Lech przełamał klątwę. Pierwsza wygrana w Mielcu od ponad 30 lat

30.08.2024
Ostatnia aktualizacja 2 września, 2024 o 01:32

W drugim meczu siódmej kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań pewnie pokonał na wyjeździe Stal Mielec 2:0. Tym samym ”Kolejorz” odniósł pierwsze zwycięstwo w Mielcu od 31 lat. Trzy punkty zdobyte po bramkach Dino Hoticia i Mikaela Ishaka oznaczają, że podopieczni Nielsa Frederiksena przerwę reprezentacyjną spędzą na fotelu lidera.

Lech bez ligowej wygranej w Mielcu od 31 lat

Kiedy Lech Poznań po raz ostatni wygrywał w Mielcu, najlepszą klubową drużyną Starego Kontynentu była Marsylia, mistrzem Europy Dania, a Polska była zaledwie rok po wywalczeniu srebra na piłkarskim turnieju olimpijskim. Od czasu zwycięstwa 2:1 w czerwcu 1993 roku ”Kolejorz” w ligowych meczach w Mielcu poniósł dwie porażki i zanotował pięć remisów, z czego cztery remisy miały miejsce od czasu powrotu Stali do Ekstraklasy w 2020 roku. W międzyczasie Lech przy Solskiego zdołał wygrać jedynie wiosną 2020 roku w ćwierćfinale Pucharu Polski.

W kadrze meczowej po raz pierwszy znalazł się sprowadzony w tym tygodniu Patrik Walemark. Wypożyczony z Feyenoordu skrzydłowy przejął numer ”10” po Filipie Marchwińskim. To już piąty Szwed w kadrze Lecha, a aż czterech z nich znalazło się w 20-osobowej kadrze na mecz ze Stalą. Co oczywiste, to najliczniejsza nacja w ”Kolejorzu” wśród obcokrajowców.

Dwa szybkie ciosy Lecha

Już w czwartej minucie piłka po strzale sprzed pola karnego Dino Hoticia wylądowała w siatce, ale bramka nie została uznana. Bośniak otrzymał piłkę od Mikaela Ishaka, ale kapitan Lecha w momencie uprzedniego podania od Afonso Sousy znajdował się na pozycji spalonej. W 16. minucie początkowo wydawało się, że piłka znów wylądowała w bramce, ale ta po ”płaskim” strzale Ishaka z bliskiej odległości przeleciała tuż obok słupka. Złudzeniu można było ulec nie tylko z perspektywy widza, ale i piłkarza, bowiem Daniel Hakans już uniósł ręce w górze.

Po kilkunastu minutach przestoju niezwykle groźnie zrobiło się po strzale Afonso Sousy. Dokręcona przez Portugalczyka trafiła jednak w słupek i nie mógł on cieszyć się z trafienia w trzecim meczu z rzędu. Kilkadziesiąt sekund później Michał Gurgul znakomitym prostopadłym podaniem wypuścił na wolne pole Ishaka, ale ten ostatecznie nie zdołał nawet oddać strzału. Zresztą, nawet gdyby padła z tego bramka i tak nie zostałaby uznana, bowiem Szwed znów znajdował się na spalonym w momencie podania.

W 31. minucie piłkarze Stali stracili piłkę blisko własnej bramki, a po chwili Antoni Kozubal wywalczył rzut wolny, gdyż został sfaulowany przez Ravve Assayaga. Do piłki podszedł Dino Hotić i bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego pokonał Jakuba Mądrzyka. A już pięć minut później Lech prowadził 2:0. Znów w zespole Stali zaszwankowało rozegranie piłki od tyłu, bowiem pod własną bramką dali ją sobie przechwycić Kozubalowi. Ten od razu zagrał w kierunku Ishaka, a Szwed dzięki złemu ustawieniu Mateusza Matrasa stanął ”oko w oko” z Mądrzykiem i z bliskiej odległości pokonał bramkarza Stali.

W 41. minucie Stal mogła zdobyć bramkę kontaktową, ale piłka po strzale głową Macieja Domańskiego odbiła się od poprzeczki. Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić już po chwili, ale Afonso Sousa nie sięgnął na wślizgu wstrzelonej od Hoticia piłki. Po raz pierwszy od 21 kwietnia ”Kolejorz” w meczu wyjazdowym prowadził do przerwy (1:0 z ŁKS-em), a po raz pierwszy od 17 lutego w wyjazdowym meczu schodził do szatni z dwubramkowym prowadzeniem (2:0 z Jagiellonią).

Podopieczni Kamila Kieresia – którego notabene posada wisiała na włosku – wyszli na drugą połowę wyraźnie nakręceni. Najpierw niepewnie po dośrodkowaniu z lewego sektora interweniował Bartosz Mrozek, ale Michał Gurgul wybił głową zmierzająca do bramki piłkę po strzale Marvina Sengera. Chwilę później potężnym strzałem lewą nogą z dystansu postraszył kapitan Stali Krystian Getinger, a piłka po jego uderzeniu przeleciała tuż obok dalszego słupka.

Po godzinie swój udział w tym meczu zakończył Afonso Sousa. Portugalczyk dał sygnał, że najprawdopodobniej doznał jakiegoś urazu, a boisko opuszczał trzymając się pachwinę. Jego występ przeciwko Stali był niepewny, bowiem dwa dni przed meczem nie pojawił się na otwartym dla mediów treningu i pojawiały się informacje, że w tym czasie pracował z fizjoterapeutami.

W 78. minucie debiut w barwach Lecha zaliczył Patrik Walemark, a kilkanaście minut później przyczynił się do osłabienia swojego rywala. Jego szarża z piłką na bramkę zakończyła się zatrzymaniem przez Berta Esselinka. Pierwotnie Szymon Marciniak pokazał Holendrowi żółtą kartkę, ale po sygnale z wozu VAR i obejrzeniu tej sytuacji na monitorze zmienił swoją decyzję i wykluczył go z gry.

Druga połowa ostatniego sierpniowego meczu Lecha przypominała już drugą część pierwszego spotkania ”Kolejorza” z tego miesiąca, gdy zespół Nielsa Frederiksena miał kilkubramkową przewagę nad bezradnym rywalem i spokojnie mógł kontrolować przebieg gry. Mielecką klątwę udało się przełamać i po raz pierwszy od 31 lat Lech wygrał przy Solskiego. To oznacza, że Lech wrześniową przerwę na kadrę spędzi na fotelu lidera, a Stal w strefie spadkowej. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że w pierwszym po przerwie reprezentacyjnej meczu Stal poprowadzi już inny szkoleniowiec.

fot. screen Canal+Sport