Ekstraklasowa piguła 2024/25: Motor Lublin

18.07.2024

Motor Lublin wraca do polskiej elity po ponad trzech dekadach. Gdy w 1992 roku lublinianie spadali z ligi, nikt nie sądził, że powrót zajmie tak długo. Wiele jednak niesamowitych rzeczy wydarzyło się po drodze, już w samych ostatnich kilkudziesięciu miesiącach. Był to rollercoaster, który parafrazując klasyka – w tym przypadku był niczym hulajnoga.

Atmosfera

Motor Lublin stworzył równie wielką historię, co Lechia Gdańsk w sezonie 2023/24, choć patrząc na to, gdzie klub z Areny Lublin był na piłkarskiej mapie Polski jesienią 2022 roku sugeruje, że drużyna należąca do Zbigniewa Jakubasa nie ma sobie równych w tym porównaniu. Dwa awanse z rzędu, niecałe dwa lata temu zamykanie tabeli II ligi – tak różniła się rzeczywistość i to zaledwie w ciągu ostatnich 24 miesięcy. Zatem dominuje atmosfera ekscytacji. Pokolenie 30-letnich kibiców Motoru nie pamięta czasów, gdy grali w elicie.

Goncalo Feio dokonywał cudów z zespołem. Ogromnie skorzystał na pracy z trenerem choćby Piotr Ceglarz, który u lublinian zaliczył tzw. glow-up. Sam Portugalczyk zaufał młodemu Filipowi Lubiereckiemu, dzięki czemu zbudował pewność siebie u dość anonimowego jeszcze zawodnika. Jak powiedział trener Mateusz Stolarski, w klubie nie brakowało piłkarzy, a drużyny, jedności. No to ta jedność wreszcie „zaskoczyła”.

Motor wywalczył awans do Ekstraklasy po emocjonujących barażach. W półfinale wyrzucił po karnych Górnika Łęczna, gdzie cuda w bramce wyprawiał Maciej Gostomski. W finale natomiast odwrócił losy spotkania z Arką w Gdyni i po rzucie wolnym Bartosza Wolskiego, a także akcji w ostatnich minutach Mbaye Jacquesa Ndiaye – sensacja stała się faktem.

Dobrym prognostykiem przed sezonem jest fakt, że na pięć sparingów, gdzie trzy z nich były z ekipami Ekstraklasy – Motor nie poniósł żadnej porażki. Dwa remisy 1:1 z Radomiakiem oraz Koroną, a także 2:1 z Widzewem Daniela Myśliwca daje sporo powodów do zadowolenia. Przypałętał się też nokaut 0:3 ze strony Znicza Pruszków, ale już bez Mariusza Misiury „na kierownicy”, a także wygrana 1:0 z Resovią.

Trener

Mateusz Stolarski nie był jeszcze częścią planety Ziemia, gdy Motor po raz ostatni grał w elicie polskiego futbolu. Nie zmienia to jednak faktu, że na zawsze zapisze się w historii klubu z Lubelszczyzny. W podobnym czasie został bohaterem „w swoim domu” niczym rok starszy Adrian Siemieniec, do którego czasem bywa porównywany. Stolarski za awans został wynagrodzony przedłużeniem umowy, która wygaśnie z końcem czerwca 2025 roku. Przy okazji, w klubie trenuje… własnego brata, Pawła – byłego legionistę. A jak się to w tym Motorze zaczęła jego przygoda z prowadzeniem drużyny?

Zbigniew Jakubas po prostu powiedział mu, że przejmuje obowiązki pierwszego trenera Motoru Lublin i że nadal jest związany z klubem umową. Stolarski przyznał później w mediach, że w sumie to nie wiedział na co się pisze. Jakubas parafrazując Rafała Wolskiego – to po prostu zobaczył.

Stolarski przyznał, że motywował się przykładem Erica Roya ze Stade Brest. Francuzi z północy zanotowali historyczny sezon, w którym zakwalifikowali się do Ligi Mistrzów. Klub ten nigdy nie był nawet blisko walki o puchary w swojej historii, a udało im się je w ostatniej kolejce zaklepać. Stolarski idzie drogą podobną do tego, co zdziałali we Francji. Niemożliwe nie istnieje, a ograniczenia są tylko w głowie. U niego – znów wrócimy do polskiej kinematografii – się zap***dala. A scena z barażu z Arką, gdzie usiadł na lodówce, w dodatku do jego mentalności – wygląda jak ułamek nastawienia Marcelo Bielsy.

To swego rodzaju podobna filozofia do tego, co wpajał piłkarzom Goncalo Feio, bez którego historyczny awans nie byłby w ogóle możliwy. Nastąpiła kontynuacja i udane przekazanie pałeczki. W bardzo krótkim czasie, oczywiście z pomocą Zbigniewa Jakubasa, w Lublinie zbudowano podwaliny pod dobrze funkcjonujący organizm.

Zbigniew Jakubas przyznał po wygranym barażu w Gdyni, że od początku wierzył w Stolarskiego i chyba znów postawił na właściwego konia. Tak, właściciel klubu znów miał nosa. Po daniu pierwszej szansy Goncalo Feio w piłce seniorskiej, Jakubas znów trafił w dziesiątkę z Mateuszem Stolarskim. 74-letni Jakubas zaangażował się w lubelski klub w 2020 roku, gdy najpierw został współwłaścicielem, a następnie właścicielem Motoru. Niedawno wsparł finansowo Lubliniankę, podobną pomoc ma otrzymać od niego drużyna Wisły Puławy.

