Del Piero: „Gra w Serie B była jak wielka trasa koncertowa”

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 22 września 2024

Alessandro Del Piero ma za sobą imponującą karierę piłkarską. Jest największą obok Gianluigiego Buffona legendą Juve dla ludzi z aktualnego pokolenia młodzieży. W Juventusie występował przez 19 lat, wygrał wszystko co się dało, z kadrą Włoch z kolei wygrał mistrzostwo świata w 2006 roku. W wywiadzie dla CBS w programie „Kickin It” z Kate Scott, Charliem Daviesem oraz Clintem Dempseyem opowiedział co nieco o swojej karierze.

Del Piero: „Gra w Serie B była jak jedna wielka trasa koncertowa”

Spora część programu poświęcona była jego karierze w Juventusie, a także ogółem rzecz biorąc – włoskiej kadrze z jego lat. Jego bratanek, Lorenzo – gra obecnie w drugoligowym Juve Stabia z… prawnukiem Benito Mussoliniego. Del Piero podkreślał często, że od zawsze miał w sobie duszę boiskowego altruisty i patrzył na coś więcej niż tylko bramki, przykładał choćby wagę do tego jak zachowywali się jego bohaterowie przed kamerami.

– Nie wygrałem EURO, więc pewnie to bym nazwał wyrzutem sumienia co do kadry, a klubowo – wygraliśmy wszystko (…) Jak strzelałem trzy bramki i zremisowaliśmy to nie byłem zadowolony. Wolałem wygrać i np strzelić jednego gola (…) Odkąd byłem dzieckiem, starałem się przywiązywać uwagę do każdego małego szczegółu. Na zasadzie – o, mamy wywiad Platiniego. Ciekawe czy jest uśmiechnięty, co powie. Teraz mamy na widoku każdy ruch gracza, kiedyś tego nie było. Wydaje mi się, że od dawna miałem w sobie coś takiego, że jak grałem to oglądały mnie dzieci i były ciekawe mnie, przywiązywałem do tego uwagę, bo to coś za co jestem odpowiedzialny. To samo prywatnie, choć było to irytujące, gdy chciałem mieć odrobinę spokoju.

Na chwilę w Turynie wylądował też Thierry Henry. Nie była to długa przygoda. Wkrótce potem wylądował on w Arsenalu, gdzie został legendą klubu i całej Premier League. Koledzy z pracy zapytali Del Piero także o niego: „Widać było u niego coś takiego, że w sumie w jego grze było coś takiego innego. Wtedy, Wielka Brytania dała mu większe możliwości by się rozwinąć”

Kilkukrotnie przewinęło się w rozmowie nazwisko Roberto Baggio, ciekawiło to mocno Dempseya czy Daviesa, w końcu na świecie poza Buffonem i Del Piero nie ma bardziej znanego włoskiego piłkarza. Epizod wspólnej gry Alexa i „Il Divin Codino” to jednak krótki czas, choć dużo się nauczył i sam Del Piero szybko uwierzył w siebie:

– Wiedziałem, że przeskok z młodzieżówki w Italii do seniorów jest ogromny, ale nigdy nie miałem wątpliwości. Po dwóch tygodniach treningów z jedynką Juventusu pomyślałem sobie – hm, w sumie mogę coś tu zdziałać (…) Z Baggio graliśmy dwa lata, w drugim roku miał z klubem nieporozumienia, wtedy opuścił klub. Ja uczyłem się od niego, od każdego z nich – bo ja ich słuchałem, byłem otwarty. Ja byłem w sytuacji, że tak naprawdę byłem w najlepszym możliwym miejscu.

Patrzyłem co robią, jak się zachowują, komunikują. Analizowałem to, czerpałem to dla siebie. Mieszałem to z moją mentalnością. Pierwszy rok był bardzo ciężki. Trenerem był Trapattoni, bardzo ważny trener dla Włoch i samego Juve, wygrał tu wszystko. Juventus skończył nisko, normalnie klub walczy do końca o tytuły, nas w tej walce nie było. W Pucharze UEFA przegraliśmy z Cagliari, mieliśmy taki wewnątrzwłoski pojedynek”

„Od zawsze miałem w sobie mentalność zwycięzcy. Dlaczego? Miałem dwójkę przyjaciół. Jeden to był taki słodziak, więc miał uwagę dziewczyn. Drugi był śmieszkiem. Pomyślałem, jak ja mam zwrócić uwagę? (śmiech). Musiałem wejść w jakąś rolę.”

