W spotkaniu pomiędzy D.C. United a Atlantą United reprezentant Polski Bartosz Slisz zmarnował dwa rzuty karne – najpierw w drugiej połowie meczu, a następnie w serii rzutów karnych. Gdyby tego było mało, trzecie pudło z jedenastki dorzucił były reprezentant Polski Mateusz Klich.
Reprezentanci Polski marnują karne w Leagues Cup
W Ameryce Północnej rozgrywane są obecnie rozgrywki Leagues Cup, w których mierzą się kluby z Kanady, Stanów Zjednoczonych oraz Meksyku. To w nich furorę rok temu robił Leo Messi. W spotkaniu pomiędzy zespołami z Waszyngtonu i Atlanty doszło do niecodziennej sytuacji. Rzadko zdarza się, by jeden zawodnik dwukrotnie spudłował z rzutu karnego w jednym meczu.
Na boisku w Atlancie obserwować mogliśmy poczynania dwóch Polaków. Bartosz Slisz grał w drużynie gospodarzy, z kolei Mateusz Klich reprezentuje barwy przyjezdnych. Obaj są ważnymi elementami swoich zespołów i grają niemal wszystkie spotkania od deski do deski. Nie inaczej było w meczu Leagues Cup – obaj wybiegli w wyjściowych jedenastkach swoich zespołów.
Mecz od samego początku był bardzo ciekawy, już w czwartej minucie Christian Benteke wyprowadził D.C. United na prowadzenie. Piętnaście minut później wyrównał Daniel Rios, na co dwoma szybkimi ciosami odpowiedział Jared Stroud. Przed przerwą wynik na 2:3 ustalił Gruzin Saba Lobjanidze. W 65. minucie okazję do wyrównania miał Bartosz Slisz. Po analizie VAR sędzia podyktował rzut karny dla Atlanty United, do którego podszedł właśnie on. Reprezentant Polski uderzył beznadziejnie, niemalże w środek bramki w konsekwencji czego bramkarz nie miał żadnych problemów z obroną strzału. W 81. minucie Daniel Rios doprowadził do wyrównania, co oznaczało serię jedenastek (w Leagues Cup nie ma dogrywek).
Strzelanie w rzutach karnych rozpoczęła drużyna D.C. United, a właściwie były reprezentant Polski Mateusz Klich. Środkowy pomocnik podszedł do piłki ustawionej na 11 metrze i… skopiował strzał Bartosza Slisza. Były zawodnik Leeds United uderzył w identyczny sposób i bramkarz złapał piłkę w ręce. Po stronie Atlanty United pomylił się Brooks Lennon i zwycięzca tego spotkania wyłonić miał się w „nagłej śmierci”.
Jako siódmy w swojej ekipie do rzutu karnego podszedł Bartosz Slisz. Reprezentant Polski musiał trafić, by doprowadzić do następnej kolejki. Defensywny pomocnik wziął rozbieg, uderzył i… piłka znów powędrowała wprost w środek bramki, gdzie czekał już na nią bramkarz D.C. United. To zdecydowanie nie był najpiękniejszy dzień w historii polskich występów na północnoamerykańskim kontynencie. W meczu Los Angeles FC – Club Tijuana Mateusz Bogusz pojawił się na boisku po przerwie i jego zespół wygrał 3:0.
fot. PressFocus