F1

Pokrzywiński: „Kevinowi przydałaby się chwila przerwy”

29.05.2024

Klątwa przełamana! Charles Leclerc wygrał GP Monako po raz pierwszy w karierze. Monakijczyk miał już kilka okazji, aby tego dokonać, ale zawsze pojawiały się jakieś przeszkody. Tym razem dopiął swego i obronił pierwszą lokatę z kwalifikacji. W wyścigu działo się niewiele (poza pierwszym okrążeniem), a TOP 10 dojechało w tej samej kolejności w jakiej startowało, co było pierwszym takim przypadkiem w historii. Kierowca sponsorowanego przez ORLEN VCARB – Yuki Tsunoda zdobył kolejne punkty. Japończyk zajął ósme miejsce. Sprawdź podsumowanie GP Monako. 

Pech jednych szczęściem drugich

Starty w tym sezonie wyglądały bardzo spokojnie, a kierowcy byli ostrożni. Zmieniło się to w Monako. Carlos Sainz ruszył dużo lepiej od Oscara Piastriego i chciał to wykorzystać, ale przed krótkim dohamowaniem do T1 nie zdołał uporać się z Australijczykiem. Przy ryzykownym manewrze przebił sobie oponę i pod koniec pierwszego sektoru wyjechał poza tor. Dużo więcej działo się z tyłu. Na nierozważny atak zdecydował się Kevin Magnussen. Sergio Perez nie zostawił Duńczykowi miejsca i obaj się rozbili, ściągając ze sobą Nico Hulkenberga. Wywołało to czerwoną flagę, a ustawienie do restartu było takie same jak na starcie, a więc Sainz wrócił na trzecią pozycję.

Z wyścigu wyeliminował się też Esteban Ocon. Zdecydował się na nierozważny atak na Gaslym, przez co jego bolid został wysoko podbity. Okazało się, że uszkodzenia Ocona są na tyle poważne, że nie wyjechał na tor podczas restartu. Właściciel Alpine był wściekły i zapowiadał konsekwencje za nieodpowiedzialny atak na zespołowego kolegę.

Procesja ze ślimaczym tempem

Pierwsza czwórka: Leclerc, Piastri, Sainz i Norris założyła po czerwonej fladze twarde opony, a grupa pościgowa, czyli: Russell, Verstappen i Hamilton zdecydowała się na medy. W takim przypadku żaden z wymienionych kierowców nie musiał już odwiedzać swoich mechaników. Tempo było więc bardzo wolne, a wszyscy skupiali się na oszczędzaniu opon. Pierwsza czwórka dosyć szybko odjechała, a Sainz próbował uporać się z Piastrim, ale nic z tego nie wychodziło. Pierwsza dziesiątka dojechała w dokładnie takiej samej kolejności w jakiej startowała. Jest to pierwszy tego typu przypadek w Formule 1. Próby wyprzedzań obserwowaliśmy w drugiej połowie stawki. Było ich jak na lekarstwo, a kilka z nich udało się przeprowadzić tylko wykorzystując zamieszanie przy dublowaniu.

Klątwa przełamana

Na metę z kilkusekundową przewagą dojechał Charles Leclerc. Przełamał klątwę Monako, która ciążyła nad nim od dłuższego czasu. W przeszłości miał wygrane na wyciągnięcie ręki, gdyż dwa razy startował z Pole Position. W 2021 nie dojechał jednak na pola startowe, ponieważ awarii uległa skrzynia biegów, a w 2022 roku na koszmarną strategię zdecydowało się Ferrari. Monakijczyk nie krył wzruszenia i jak sam przyznawał, łzy napływały mu do oczu już kilka okrążeń przed zakończeniem rywalizacji.

VCARB piątą siłą w stawce?

Tak jak spodziewaliśmy się wraz z ekspertami F1 – Bartoszem Budnikiem i Bartoszem Pokrzywińskim, Yuki Tsunoda po raz kolejny zdobył punkty. Kierowca sponsorowanego przez ORLEN VCARB dojechał na ósmej pozycji i zgarnął cztery oczka. Awansował w klasyfikacji generalnej na dziesiątą pozycję. Dwunasty był Daniel Ricciardo. Australijczyk nie mógł pokazać drzemiącego tempa w swoim bolidzie, ponieważ był skutecznie przetrzymywany przez Fernando Alonso.

O komentarz do wydarzeń na torze w Monako poprosiliśmy eksperta Formuły 1, którym jest Bartosz Pokrzywiński.

Jak oceniasz zdarzenia w pierwszego okrążenia? Była to wina obu kierowców czy głównym winowajcą był w tym przypadku Kevin Magnussen?

Bartosz Pokrzywiński: Niestety, ale kompletnie nie zgadzam się z sędziami orzekającymi w Monako. To była wina Kevina Magnussena. Oczywistym jest, że na pierwszym okrążeniu często dochodzi do kolizji, kiedy na każdy metr kwadratowy toru przypada wyjątkowo dużo bolidów. W mojej ocenie jednak to nie był incydent wyścigowy, a winę ponosi Kevin Magnussen. Duńczyk doskonale wiedział co robi, wciskał się w miejsce, którego nie było i z wyścigowego punktu widzenia nawet przez moment nie miał prawa się tam znaleźć – jego przednia oś dopiero co zrównała się z tylną osią Pereza. To kolejny raz, kiedy widzimy niedopuszczalną jazdę ze strony kierowcy Haasa, a sędziowie ponownie boją się jednoznacznie orzekać o winie, żeby nie było konieczności przyznawania punktów karnych. Kevinowi przydałaby się chwila przerwy i przesiedzenie jednego wyścigu na ławie.