Pora teraz skupić się na wątku MŚ 2006 oraz afery Calciopoli. Włosi wygrali tytuł mistrzów świata, wkrótce po tym, gdy wybuchł przeogromny skandal z ustawianiem meczów. Niczym w 1982, gdy do skutku doszły konsekwencje „Totonero„, Włosi sięgnęli po laury chwilę po wielkim skandalu. Juventus został przez to zdegradowany do Serie B, wraz ze sporą dawką punktów ujemnych. Sam wątek niemieckiego turnieju także przewinął się przez rozmowę – w końcu Charliego Daviesa bardzo zaciekawiło legendarne już starcie Materazziego z Zidane’em.

Spadek z ukochanym klubem zapewnił Del Piero cały wachlarz emocji. Momentami czuł się jak na sparingach, a także – jak na wielkiej ogólnokrajowej trasie koncertowej. Juventus w końcu nie grywał za często z rywalami pokroju Rimini, Albinoleffe czy Mantova.

Było lato, jakieś 35 stopni, graliśmy z Rimini i zremisowaliśmy 1:1. Miałem w głowie takie – miesiąc temu wychodziłem ze stadionu w Berlinie z Pucharem Świata, a dziś jestem tutaj, okej, bo chciałem, zaczynając ligę z 17 punktami ujemnymi. Każdy mecz dla nas był jak trasa koncertowa, nigdy nie graliśmy z tymi zespołami.

Zapach jedzenia powodował, że czasem czułem się jak na meczu towarzyskim. Prawie przegraliśmy z nimi (Rimini) i pomyślałem sobie – serio jesteśmy w drugiej lidze. To było niesamowite. Mieliśmy bitwę poza boiskiem, prawnicy walczyli, jednak to było dużo punktów. Koniec tego sezonu był jednak piękny (…) Połowa szatni była nowa, połowa struktur nowa.

A jak to było z finałowym legendarnym momentem? „Piłka była w innym miejscu na boisku, Buffon zaczął krzyczeć, machać rękami, on jedyny widział dokładnie co się stało. Widzę, że Materazzi leży, myślę sobie – Materazzi? To chyba powinno być odwrotnie. Minęło z 2-3 minuty, były dyskusje z liniowym, on coś widział. Widzę, czerwona. Mówię – czerwona kartka dla Zidane’a? W ostatnich minutach meczu? Dyskutowaliśmy krótko, że dosłownie uderzył go głową (…) Wiesz, nie rozpamiętujesz tego tak. Masz za 3 minuty karne w finale MŚ. Wyleciał? To wyleciał, lepiej dla nas. Może to był znak, że to nasz czas? Zizou to niesamowita osoba, świetny gość, piękna i skromna osoba. W Juve był kopany wiele razy i tak reagował. Czasem to były takie brudne rozmowy na boisku.”

Kontynuował co do kadry (Charlie Davies wspomniał o Materazzim): – Dla nas, defensywa była jak życie. Teraz po 5. minutach łapiesz żółtą kartkę. Dziś, Hiszpania wygrywa wszystko, mężczyźni, kobiety, U19, bo oni mają tę mentalność, że po prostu chcą grać w piłkę. Kiedyś można było co nieco zrobić tej brudnej roboty, a dziś za takie coś nie dostaniesz nawet żółtej, a czerwoną kartkę. W historii pewnie na 100 najlepszych obrońców, podejrzewam, że z 25 to Włosi.

Del Piero nigdy nie marzył o tym, aby wygrać MŚ – bardzo chciał zwyczajnie trafić do kadry, jak każdy chłopak: – Czasem nie śnisz nawet o wygraniu MŚ. Marzysz by trafić do kadry narodowej, grać dla niej. Cztery lata wcześniej mieliśmy super zespół w Korei i Japonii. Jeszcze kolejne cztery lata – we Francji, gdy z Francją właśnie przegraliśmy po karnych. (Clint Dempsey dodaje, że 94′ też karne, przegrana z Brazylią) I znów, w 90′ przegraliśmy karne u siebie z Argentyną. To było trochę jak klątwa, nie wygrywaliśmy karnych.

Dodaje: – Jeśli zespół stawiasz wyżej od osobistych celów, jak będziesz tworzył środowisko, gdzie każdy będzie starał się dać z siebie wszystko, będziecie jednością. My w 2006 byliśmy jednością. W 2000 roku w 95′ minucie prowadziliśmy w finale. Oni wyrównali i wygrali w dogrywce. Czasem nadchodzi po prostu Twój czas. Jedyny mecz jakiego nie wygraliśmy – USA. Były tam z trzy czerwone kartki.

Ciekawym wątkiem jest to, dlaczego Del Piero pozostał w barwach „Starej Damy”. Mógł przecież po MŚ 2006 lekką ręką odejść, był piłkarzem tak wysokiej klasy, że grono najlepszych na pewno widziałoby go u siebie. W styczniu został też najlepszym strzelcem Juve w historii, przeskakując legendarnego Giampiero Bonipertiego.

