Skandaliczne zachowanie kibiców w Słowenii. Trafili gracza wykonującego rzut karny

26.08.2024

To miały być emocjonujące derby w Słowenii i miejscowe piłkarskie święto. Żaden z zawodników przyjezdnej Olimpji Lublana nie spodziewał się, że gdy Raul Florucz będzie wykonywał jedenastkę, ktoś z trybun rzuci w niego niezidentyfikowanym przedmiotem. Mecz wznowiono dopiero po 30 minutach, a zawodnik jeszcze raz podszedł do tego strzału…i spudłował. 

To miały być piękne ligowe derby w Słowenii

Wydawało się, że to będzie piłkarskie święto w słoweńskiej ekstraklasie, która na dobre rozpoczęła się jeszcze w lipcu. Maribor w tym sezonie przeplatał dobre i nieco słabsze spotkania, przez co na przemian remisował oraz wygrywał (aktualnie dwie wygrane i dwa remisy). Po podziale punktów z Radomlije przyszedł czas na starcie z dobrze dysponowaną od początku Olimpiją Lublana, która przed tym meczem zgromadziła na swoim koncie 11 punktów na przestrzeni pięciu spotkań.

Mecze Mariboru z Olimpiją zawsze budzą w Słowenii wielkie emocje, jak na derbowe starcia przystało. Nie dziwiły więc obrazki z trybun, gdzie bardzo licznie gromadzili się kibice. Oprawa robiła wrażenie, lecz do pewnego momentu, kiedy granica dobrego smaku została skandalicznie przekroczona.

Rzut karny przerwany przez…”kibica”

Mecz przebiegał bez większych problemów aż do pewnego momentu, dokładnie w okolicy 17. minuty. Wówczas Lan Vidmar sfaulował swojego rywala w polu karnym i po weryfikacji VAR został przyznany rzut karny dla zespołu z Lublany. Nie trzeba nawet podkreślać, że decyzja ta nie spotkała się z aprobatą kibiców Mariboru, którzy byli obecni właśnie za własną bramką.

Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł wówczas austriacki napastnik Raul Florucz. Nie zdążył wziąć nawet rozbiegu, ponieważ został trafiony z trybun niezidentyfikowanym przedmiotem. Kibice gospodarzy pokazali swoje niezadowolenie w skandaliczny i nieakceptowalny sposób.

Po tym incydencie sędzia David Smajc przerwał spotkanie i nakazał zawodnikom zejście do szatni. Wydawało się, że może dojść do całkowitego zakończenia zmagań, lecz po około 30 minutach gracze wrócili na murawę, a rzut karny został powtórzony. Znów do piłki podszedł Austriak i tym razem udało mu się oddać strzał, lecz swojej szansy nie wykorzystał. Na pewno duży wpływ na taki obrót spraw miała cała sytuacja, lecz później spotkanie było kontynuowane. Poniżej cały skrót – obroniony karny od 2:46.

Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów 1:1, ale możemy przeczytać na stronie „rtvslo.si„, że policja nie zamierza odpuścić sprawy. Wszczęto śledztwo przeciwko organizatorowi tego meczu, który nie dopilnował, by zawodnicy w pełni bezpiecznie mogli skupić się na grze.

Francuskie incydenty

Takie incydenty bardziej kojarzą się z francuską Ligue 1, gdzie w 2021 roku Dimitri Payet został trafiony przedmiotem w głowę. Mecz OL – OM nie został wznowiony, tylko rozegrany dopiero 2,5 miesiąca później. To nie jedyny incydent w przypadku Payeta. Wcześniej w starciu Nicei z Marsylią na boisko wbiegli kibice gospodarzy, bo Francuz odrzucił w ich stronę butelkę. W tym samym sezonie – 2021/22 – w starciu Montpellier z Marsylią na boisko poleciały race, a butelka trafiła w twarz Valentina Rongiera i rozcięła mu wargę.

Wówczas takie zachowania pseudokibiców stały się plagą, lecz w miarę sobie z tym poradzono. Dlaczego w miarę? Bo np. w 2023 roku bandyci z Marsylii napadli na autokar Lyonu, w wyniku czego ucierpiał trener Fabio Grosso. Otrzymał on cios kamieniem i niewiele brakło, żeby stracił wzrok w lewym oku.

Fot. screen Twitter