młodość. Na szczęście dla Szwajcarów nie ma już z nim problemów wychowawczych. Xhaka bowiem dojrzał. Nie stroi fochów, nie buntuje się, gra za to w piłkę z dużą klasą i kieruje z dużą zręcznością działaniami drugiej linii swojej drużyny narodowej. Odszedł z Arsenalu i od razu wywalczył mistrzostwo z Bayerem Leverkusen.

Zeki Amdouni to gracz linii ataku, który zasługuje na liczne pochwały. Bohater nieoczywisty, który na pewno wzniósł się na wyżyny możliwości w eliminacjach. Jego gole pozwoliły Szwajcarom awansować na EURO 2024. W Burnley idzie mu jednak bardzo przeciętnie. Miał być gwiazdą, a stracił ostatnio miejsce w podstawowej jedenastce. Pięć goli ligowych to skromny dorobek.

Szwajcarzy mają naprawdę solidną kadrę. Grający w topowych ligach chociażby Denis Zakaria, Remo Freuler czy Noah Okafor to gracze, na których w tym kraju kibice liczą w kontekście finałów mistrzostw Europy w Niemczech.

Największa gwiazda reprezentacji Szwajcarii

Tutaj nie ma wątpliwości. Wybór może być tylko jeden – Granit Xhaka. Mimo iż ma za sobą wiele lat grania w mocnych klubach, właśnie teraz jest w życiowej formie. To lider pomocy Bayeru Leverkusen, rewelacji sezonu w klubowej piłce, nowego mistrza Niemiec, niepokonanej w tym sezonie ekipy od ponad 40 spotkań. W detronizacji Bayernu Monachium odegrał dużą rolę. Warto o tym pamiętać, bo zwykle pochwałami obsypywani są wahadłowi drużyny Xabiego Alonso: Alejandro Grimaldo i Jeremie Frimpong, natomiast o Szwajcarze się zapomina. Xhaka ma 31 lat, jest w sile wieku. Właśnie teraz chce poprowadzić Helwetów do czegoś wielkiego.

Ten głęboko ustawiony pomocnik gra w rewelacji Bundesligi od 2023 roku. Wcześniej z Arsenalem zdobył dwa Puchary Anglii i dwie Tarcze Wspólnoty. Tam wielokrotnie sprawiał kłopoty wychowawcze. Potrafił rzucić opaską kapitańską i prowokować własnych kibiców. Jako adept zbierał piłkarskie szlify w szkółce FC Basel, ale w tym klubie nie zakotwiczył na wiele lat, po zaledwie dwóch spędzonych w dorosłej drużynie zmienił otoczenie. W 2012 roku za 8,5 miliona euro przeszedł do Borussii Monchengladbach. Potem trafił do Arsenalu w 2016 roku. Wyłożyli na stół solidną sumkę, mianowicie 45 milionów euro.

Mikel Arteta był nieoceniony w rozwoju lidera Szwajcarów. W sezonie 2022/23 Xhaka się uspokoił i wszedł na wyższy poziom. Początkowo miał być skreślony, ale dostał kolejną już szansę i zapracował na status pewniaka do gry w Arsenalu. Wtedy nie zagrał tylko w jednym meczu w Premier League. Jak na swoją pozycję, mógł pochwalić się też pokaźną liczbą goli. Strzelił ich aż siedem. Podobno za namową żony przed powoli dobiegającym końca sezonem trafił za 15 milionów euro pod skrzydła Xabiego Alonso do Bayeru. I był to strzał w dziesiątkę!

Styl gry

Poprzedni selekcjoner Szwajcarii Vladimir Petković prowadził tę ekipę przez siedem lat. Tak długi czas sprawił, że odcisnął niewątpliwe piętno na zespole. Z tym trenerem u steru Helweci zaliczyli prawie 80 spotkań. Po jego odejściu doszło jednak do zasadniczej zmiany w pryncypiach. To nie jest już drużyna tak mocno stawiająca na utrzymywanie się przy piłce przez lwią część rywalizacji.

