Ekstraklasowa piguła 2024/25: Lechia Gdańsk

18.07.2024

Lechia Gdańsk awansowała po rocznej przerwie do PKO BP Ekstraklasy. Fantastyczny sezon na poziomie I ligi dał duże nadzieje kibicom. Pewne sprawy jednak nie do końca zostały posprzątane. Przejęcie klubu w lipcu 2023 roku przez Paolo Urfera i jego wspólników nadal wiąże się z wieloma niewyjaśnionymi kwestiami. Czego można spodziewać się po beniaminku rozgrywek?

Atmosfera

Gdańszczanie mogą być dumni ze swojej ekipy, która wróciła na najwyższy poziom bardzo szybko. Problemów jednak nie brakuje, choć jest ich dużo mniej i atmosfera się nieco oczyściła. No i przede wszystkim… FIFA wkrótce ma zdjąć transferowego bana. To oznacza, że Lechia będzie mogła zarejestrować nowych zawodników, ale z zastrzeżeniem procedury FIFA TMS. W maju Lechia… nie otrzymała licencji na grę w Ekstraklasie. Mówiono o zaległościach wobec: Davida Steca, Mario Malocy oraz agencji Wolak Management. Klub spłacił zaległości i musiał uiścić opłatę za karę – 60 tysięcy zł. Kwestią, która budzi kontrowersje jest osoba Paolo Urfera, który przybył do Gdańska z kapitałem z Bliskiego Wschodu o nazwie Mada Capital, która jest firmą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

49-letni Szwajcar to postać, o której także wiadomo mało, ale już coś więcej niż o samym funduszu. Według informacji „Radia Gdańsk” z 2023 roku, to człowiek, który działa w branży marketingu i bankowości w swojej rodzimej Szwajcarii. Jest w środowisku piłkarskim od 2000 roku, był trzy lata dyrektorem sportowym w FC Sion, dwa lata pełnił tę samą funkcję w Neuchatel Xamax. Poza tym był też skautem klubów z Europy na kontynencie południowoamerykańskim.

Lechia jednak nie zawsze miała przy sobie pieniądze. Dopiero po EURO 2024 okazuje się, że piłkarze są w trakcie otrzymywania zaległych pensji. Według jednego z trójmiejskich insiderów, zaległości te potrafiły wynosić trzy miesiące. W chwili pisania tekstu, cytując redaktora Piotra Potępę: zniesienie blokady transferowej umożliwiające rejestrację nowych zawodników to już tylko formalność. Problemy wynikały z braku przelewu dotyczącego odstępnego dla MFK Ruzomberok za pomocnika Tomasa Bobceka.

Na horyzoncie widać światełko w tunelu w kwestii zaległych wypłat, a sami kibice wierzą mocno w to, że zespół jaki widzieli w I lidze powtórzy wiele rzeczy w Ekstraklasie. Mocną stroną gdańszczan była mentalność, a także przygotowanie fizyczne. W Ekstraklasie będą to cechy kluczowe. W przedsezonowych meczach, poza pokonaniem A-klasowej Tylko Lechii, piłkarze z Trójmiasta zaliczyli remisy z: Chojniczanką, Legią oraz Wisłą Płock. W dwóch z meczów trafiał Camilo Mena, objawienie wiosny w zespole. Jesienią odstawał, był przeciwieństwem Maksyma Chłania, który odpalił od razu. Kolumbijczyk, który poprzednio grał w Valmierze i chwilowo w Jagiellonii, na wiosnę stał się lepszą, zdecydowanie ulepszoną wersją siebie. To wielka nadzieja Lechii.

Kevin Blackwell dojrzał w nim kogoś, kto zaczął grać bardziej dla zespołu – team playera. Docenił rozwój, jeśli chodzi o duch zespołu na boisku i pracę. Zaczął być mniej egoistyczny, a bardziej altruistyczny. Jak przyznał trener Grabowski – kluczem było „uderzyć” w jego ambicję, co skutkowało wywołaniem w nim swoistej rywalizacji z Ukraińcem, aby pobudzić piłkarza z Ameryki Południowej. Wszystko przy zachowaniu jego atutu – szybkości – a także naturalności, Grabowski miał sugerować piłkarzowi, aby ciągle był sobą.