Czy była szansa bym opuścił Juve? Tak, w 2006 roku, sytuacja nie była łatwa (Calciopoli – przyp. MZ). Juve spadło ligę niżej, zostało karnie zdegradowane przed MŚ. Byłem wtedy kapitanem, ale miałem poczucie, że muszę zostać. Jak będziecie chcieli to zostanę. Nawet jak spadniemy do Serie C, trudno. Wrócimy i wygramy znów wszystko jak leci.

Trudno podjąć decyzję w takiej sytuacji. Ja, Trezeguet, Nedved zostaliśmy, Cannavaro, Thuram odeszli. Zostałem z obowiązku, bo nie chciałem opuszczać klubu w takiej sytuacji. Miałem wtedy 32 lata, wygrałem mundial. Chciałem pokazać coś sobie, fanom. To było we mnie, to uczucie, tak jak jest się fanem konkretnej drużyny z jakiegoś powodu, a nie innej.

Del Piero pochwalił się, że jego dzieci grają w piłkę, tak jak i on grał. Korci go czasem się wtrącać, ale powstrzymuje się, bo one mają swoich trenerów: – Mam swoją akademię w Los Angeles (…) Moi synowie grają, a córka także gra w piłkę, jest mocna. Ja swoich dzieci nie uczę. Oczywiście, korci mnie mocno, ale mam takie <zamknij się>. One mają swoich trenerów, ja jestem ojcem. Ja chcę być ich ojcem. Chcę być spokojny oglądając je w akcji.

Końcówka rozmowy to podsumowanie jego kariery w Turynie i podjęcie tematu przyszłości w klubie. Wyznał on, że ma licencję trenerską, gdyż zrobił niedawno kurs na trenera (Kate Scott zapytała: Cieszył cię koniec kariery?).

Kate, ja każdego dnia tęsknię za grą w piłkę. Chciałbym cofnąć się w czasie (…) Gdy masz w sobie tyle pasji, chcesz być na boisku, ale trzeba sobie powiedzieć. Umierasz dwa razy jak jesteś sportowcem, bo jeszcze wtedy, gdy kończysz to co robisz. Nie ma chwili we Włoszech, że masz moment wytchnienia. Jesteś celebrytą, ludzie cię rozpoznają. W to zamieszana jest żona, dzieci, taka jest ścieżka.

Jestem zadowolony z tego co robię, mam teraz licencję trenera, bo zrobiłem ją. Nigdy nie wiesz co będzie dalej. W tym roku na pewno nie obejmę niczego. Może w ciągu roku, dwóch. Musisz mieć swoich ludzi, muszę usiąść i zastanowić się jak chcę, aby to wyglądało. To jednak ludzie, z którymi mam pracować 24h na dobę.

Podczas rozmowy nie ukrywał, że praca dla Juve byłaby dla niego wielką dumą. Nie zależy to jednak od niego, dlatego wstrzymuje się z pewnymi opiniami.

Myślę, że nikt nie przeżył tego co ja z tym klubem. Oczywiście, w klubie były legendy, ale nikt nie wygrał z klubem, został zdegradowany i ponownie wygrywał. 19 lat to kawał czasu. Czy widzę siebie w przyszłości w klubie? Jasne! (…) Musi to przyjść naturalnie, oni mnie muszą chcieć. To jest praca z ludźmi. Dobrze mieć w klubie kogoś takiego, tak jak w Romie było po karierze z Tottim, w Milanie z Maldinim czy teraz po karierze jest z Zanettim w Interze (…) Ten klub to miejsce gdzie spędziłem więcej czasu niż w rodzinnym mieście. Oczywiście, że chciałbym tu coś robić – zwyczajnie ja nie decyduje o tym.

Na koniec Del Piero odpowiedział na kilka szybkich pytań:

  1. Z kim spędzałeś najwięcej czasu? – Di Livio, obaj byliśmy z Padwy, on był znacznie starszy, był jak starszy brat, przyszliśmy do Juve razem.
  2. Największy talent z jakim grałeś? – Zidane, był wyjątkowy. To samo Baggio, on też był wyjątkowy, na inny sposób.
  3. Kogo bierzesz do bitki w klubie? – Paolo Montero.
  4. Gdybyś mógł cofnąć się w czasie, gdzie byś poszedł grać? – Najczęściej graliśmy z klubami z Hiszpanii z Realem Madryt lub Barceloną, w Anglii – United. Nie mam specjalnej preferencji. Zawsze czułem że Juve to dla mnie idealne miejsce.

Fot. screen YouTube/ CBS Golazo

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. To ten typ człowieka, który w aplikacji z wynikami na żywo ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji. Napędzany benzyną miłośnik ofensywnego futbolu Hansiego Flicka.