Na pierwszym okrążeniu na nieodpowiedzialny atak zdecydował się też Esteban Ocon, a całą sytuację ostro skomentował Bruno Famin. Jakie konsekwencje może Twoim zdaniem wyciągnąć szef Alpine w stosunku do Ocona?

Bartosz Pokrzywiński: Mówi się o tym, że Alpine może rozważać zawieszenie Estebana na kolejną rundę – Grand Prix Kanady. Nie dość, że ten sezon w wykonaniu francuskiego zespołu naprawdę nie jest łatwy, to jeszcze dochodzi do kolejnych pojedynków wśród zespołowych kolegów. To ostatnie czego ta ekipa teraz potrzebuje. Estebanowi nie udało się utrzymać bolidu przy wewnętrznej na wyjściu z zakrętu przed tunelem, zupełnie jakby zapomniał na jakim torze jest. Pierre po prostu nie miał gdzie uciec, tam już nie było miejsca na dwa bolidy.

Pierwsza pozycja Red Bulla w klasyfikacji konstruktorów jest zagrożona. Czy uważasz, że powody do obaw przy tak dobrze spisujących się Ferrari i McLarenach ma też Max Verstappen?

Bartosz Pokrzywiński: Mam nadzieję, chociaż na pewno bardziej zagrożona jest właśnie perspektywa mistrzostwa zespołowego. Na korzyść Maxa może działać to, że kierowcy Ferrari i McLarena będą odbierać sobie nawzajem punkty i prawdopodobnie nie będzie tego jednego, głównego rywala, który gromadząc kolejne oczka na koncie szybko zagrozi Holendrowi. Z drugiej strony, jedna awaria jednostki napędowej, jeden weekend z problemami technicznymi już będzie oznaczał bardzo mocną zmianę sytuacji. Faworytem w mistrzostwach pozostaje Max Verstappen, ale zobaczymy czy ten stan rzeczy utrzyma się za kilka wyścigów.

Dysproporcja między emocjami podczas niedzielnego wyścigu i otoczką przed, jak i po zmaganiach była ogromna. Jak oceniasz atrakcyjność wyścigu?

Bartosz Pokrzywiński: Bardzo, bardzo nisko. Wyobraźmy sobie, że to faworyt mistrzostw – Max Verstappen – startuje z pierwszego pola. Wtedy nie byłoby niemal nic nadzwyczajnego, nic nowego, nic emocjonującego, co pozwoliłoby nam wysiedzieć przed ekranami. Sobota w Monako jest fantastyczna, a niedziela zwykle oznacza brak emocji. Mam nadzieję, że za kilka lat ktoś pójdzie wreszcie po rozum do głowy i postara się chociaż odrobinę popracować nad rozmiarem bolidów. To jednak nie takie proste.

To był kolejny udany weekend dla kierowcy VCARB, który jest sponsorowany przez ORLEN. Czy możemy mówić o tym, że kryzys Astona Martina sprawił, że zespół z Faenzy jest piątą siłą w stawce?

Bartosz Pokrzywiński: Oba czynniki zbiegły się w czasie: Aston Martin kompletnie nie radzi sobie z przygotowaniem bolidu do weekendu i po prostu nie ma osiągów, a jednocześnie ekipa VCARB robi świetną robotę. Z perspektywy widowiska szkoda tylko, że Fernando zdołał zdobyć tak wiele punktów, bo o spore zdobycze teraz będzie już Yukiemu i Danielowi naprawdę trudno. Nic nie jest przesądzone, ale Monako potwierdziło, że stajnia z Faenzy przyspieszyła i jest groźna na różnych typach obiektów wyścigowych. Tak miało być.

Sobota była nieudana dla członka Akademii ORLEN Team – Kacpra Sztuki. W niedzielę tempo było już dużo lepsze. Jak oceniasz weekend w Monako w wykonaniu polskich kierowców F3?

Bartosz Pokrzywiński: W Formule 3 poza tempem wyścigowym niesamowicie ważne są kwalifikacje i Monako po raz kolejny pokazało, że także na tym polu Kacper ma jeszcze sporo do zrobienia. Mimo tego, że bolidy F3 są znacznie mniejsze od konstrukcji z F1, nadal wyprzedzanie w Monako nie należy do najłatwiejszych. Kacper z wyścigu na wyścig pokazuje, że robi postępy, a teraz kluczowe jest to żeby skupić się na jak najszybszym wyciąganiu wniosków. Tutaj po prostu musi być coraz lepiej i ważne jest to żeby każdy weekend zaczynać od kwalifikacji z miejscem w czołowej 12, wtedy można być w grze. Trzymamy kciuki!

Szybkie podsumowanie weekendu

Bartosz Pokrzywiński

Kierowca dnia – Charles Leclerc
Najlepszy manewr wyprzedzania – Stroll na Sargeancie na wyjściu z zakrętu numer 1. Warto odnotować też wyprzedzanie Zhou w tunelu – manewr, który był ekstremalnie ryzykowny

Największe rozczarowanie –  Aston Martin/Fernando Alonso
Największe zaskoczenie weekendu – Kiepska forma Red Bulla

Patryk Śliwiński

Kierowca dnia – Charles Leclerc
Najlepszy manewr wyprzedzania (F1, F2 albo F3) – Bearman na Antonellim

Największe rozczarowanie – ślimacze tempo 
Największe zaskoczenie weekendu – bardzo słaby Sergio Perez

Materiał powstał we współpracy z ORLEN

Fot. Pressfocus