Trener

Szymon Grabowski przybył do zespołu, który był bardzo wybrakowany. Znany był co prawda jako fachowiec od robienia świetnych wyników w czubie tabeli – wszak robił to w Wisłoku Strzyżów, w klubie w którym spędził najwięcej czasu czyli w Resovii, a także w Stomilu Olsztyn. Nie inaczej było w Gdańsku – już runda jesienna pokazała, że Lechię stać nawet na powrót po roku – a mowa przecież o drużynie, która na dwa tygodnie przed startem ligi nie miała skompletowanej kadry czy także… problemy ze strojami meczowymi.

Po zwycięskim na poziomie I ligi w Trójmieście, sam Krzysztof Stanowski twierdził, że to trener-marzenie dla kogoś, kto chce o coś powalczyć. Nieco ponad 40-letni szkoleniowiec to persona bardzo świadoma i bardzo ceniony jest za swój warsztat, a zwłaszcza „przywództwo”. Świetnie wpasowuje się to wraz z mentalnością i kompetencjami jego pomocnika, który został dogadany klubowi przez Paolo Urfera.

Kevin Blackwell został jesienią dyrektorem technicznym klubu i przyniósł Grabowskiemu ogromny bagaż doświadczenia, co finalnie dało też wszystkim sporą dawkę jakości. Angielski trener pracował w bardzo wielu różnych rolach, ale ma też 216 spotkań zaliczone w ramach funkcji trenera w klubach Championship, z czego setka z nich to legendarne i bardzo szanowane Leeds United. Może też powiedzieć o sobie, że jest przyjacielem Neila Warnocka – w roli członka sztabu słynnego trenera brał udział w 500 spotkaniach. Jak sam o sobie mówi Blackwell: – Myślę, że mam prawo stwierdzić, że ktoś zrobił postęp. Ja mam ponad 60 lat, a oni trzydzieści mniej.

Grabowski w wywiadzie dla „Meczyki.pl” uznał, że gdyby przełożyć formę jego zespołu na Ekstraklasę 2023/24 – Lechia zajęłaby piątą lokatę. Trzeba przyznać, że to bardzo optymistyczne, ale piłkarze po początkowych problemach organizacyjnych klubu pokazali, że stać ich na wiele. Lechia zaczynała przecież sezon nie mając skompletowanej kadry, panował bałagan w gabinetach i smród był wszechobecny w działaniach klubu na każdym polu. I wywalczyła awans!

Co miało zagrać w I lidze to zagrało. W opinii trenera, poza wypracowanymi mechanizmami ,także przyciąganie szczęścia zagrało pewną rolę. Karny z Odrą Opole, który Borja Galan posłał w trybuny to jeden z takich przykładów. Lechia w jego opinii przyciągała pozytywne myślenie, choć przy okazji jest zdania, że praca zawsze musi być i zawsze się obroni, bo nie można mieć wiecznie pecha lub szczęścia. Co do sytuacji klubowych finansów – nie mierzył się on z tym problemem po raz pierwszy, ale poradził sobie znakomicie. Utrzymanie szatni w takiej sytuacji na dobrym poziomie sportowym to nie lada sztuka.

Radziłem sobie w Olsztynie, w Rzeszowie z problemami finansowymi i myślę, że wiem jak na to reagować. Bardzo rozumiałem swoich piłkarzy, to są trudne momenty – nie ukrywajmy. Trzeba zapewnić normalny byt rodzinie, nie rozpraszać się tym. Wierzymy, że będzie to wkrótce rozwiązane.

Finalnie udało mu się zrobić awans choćby bez Luisa Fernandeza. Hiszpan rozegrał co prawda 13 spotkań, ale od października ciągle ma problemy z kolanem. Był on flagowym ruchem przed sezonem i dość szybko złapał poważny uraz.

Transfery

Sytuacja z nowymi zawodnikami jest skomplikowana tak jak rok temu. Wtedy jednak było znacznie ciężej – w przypadku lata 2024 roku, czas gra na korzyść Szymona Grabowskiego. Utalentowany szkoleniowiec potrafi rzeźbić, gdy ma ograniczony zasób ludzki. Niestety, niepewna sytuacja z klubowymi finansami doprowadziła do tego, że FIFA nałożyła na gdańszczan zakaz transferowy. Na szczęście jednak klub dopiero co poinformował w oficjalnym komunikacie 17 lipca, że dokonano płatności nakazanych przez federację i można już rejestrować zawodników!