Transfery

Od letniego okna transferowego o nowych zawodników i sprzątanie kadry dba Michał Wlaźlik. To nowy dyrektor sportowy klubu.

Szeregi beniaminka Ekstraklasy zasilił Christopher Simon – to ofensywny pomocnik, piłkarz z akademii, która współpracuje z FC Metz, czyli Generation Foot. Zawodnik z Senegalu jest uniwersalnym pomocnikiem, ma 24 lata. Podpisał umowę na dwa sezony i warto się zdecydowanie mu przyglądać. Z akademii Generation Foot do poważnej piłki wypłynął choćby Sadio Mane.

Kolejnym ze wzmocnień jest były bramkarz Neftchi Baku, Ivan Brkić. 29-letni Chorwat został pozyskany definitywnie na zasadzie transferu gotówkowego. W styczniu 2022 roku trafił do Azerbejdżanu i rozegrał 68 meczów, w których zachował 28 czystych kont. Z Neftchi został też wicemistrzem kraju. Nie można też zapominać o piłkarzu, który swego czasu był koszmarem Legii Warszawa – mowa o Krzysztofie Kubicy. Były piłkarz Górnika Zabrze zakotwiczył w Benevento i spadł z nim do trzeciej ligi. Klub z Kampanii jednak nie uiścił do dziś całości kwoty. Piłkarz trafił na roczne wypożyczenie do Ekstraklasy.

Do Lublina przybył na stałe mistrz Polski 2024, Kaan Caliskaner. Nie był on zbyt popularnym wyborem trenera Adriana Siemieńca w Jagiellonii Białystok, jednak w województwie lubelskim stwierdzono, że to wystarczająca próbka, aby podpisać z nim umowę. Sam były zawodnik Eintrachtu Brunszwik przyznał, że lubi ryzyko na boisku i bardzo go przekonała wizja projektu zaproponowana mu w Lublinie. Trenerowi Stolarskiemu odważny zawodnik na pewno się spodoba z powodu samej mentalności. Podpisał on umowę 1+1.

Nie tylko przód, ale i tył został wzmocniony przez lublinian. Marek Bartos, 27-letni stoper ze Słowacji to kolejny as w talii trenera Stolarskiego. Defensor przyszedł na Lubelszczyznę prosto z Podberezovej. Kibice polskiej piłki mogą dobrze znać ten klub z uwagi na to, że grał tam Jakub Kiwior, zanim zaczął robić karierę w Serie A i Premier League.

Odejścia

Kilka nazwisk z Motoru w letniej przerwie odeszło. Między innymi do tego grona można zaliczyć Kamila Wojtkowskiego. Były piłkarz Wisły Kraków czy RB Lipska głównie kojarzony jest z „incydentów” pozaboiskowych – tym razem jednak zwyczajnie klub nie przedłużył z nim umowy. Niedawno zasilił on beniaminka 1. Ligi – Stal Stalową Wolę. To piłkarz, którego swego czasu zapowiadano na wielki talent… W Lublinie po nim nie płaczą. Zaledwie jeden gol w sezonie to marny dorobek.

Do tego grona koniecznie trzeba dodać Dawida Kasprzyka i Damiana Sędzikowskiego. Drugi z nich odgrywał marginalną rolę już za czasów Feio oraz Stolarskiego. Z wypożyczenia wraca do Pogoni Szczecin Jakub Lis, który z kolei był przeciwieństwem Sędzikowskiego – 43 mecze w ostatnich dwóch sezonach.  Listę odejść uzupełniają: Przemysław Szarek, Piotr Kusiński oraz Michał Żebrakowski. To właśnie ostatni z nich wykonywał ostatniego karnego, który zadecydował o awansie Motoru do 1. Ligi w finale baraży ze Stomilem.

Przewidywania

Nie oszukujmy się, Motor po awansie przez baraże miał najmniej czasu na przygotowanie, nawet jeśli trener Mateusz Stolarski bardzo dobrze zna szatnię i swoich piłkarzy. Umiejętnie wzmocniono kadrę kilkoma nazwiskami, zamiast iść na ilość. Patrząc na nazwiska jakie klub Zbigniewa Jakubasa ściągnął na Lubelszczyznę, będzie im się ciężko utrzymać. Bukmacherzy także obstawiają spadek. A może paradoksalnie… to pomoże zespołowi?! Skoro wszyscy go z marszu skreślają i wysyłają do Betclic 1. ligi. Jest to dobry motywacyjny temat dla trenera.

PKO BP Ekstraklasa jest jednak ligą, która bywa mało logiczna i będąca przed sezonem 2023/24 debiutantem drużyna Puszczy Niepołomice utrzymała się w lidze, mimo że każdy ją żegnał już w lipcu. Jeżeli choć fragment mentalności lublinian zobaczymy w Ekstraklasie, to może wydarzy się kolejny cud – do tego jednak na tym etapie daleko. „Jesteśmy niezniszczalni” wywieszone w szatni – to hasło przyda się tej drużynie bardziej niż kiedykolwiek.

Typ: 16-17. miejsce