Falstart Śląska Wrocław. U siebie musi odrobić bramkę

24.07.2024
Ostatnia aktualizacja 30 sierpnia, 2024 o 18:43

Śląsk Wrocław przegrał z Rigą FC 0:1 po bramce, która padła w 7. minucie i błędzie w komunikacji pomiędzy Mateuszem Żukowskim a Rafałem Leszczyńskim. Pierwsza połowa była absolutnie beznadziejna w wykonaniu zawodników Magiery, natomiast w drugiej wyglądali już lepiej, oddając kilka strzałów. Doskonałą szansę na remis zmarnował Matias Nahuel. To przez jego fatalne pudło Śląsk nie wywiózł stąd remisu. U siebie będzie musiał odrobić jedną bramkę straty. 

Riga FC potrafi eliminować

Riga FC to niewygodny zespół eliminacyjny. Nie należy do klubów, które odpadają na pierwszej przeszkodzie. Wyrzucili niegdyś Piasta Gliwice z Ligi Europy w sezonie 2019/20. Raz nawet prawie dostali się do fazy grupowej Ligi Konferencji (sezon 2021/22). Spadli wówczas z eliminacji Ligi Mistrzów i pokonali po drodze dwa zespoły. Przegrali dopiero w fazie play-off z Lincoln Red Imps z Gibraltaru i to po dogrywce. Łotysze potrafili już wyeliminować takich rywali:

  • HJK Helsinki (Finlandia)
  • Shkëndiję Tetowo (Macedonia Północna)
  • Hibernians (Malta)
  • Derry City (Irlandia)
  • MFK Ružomberok (Słowacja)
  • Víkingur (Islandia)
  • Kecskeméti TE (Węgry)

Głupi błąd Śląska

Od początku to Riga FC przycisnęła i zaskoczyła Polaków odwagą. Jeśli już coś się działo, to kilka razy pod bramką Rafała Leszczyńskiego w pierwszych minutach. W jednej z sytuacji golkiper Śląska musiał wypiąstkować piłkę. Te ataki Łotyszy poskutkowały bardzo szybką bramką Ousseynou Nianga w 7. minucie. Wystarczyła „laga” od obrońcy i juniorski błąd popełnił Mateusz Żukowski, za krótko odgrywając piłkę głową. Zagapił się też Rafał Leszczyński i nie wyszedł z bramki do tego podania.

Najsprytniejszy w tej sytuacji okazał się Ousseynou Niang. Dopadł do piłki, uprzedził golkipera i wykorzystał to nieporozumienie. Przez jakieś 20 minut wicemistrz Polski wyglądał niczym duch, bo w ogóle nie wyszedł na murawę – chaos, niedokładność, brak jakiejkolwiek akcji, Szota, który został ośmieszony w polu karnym i jeszcze ten głupio stracony gol…

Śląsk oddał pierwszy strzał dopiero w 24. minucie po rzucie rożnym. Z główki uderzył Mateusz Żukowski. I był to… jedyny strzał w całych 45 minutach, ani jednej składnej akcji poza tym. Zespół Jacka Magiery wyglądał beznadziejnie, nie miał żadnego pomysłu na grę. Uzbierał więcej żółtych kartek – dwie – niż uderzeń na bramkę…

Pobudka

Piłkarze Śląska wstali na mecz gdzieś po pięciu minutach drugiej połowy. W 53. minucie powinni wyrównać. „Setkę” zmarnował Matias Nahuel. Najpierw golkiper gospodarzy odbił przed siebie piłkę po dość prostym strzale w środek, a ta trafiła na głowę Sebastiana Musiolika. Zamiast strzelać, postanowił on sprytnie zgrać głową na bok do Nahuela. Hiszpan jednak fatalnie spudłował. Jeżeli Śląsk chce coś osiągnąć, to musi taką „patelnię” wykorzystać.

W drugiej połowie przynajmniej Śląsk zaczął uderzać na bramkę Rihardsa Matrevicsa. Petr Schwarz dostał piłkę przed polem karnym od Nahuela. Co prawda piłka po jego strzale wylądowała poza stadionem, ale w pierwszej połowie nie było nawet takich akcji. Śląsk trochę się otrząsnął i zaczął coraz częściej próbować wykonać w ogóle kilka podań na połowie FC Rygi. W 71. minucie trudny dla bramkarza strzał z dystansu oddał Żukowski, ale poradził sobie z nim Matrevics, choć miał spory kłopot. Śląsk potwierdził kolejną próbą dominację w tym momencie gry. Żukowskiemu bardzo zależało, żeby naprawić błąd i często podłączał się do przodu.

W 75. minucie statystyka strzałów z drugiej połowy wyglądała już dużo, dużo korzystniej. Wicemistrzowie Polski mieli ich na koncie dziesięć, natomiast gospodarze z Łotwy zaledwie dwa i ewidentnie się cofnęli, broniąc wyniku. Nawet za specjalnie nie chciało im się kontrować. Prawie wszystko działo się na ich połowie, a Śląsk utrzymywał się przy piłce wokół pola karnego. Jeszcze w doliczonym czasie gry było groźnie, ponieważ Schwarz minął się z piłką w szesnastce gospodarzy. Finalnie jednak nie udało się wpakować piłki do siatki i wyrównać. Śląsk będzie musiał odrobić jednobramkową stratę, by nie podzielić losu Piasta, który przez zespół z Rygi został w przeszłości wyeliminowany.

Fot. screen Polsat Sport