Mamardaszwili zmieni klub – Valencia zatrzymuje go na ostatni sezon

20.08.2024

Giorgi Mamardaszwili był jedną z gwiazd EURO 2024 i udowodnił mocną pozycję na rynku na swojej pozycji. Gruzin, czego można było się zresztą spodziewać, był tematem plotek choćby dotyczących gry w Premier League – mówiło się o Newcastle United. Do gry wszedł jednak Liverpool, któy widzi w nim zastępcę Alissona Beckera. Mamardaszwili trafi na Anfield, ale.. pozostanie na Estadio Mestalla jeszcze przez rok. Do pełnego porozumienia brakuje kilku detali.

Mamardaszwili zmieni klub

Bramkarz Valencii, Giorgi Mamardaszwili ma trafić tego lata na Anfield Road, celem ponownego wypożyczenia do Hiszpanii. Klub z Premier League ma spełnić tym samym żądania Petera Lima – mowa też tutaj w tym kontekście o sumie, którą Anglicy wyłożą na gwiazdę niedawnego turnieju.

Chodzi bowiem o kwocie ponad 30 milionów euro, która dzięki bonusom dojdzie do prawie 40 milionów. Tak podaje dziennikarz „Relevo”, Nacho Sanchis. Gruzin nie trafi więc do Bournemouth, które miało przyjąć bramkarza na roczne lub dwuletnie wypożyczenie. Alex Crook z ”TalkSport” mówi o 34 milionach funtów, co przekłada się na 39,9 miliona euro, potwierdzając doniesienia z Hiszpanii.

Mamardaszwili trafił do Hiszpanii trzy lata temu. 23-latek łącznie kosztował klub z regionu Walencji zaledwie 1 milion euro. Dziś, odchodząc do Anglii, da możliwość klubowi na 30-krotny zarobek. Jest to przebitka godna Monchiego w prime time z czasów sewilskich. Trafiło się Peterowi Limowi ziarno – parafrazując znane polskie porzekadło.

Cała operacja jest bardzo na rękę Gruzinowi. Miał on sugerować, że jeżeli ma trafić do dużego klubu to pozostanie w Walencji na rok przyjmie przy okazji z zadowoleniem, nie będzie to dla niego problem. W tym ruchu prawdopodobnie szczęśliwa będzie każda ze stron.

Baraja niezadowolony z działań Lima

No może prawie każda, bo nie Ruben Baraja. Trener „Nietoperzy” po raz pierwszy głośno skomentował działania Singapurczyka, który jest właścicielem od lat w Valencii i momentami działa w sposób bardzo bierny i nieudolny. Baraja podpisał nie tak dawno umowę z klubem, bo uważał, że przy drobnych zmianach w składzie jest w stanie coś ciekawego z tego zespołu ulepić, a do tego sam marzył o tym, aby Valencię poprowadzić jako pierwszy trener.

Z jego ust padły słowa, które sugerują, że raczej nie ma za dużo cierpliwości wobec Lima. „Dopóki nie ma inwestycji, taka jest rzeczywistość” – stwierdził kilka dni temu, po kolejnym mercato, które głównie składa się z przybycia wolnych agentów i brakuje transferów gotówkowych.

Nie na takie działania liczy Baraja i po raz pierwszy dał to głośno do zrozumienia. Do tego długi czas ciągnął się temat Javiego Guerry i nadal nie zakończył się temat Mamardaszwilego. Gdy ma się średnio jakościową kadrę – takie słowa brzmią co nieco jak wołanie o pomoc.

Fot. PressFocus