Paulo Dybala i cała prawda o jego sytuacji

14.08.2024

Paulo Dybala to niezaprzeczalnie największa gwiazda AS Romy. Odkąd dołączył do „Giallorossich” jest fundamentalną postacią w zespole, który wcześniej kierowany był przez Jose Mourinho i Daniele De Rossiego. W ostatnich dniach jednak narosło wiele wątpliwości co do jego przyszłości – i to dość nagle, bo do początku sezonu Serie A mniej niż tydzień. Dybala zostanie? A może to Roma sugeruje, że droga wolna? O co chodzi w tym całym zamieszaniu?

Dybala i jego rozterki

Argentyńczyk z polskimi korzeniami pojawił się w Rzymie w 2022 roku po tym, gdy Roma pozyskała go z wolnego transferu. Jego przywitanie w stolicy Włoch ma już status legendarnego.

”La Joya” – jak mówi się o znakomitym piłkarzu – zanotował 77 spotkań, 34 trafienia i 17 asyst w barwach Romy. Zagrał w finale Ligi Europy 2023 w Budapeszcie, gdzie strzelił gola dla ”Giallorossich”, a samą Romę potem z potencjalnego triumfu okradziono (Anthony Taylor tego wieczoru był po prostu tragiczny). Dziś wygląda na to, że Dybala przestał pełnić dla drużyny rolę kogoś technicznie rzecz biorąc nietykalnego i ”ponad prawem”. Dlaczego tak się dzieje?

Dybala – skąd to nagłe zamieszanie?

Gdy wydaje się, że wszystko będzie jak zwykle, czyli normalnie dostajemy wiele sugestywnych sygnałów. Dybala nie zagrał ani jednego całego meczu w presezonie, najwięcej to 45-46 minut, rozegrane trzykrotnie. 10 sierpnia jednak wszedł na mecz z Evertonem raptem na nieco ponad kwadrans na Goodison Park. Gdyby nie ostatnie słowa De Rossiego, pomyśleć można „normalka, w końcu na co Dybala ma grać z angielskimi drużynami w presezonie i ryzykować urazy?”.

30-latek, który nigdy nie grał w Rzymie w Lidze Mistrzów ma teraz konkurenta na prawe skrzydło, rodaka Matiasa Soule. Paradoksalnie, nie dość, że w klubowym autokarze siedzą sobie razem, to jeszcze ”La Joya” namawiał byłego piłkarza Juve na transfer do stolicy Włoch. Dziś wydaje się, że mógł tym manewrem nawinąć na siebie pętlę . Według mediów pod 4-3-3 De Rossiego w nowym sezonie, bardziej pasuje mu były piłkarz Frosinone.

Trener, a zarazem legenda klubu Daniele De Rossi powiedział jednak ostatnio: – Mamy za dużo zawodników w składzie. By ktoś przybył, musimy się kogoś pozbyć. Mamy na rozkładzie 31 nazwisk. Dybala był nietykalny wydaje się, że do czasu lata 2024 po przybyciu Soule, o którego Roma trochę powalczyła. Sytuacja teraz zmieniła się diametralnie, Roma swoje transfery w miarę możliwości rozbiła na płatności w ratach, to jednak sporo zapłaciła: Le Fee 23 miliony, Dowbyk ponad 30, Soule ponad 25. A jeszcze do tego Dahl za 4 oraz wykup Angelino z Lipska za 5 milionów. Roma kogoś musiała sprzedać i niestety dla kibiców padło na Dybalę – wchodzi on w ostatni rok kontraktu.

Mogłoby się wydawać, że Soule będzie powoli wdrażany w życie i grę w mieście pełnym presji i wymagań kibiców, aby później przejąć od Dybali pałeczkę. Żółto-czerwona część Rzymu nie będzie musiała czekać na szansę młodej perełki rodem z Ameryki Południowej.

Według „Get Italy Football News” Dybala byłby sam z siebie skłonny odejść do innego europejskiego klubu, ale tylko jeśli gwarantuje europejskie puchary. Roma wydaje się uważać co do tego ”w to mi graj” – Dybala ma sporą pensję i może przynieść spore wpływy do rzymskiego budżetu, mimo raptem rocznej umowy. ”La Joya” odrzucił na początku miesiąca ofertę z Al-Qadisiyah, bo jego małżonka nie ma zamiaru przeprowadzać się w miejsce totalnie odmienne kulturowo.

Saudyjski klub awansował dopiero co do Saudi Pro League i zakontraktował choćby Nacho Fernandeza, Pierre’a-Emericka Aubameyanga czy Nahitana Nandeza. Nie był to dla piłkarza jednak wystarczający wabik wraz z pieniędzmi, które piłkarzom płaci Aramco (właściciel klubu). Wszystko zmieniło się, gdy w Rzymie przestano go rozpatrywać jako nietykalnego, przy okazji otwierając się na sprzedaż – sam piłkarz wolałby zostać, tak jak i jego żona. W środę rano agent piłkarza odbył rozmowy z beniaminkiem ligi saudyjskiej. Pensja Dybali to 6 milionów euro i w księgach klubowych ”waży” dużo. Dla Saudyjczyków nie powinno być to problemem.

Fot. PressFocus