Tak jak wspomnieliśmy już wyżej, kwestia ta ma być uregulowana w ciągu najbliższych dni. Kością niezgody – transfer Tomasa Bobceka z MFK Ruzomberok. Klub z Trójmiasta wydał już też oświadczenie w tej sprawie. Nowi piłkarze mogą być zarejestrowani nawet przed pierwszą kolejką, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Już od kilku dni nie jest dostępny Maksym Chłań. Ukrainiec nie jest jednak kontuzjowany – wystąpi on bowiem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Ostatni mecz fazy grupowej przypada naszym sąsiadom 30 lipca, jednak w przypadku znakomitego występu – finał odbędzie się 9 sierpnia. Oznacza to, że perełka klubu z Gdańska ominie od czterech do pięciu pierwszych kolejek sezonu Ekstraklasy. W związku z tym klub musi uzupełnić braki. Kadra jest jednak mała, a „kołdra jest krótka”.

Do tej pory w drużynie pozostał na dłużej choćby Loup-Diwan Gueho, a wykupiony kapitan i lider w szatni gdańszczan – Rifet Kapić. Klub z Trójmiasta nie próżnował jednak i wzmocnił się np. Szymonem Weirauchem, który ma już na koncie osiem ekstraklasowych spotkań w drużynie z Lubina. Następnym piłkarzem z przeszłością u „Miedziowych” jest Serhij Buletsa – mistrz świata U20 z Ukrainą, dołączył on na roczne wypożyczenie właśnie nad morze. Wiosną do klubu dołączył Bogdan Wjunnyk. Były napastnik Szachtara Donieck nie zagrał jednak w ani jednym spotkaniu I Ligi z uwagi na różne problemy natury biurokratycznej. Od lipca oficjalnie i bez problemów będzie mógł już występować dla gdańszczan.

Aktualizacja: Lechia Gdańsk pozyskała 19-letniego Szweda Karla Wendta z Trelleborgs FF, który związał się z klubem czteroletnim kontraktem. To młody gracz, który w 2024 roku wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie w drugiej lidze szwedzkiej (gra się tam systemem wiosna-jesień, stąd 13 gier). Prezes Urfer określił go zawodnikiem box-to-box i od razu bardzo odważnie zapowiedział, że stanie się kluczowym zawodnikiem ekipy w sezonie 2024/25. 

Odejścia

W Gdańsku – jak w każdym innym klubie – latem trwało nie tylko kolekcjonowanie zawodników, ale też wyprzedaż magazynów. Jeszcze przed początkiem sezonu na stałe ogłoszono transfer Dusana Kuciaka. Wieloletni bramkarz Lechii odszedł krótkoterminowo jako transfer medyczny do Rakowa Częstochowa, ówczesnego mistrza Polski. Po pewnym czasie jednak podjęto decyzję o przedłużeniu umowy.

Z klubem pożegnali się też: Jakub Sypek, Dawid Bugaj (zakończył wypożyczenie i trafił do MLS – CF Montreal), a pierwszoligową Polonię Warszawa z ambicjami na Ekstraklasę zasilił Łukasz Zjawiński.

Przewidywanie na koniec sezonu

Szymon Grabowski ze swoją ekipą prezentują ogromne ambicje. Znany jest pogląd szkoleniowca gdańszczan na temat rywalizacji w Ekstraklasie w minionej kampanii. Widać jednak na każdym kroku, że to drużyna bardzo mocna mentalnie. Nie ma w tym przypadku, że Lechia wygrała rozgrywki I ligi i to z takimi kłopotami. Jeżeli ułamek z tego, co w pierwszej lidze gdańszczanie pokażą w elicie – mogą ustabilizować się w środku tabeli. Lechia musi wkrótce odbudować swoją hierarchię w polskiej piłce – z jej ambicjami, może stać się to szybko, o ile nie będą przeszkadzać finanse i ekonomiczne niedoróbki. Dobrych pomysłów, a co najważniejsze skutecznych – nie brakuje.

Typuję 11-12 miejsce.