Na Wayne’a Rooneya spada ogromna fala krytyki

13.08.2024

Pod koniec maja tego roku otrzymaliśmy informację o tym, że legendarny Wayne Rooney, ponownie otrzyma szansę poprowadzenia klubu w Championship. Plymouth Argyle zaufało Anglikowi, lecz na razie jego początek można nazwać ogromnym falstartem, ponieważ jego ekipa doznała sromotnej porażki 0:4 z Sheffield Wednesday i w meczu na Hillsborough nie miała nic do powiedzenia. 

Kolejna szansa Rooneya

W ostatnim klubie, a więc w Birmingham City, Wayne Rooney spędził dokładnie 83 dni i zdecydowanie nie zapamięta tej przygody dobrze. Ostatecznie prowadząc ich w 15 spotkaniach, był w stanie wygrać jedynie dwa razy. Nie mogła więc dziwić reakcja klubu i decyzja o zwolnieniu. Koniec końców Birmingham spadło do League One, a postawa Rooneya jawnie przyczyniła się do takiego obrotu spraw.

Początki jego trenerskiej przygody nie były zbyt łatwe, ponieważ kiedy próbował rozwijać zespół w Derby County, co chwila wpływ na jego pracę miały względy pozasportowe. Wejście pod zarząd komisaryczny, ujemne punkty i kontuzje, wszystko sprawiało, że były reprezentant Anglii miał niejako usprawiedliwienie. Później w swojej karierze był także szkoleniowcem w Major League Soccer, aż w końcu trafił do Birmingham, gdzie wiemy, jaki był koniec historii. Nie chcieli go kibice od początku, bo zwolniony został ich człowiek – John Eustace, a zatrudniony po koleżeńsku Rooney.

Wszystkie znaki na niebie mówią do samego Rooneya, aby odpuścił, lecz ten nie chce się poddać. Jak na razie należy do kategorii trenerów, którzy będąc świetnymi zawodnikami, okazali się kiepskimi szkoleniowcami. Wydawało się, że na jakiś czas legendarny napastnik angielskiej kadry oraz Manchesteru United da sobie spokój z trenerską ławką, ale innego zdania był zarząd Plymouth Argyle, który zdecydował się podpisać z nim trzyletni kontrakt. Cały obóz przygotowawczy, kilka transferów i na start porażka aż 0:4.

Sromotna porażka, ogromny falstart

Rooney chciał z przytupem rozpocząć pracę w nowym miejscu, jednak inaczej wyobrażał sobie przebieg tego spotkania. Trudno opisywać ten mecz, ponieważ był on do jednej bramki przez 90 minut. Od samego początku było widać wyraźną przewagę, co poskutkowało golem w 35. minucie autorstwa Lowe’a.

Drugą część Plymouth rozpoczęło od trafienia do własnej siatki (Galloway) i w tamtym momencie było już praktycznie po meczu. Później Sheffield jedynie powiększyło przewagę o kolejne dwa trafienia. Z pozytywnych aspektów warto podkreślić bardzo obiecującą zmianę Olafa Kobackiego, który był blisko zdobycia bramki. Polak za 600 tysięcy euro zamienił słoneczną Gdynię na pochmurne Sheffield.

Głosy krytyki wobec Rooneya pojawiały się już nawet podczas meczu, z trybun można było usłyszeć wyśmiewające przyśpiewki kibiców gospodarzy (”sacked in the morning”). Później między innymi Perry Groves stwierdził, że Plymouth powinno zwrócić pieniądze swoim kibicom, za to, co pokazali. Głos w sprawie tego spotkania zabrał sam lider, a więc Wayne Rooney.

Możesz stosować dowolne taktyki, lecz gdy zawodzą podstawy, nie możesz wygrać meczu. Jestem zawiedziony i zły, szczególnie po wszystkim, co widziałem podczas okresu przygotowawczego. Myślę, że ten mecz to sygnał ostrzegawczy dla wszystkich.

Media nie zamierzały powstrzymywać się od głosów krytyki, a w popularnych gazetach powstawały kolejne hasła typu „Wayne Ruiny”. Powiedzieć, że pierwszy mecz nie wyszedł, to jak nie powiedzieć nic. Jedynie co pozostaje kibicom Plymouth, to liczyć, że Rooney po otrzymaniu większej liczby spotkań pokaże, że posiada trenerski kunszt. Na razie ten falstart to zapowiedź rozpaczliwej walki o pozostanie w Championship.

Fot. PressFocus