Anglia widziała w nim przyszłą gwiazdę – trafił do piątej ligi

29.07.2024

Anglia ma za sobą kolejny przegrany turniej. Przez lata szukała następców Bobby’ego Charltona czy Paula Gascoigne’a. Jeden z nich zadebiutował w seniorskiej piłce, gdy miał 15 lat. Jego kariera nie poszła tak jakby sobie wielu wyobrażało. John Bostock to dawny ”angielski Golden Boy”. Został właśnie piłkarzem Solihull, które gra w angielskiej piłce amatorskiej, dokładnie na piątym poziomie. 

Anglia widziała w nim przyszłą gwiazdę – trafił do piątej ligi

John Bostock wybierając Solihull zaliczy swój 16. klub w karierze. W poprzednich dwóch sezonach reprezentował Notts County, z którym wszedł do English Football League. Z Solihull Moors parafował dwuletnią umowę, a w swojej karierze grał łącznie w pięciu państwach. Poza ojczyzną są to: Kanada, Belgia, Francja i Turcja. W lipcu przygotowywał się do sezonu z pomocą Swansea City. Na swoim koncie ma takie kluby jak Tottenham, Lens, Toulouse FC czy Doncaster Rovers.

Wszystko zaczęło się w 2007 roku, gdy dostał szansę debiutu w trzecioligowym wtedy Crystal Palace – klubie, na który miał karnet jako kibic od piątego roku życia. W klubie z Londynu wcześniej w młodzikach był prowadzony przez wygrywającego niegdyś z Tottenhamem trofea Micky’ego Hazarda. Można by rzec – Anglia była u jego stóp – pożądała go wielka Barcelona. Był kapitanem Anglii U17 w 2007 roku, gdzie grał z Jackiem Wilsherem czy Jonjo Shelveyem. Bostock jednak nie poradził sobie z oczekiwaniami społeczeństwa. Nie wszedł nigdy na bardzo wysoki pułap.

Jak przyznał w podcaście na kanale Rio Ferdinanda – dość szybko przyszła u niego pewność siebie. Tottenham nauczył go pokory. Wcześniej trenował on z weteranami, a tu nagle do porządku dziennego trzeba było przejść do rywalizacji z Luką Modriciem, Garethem Bale’m czy Rafaelem van der Vaartem.

Zmarnowany talent

Epizod w Tuluzie i czas w Tottenhamie spowodowany był chęcią tej samej osoby – Damiena Comolliego. W październiku 2020 roku we Francji rodzina Bostocka miała pragnienie – to pragnienia nazywało się Anglia. – Uwielbiam swój czas tutaj, ale nie chcę za pięć lat żałować, że nie pomyślałem o moim synu – skwitował krótko do Comolliego po czym powrócił do Anglii, konkretnie do Nottingham.

Podpisał tam krótkoterminową umowę po czterech miesiącach bycia wolnym agentem – trafił jednak na klub, gdzie na tej samej pozycji miał kapitana, a do tego w umowie zapis o zakontraktowaniu na stałe jedynie przy osiągnięciu 30 meczów. Kariera ta więc jest pełna perturbacji i została zaprzepaszczona jak wiele tych choćby w naszym kraju. Przykładów mamy niestety wiele: Dawid Janczyk, Dariusz Marciniak, Igor Sypniewski. 

Fot. screen YouTube/ Rio Ferdinand presents FIVE