Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Śląsk Wrocław odpada w atmosferze skandalu

Napisane przez Rafał Dubiel, 15 sierpnia 2024
Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław kontra St. Gallen. Wrocławianie w pierwszym spotkaniu w Szwajcarii przegrali 0:2. Tego, czego świadkami byliśmy w rewanżu nie da się opisać. Wrocławianie z trzema czerwonymi kartkami wygrywają 3:2, lecz mimo to odpadają z rozgrywek.

Śląsk Wrocław walczy

Wrocławianie od początku spotkania nastawili się na grę długimi podaniami od bramkarza za plecy obrońców szwajcarskiego zespołu. Rafał Leszczyński szukał Nahuela Leivy, lecz bardzo wysoko ustawiony bramkarz Lawrence Ati-Zigi przerywał akcje polskiego zespołu.

W 10. minucie Ghańczyk popełnił ogromny błąd w zamieszaniu w polu karnym. Wykorzystał to Sebastian Musiolik i zdobył bramkę otwierającą wynik spotkania. Chwilę później arbiter został poproszony do monitora VAR. Sędziowie na wozie zasugerowali głównemu, że bramkarz St. Gallen był faulowany przy próbie interwencji. Wydaje się, że była to słuszna decyzja. Śląsk Wrocław postanowił pójść za ciosem – w końcu musiał odrobić dwie bramki straty z pierwszego meczu.

Szwajcarzy uśpili czujność defensywy Śląska Wrocław – niczym w szwajcarskim zegarku w 21. minucie przeprowadzili oni kapitalną akcję. Bastien Toma, środkowy pomocnik St. Gallen, wykończył sytuację i jeszcze mocniej utrudnił powrót polskiego zespołu w tym dwumeczu. Po zdobyciu bramki goście skupili się na zabezpieczaniu swojej własnej bramki i okazjonalnym wyprowadzaniem kontr. Śląsk musiał się otworzyć, przez co narażał się na kolejne groźne sytuacje. Rafał Leszczyński robił co mógł, by utrzymać pacjenta przy życiu.

W 41. minucie Petr Schwarz dał nadzieję drużynie z Wrocławia. Czech po zamieszaniu w polu karnym wcisnął siłą woli bramkę. Kilkanaście sekund później 2:1 dla Śląska! Piotr Samiec-Talar kapitalnym uderzeniem z dystansu pokonał bramkarza St. Gallen. Co za powrót! Szwajcarzy zaczęli panikować i zamiast grą w piłkę zajęli się przepychankami. A Śląsk? A ŚLĄSK GOL! Trzecia bramka w ciągu pięciu minut – tym razem Yehor Matsenko! Totalne szaleństwo na Tarczyński Arena!

Skandaliczna druga połowa – Śląsk odpada

Na początku drugiej połowy doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Prawdopodobnie pewien idiota na trybunach, bo nazwanie go kibicem byłoby obrazą dla prawdziwych kibiców, obraził na tle rasistowskim bramkarza St. Gallen. Ghańczyk przekazał sędziemu, że mężczyzna w koszulce Śląska Wrocław w jego kierunku zaczął wydawać dźwięki jakie wykonują małpy. Na kilka minut gra została przerwana.

W 64. minucie kibice Śląska mogli poczuć się zdenerwowani. W wydawałoby się niegroźnej sytuacji Piotr Samiec-Talar źle postawił nogę i doznał kontuzji. Młody Polak był jednym z najlepszych zawodników na murawie i przy asyście sztabu medycznego musiał opuścić murawę.

Dziesięć minut później kapitan Śląska Wrocław Aleks Petkov przewrócił się w polu karnym, a sędzia podyktował rzut karny. Bułgar został nadepnięty na paznokieć dużego palca u stopy. Arbiter tego spotkania został przywołany do monitora VAR i po ponownym obejrzeniu sytuacji uznał, że zawodnik Śląska Wrocław symulował. Petkov otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Kłopoty.

Grający w osłabieniu Śląsk Wrocław dzielnie się bronił aż do dziewiątej minuty dogrywki. Wówczas Nahuel Leiva został trafiony piłką w rękę, a sędzia podyktował rzut karny. Po przepychankach Hiszpan otrzymał jeszcze czerwoną kartkę… A RAFAŁ LESZCZYŃSKI OBRONIŁ RZUT KARNY! Radość okazała się jednak przedwczesna gdyż bramkarz wyszedł z bramki zbyt wcześnie… Rzut karny został powtórzony i tym razem do jego wykonania podszedł inny zawodnik i… trafił. Willem Geubbels dał awans.

Śląsk Wrocław rzucił się do ataku. Po chwili w polu karnym upadł Arnau Ortiz. Sędzia pokazał mu… bezpośrednią czerwoną kartkę. To jest jakieś kuriozum. Po spotkaniu doszło jeszcze do przepychanek. Skandaliczne zachowanie sędziego. Mecz trwał prawie tyle, co dogrywka!

fot. PressFocus

Naczelny redakcyjny krytyk. Merytorykę łączy z humorem. Pisze o wszystkim tym, o czym nikt inny nie chce pisać. Prywatnie kibic Realu Madryt i Asseco Resovii Rzeszów, więc można również powiedzieć, że lubi sukces... okraszony szczyptą masochizmu.