Często rezygnuje z mozolnego, pieczołowitego konstruowania akcji w ataku pozycyjnym. Teraz Szwajcarzy kojarzą się w dużej mierze ze znacznie bardziej bezpośrednim futbolem. Dokonała się fundamentalna zmiana w ich tożsamości na boisku. Jest to pokłosie filozofii gry wyznawanej przez Murata Yakina. Szwajcarzy grają w klasycznym systemie 4-3-3, mając w składzie zawodników, którzy wydają się wieczni – Ricardo Rodriguez na lewej obronie, Fabian Schar na środku, Xerdan Shaqiri na skrzydle, Granit Xhaka w środku pola i Yann Sommer w bramce. Wszyscy ci zawodnicy wystąpili od pierwszej minuty w meczu z Polską w 2016 roku!

Przewidywania

Reprezentacja Szwajcarii zagra w grupie A z gospodarzem zbliżającego się wielkimi krokami EURO, czyli Niemcami. Cóż, po ostatnim nieudanym turnieju Niemcy, którzy mogą liczyć na magię Floriana Wirtza, Jamala Musiali czy precyzję i niesamowitą wizję gry powracającego Toniego Kroosa, mogą być rywalem zbyt mocnym dla Helwetów, bo głodnym sukcesu, pozytywnie „nakręconym”.

Gdy dodamy, że w grupie są jeszcze groźni wyspiarze: Szkoci i Węgry, to nie zrobi się wesoło dla omawianej w tym tekście drużyny. Szwajcarzy zmierzą się bowiem z zespołami, które, jak się wydaje, są zdecydowanie na fali wznoszącej. Niemniej można chyba założyć, że Szwajcaria powalczy o drugie miejsce w tej grupie. Pierwsze jest najprawdopodobniej poza zasięgiem tej drużyny. Forma zespołu z eliminacji także nie napawa optymizmem, ale w marcowym sparingu udało się pokonać Irlandię w Dublinie. Co ciekawe, tamten mecz sędziował Paweł Raczkowski.

Największe sukcesy Szwajcarii

Szwajcarzy stosunkowo późno, bo dopiero w 1996 roku pierwszy raz wystąpili w finałach mistrzostw Europy. Gdy już awansowali na ten turniej najwyższej rangi na naszym kontynencie, to wykazują się godną uznania regularnością. Począwszy od owego 1996 roku, tylko dwa razy nie udało im się zakwalifikować do finałów ME. Zawiedli  w 2000 roku i w 2012. Warto zaznaczyć, że nie zawsze kończyli rywalizację w EURO z zadowalającym wynikiem. Trzykrotnie bowiem zamykali tabelę w grupie po pierwszej fazie zmagań. Największe sukcesy? Zdecydowanie ćwierćfinał ostatniego EURO i pokonanie wcześniej w sensacyjnym stylu Francuzów.

Jeżeli chodzi ogólnie o największy sukces, to wydarzył się on dawno temu – w 1954 roku na mundialu, który sami organizowali. To były przedziwne zasady, bo mieliśmy po cztery ekipy w grupie, a jednak każdy rozgrywał… po dwa mecze i jednego rywala omijał. W razie równej liczby punktów (po dwa za wygraną i jeden za remis) o wyjściu z grupy decydował dodatkowy play-off. W ten sposób Szwajcarom przyszło się zmierzyć aż dwukrotnie z Włochami i… dwa razy ich pokonali, a w play-offie aż 4:1.

Sześć goli na tamtym turnieju strzelił Josef Hügi, zostając wicekrólem strzelców wspólnie z dwoma innymi graczami i ustępując tylko Sándorowi Kocsisowi. W ćwierćfinale Szwajcarzy ulegli Austrii 5:7. Poprawili wynik Polski i Brazylii z 1938 roku (5:6). Zaznaczyli się tym w historii mundiali, gdyż od 70 lat w żadnym meczu nie padło więcej bramek i chyba ten rekord zostanie już niepobity.