Marcin Bułka rozpoczyna zmagania w Lidze Europy od remisu

25.09.2024

Nicea oraz Real Sociedad rozpoczęły zmagania w Lidze Europy. Oba kluby na pewno mają szanse zajść daleko w rozgrywkach. Podczas pierwszego spotkania w tzw. formule ligowej w szeregach francuskiej drużyny oglądaliśmy oczywiście naszego reprezentanta – Marcina Bułkę. To jednak drugi golkiper okazał się bohaterem i wybronił rzut karny.

Remis w pierwszej połowie

Nicea oraz Real Sociedad bez wątpienia są drużynami, które mogą być brane pod uwagę w kategorii końcowego triumfu w Lidze Europy. Gospodarze w zeszłych rozgrywkach spisywali się bardzo dobrze zwłaszcza na początku sezonu. Marcin Bułka zanotował w tamtym okresie aż osiem spotkań bez wpuszczonej bramki w lidze. Ostatecznie drużyna zajęła 5. miejsce w Ligue 1, dzięki czemu z powrotem oglądamy ją w europejskich pucharach.

Real Sociedad w zeszłym sezonie występował w Lidze Mistrzów. Sensacyjnie wręcz wygrał swoją grupę z 12 punktami na koncie. W 1/8 finału trafił jednak bardzo pechowo na wymagającego przeciwnika w postaci PSG i ostatecznie musiał uznać wyższość paryżan 1:4 w dwumeczu. Zmagania ligowe Real zakończył na 6. pozycji, przez co musi zadowolić się Ligą Europy.

Nicea ruszyła do ataku już od pierwszych minut. Evann Guessand zaimponował przyspieszeniem przed bramką przeciwnika. Dostrzegł wbiegającego w pole karne „genialnego dzieciaka” Borussii Dortmund – Youssoufa Moukoko. Napastnik otrzymał prostopadłe podanie, jednak jego uderzenie minęło dalszy słupek. Mimo wyraźnej przewagi w początkowej fazie meczu, to goście wyszli na prowadzenie.

W 18. minucie udało im się przejąć piłkę w środkowej strefie, a następnie pociągnęli akcję do przodu. Obrona gospodarzy kompletnie pogubiła się w tej sytuacji. Brais Mendez wypatrzył niepilnowanego Andera Barrenetxea, który precyzyjnym strzałem zza pola karnego zaskoczył Marcina Bułkę. W 35. minucie Youssoufa Mukoko miał znakomitą okazję do wyrównania. Mógł tylko dostawić nogę do wbitej w pole karne piłki. Minął się jednak z futbolówką.

Pablo Rosario uratował swoją drużynę tuż przed zejściem do szatni. Efektownie chciał rozegrać akcję z Badredine Bouananim. Obrońca niefortunnie interweniował i piłka znów trafiła pod nogi Rosario, który uderzył bez zastanowienia po ziemi w sam róg bramki i tym samym doprowadził do remisu 1:1.

Bramkarz uratował Real w drugiej połowie

Na początku drugiej połowy Nicea wykonywała rzut rożny. Dante podczas zamieszania w polu karnym upadł na ziemię. Początkowo sędzia nie dopatrzył się przewinienia i puścił grę. Po chwili dostał sygnał z VAR-u, że zawodnik gości mógł dopuścić się faulu. Arbiter podszedł do monitora, gdzie ewidentnie było widać jak Jon Pacheco ciągnie Brazylijczyka za koszulkę. Po analizie sędzia nie mógł podjąć innej decyzji i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Evann Guessand. Jego intencję wyczuł jednak Alex Remiro i wybronił strzał, stając się bohaterem meczu.

W 72. minucie Pablo Rosario mógł po raz drugi okazać się bohaterem swojej drużyny. Doszedł do dośrodkowania z rzutu wolnego i oddał strzał główką. Piłka jednak minimalnie przeleciała obok bramki.

W 82. minucie przed świetną okazją znalazł się John Aramburu. Obrońca Nicei wybił dośrodkowaną piłkę wprost pod jego nogi. Aramburu oddał mocny strzał, który poszybował jednak ponad poprzeczką. Chwilę później gospodarze wykonywali rzut rożny. Futbolówka dosyć przypadkowo trafiła do Victora Orakpo. Nie trafił on czysto w piłkę z bliskiej odległości i ta minęła dalszy słupek broniony przez Alexa Remiro. Mecz zakończył się więc rezultatem 1:1.

Mecz był raczej z gatunku takich sobie, jeśli chodzi o efektowność akcji. Obie drużyny grały na podobnym poziomie i statystycznie wyglądało to tak, że Nicea oddała dziesięć strzałów, a Real Sociedad osiem. Z tym, że różnica w postaci tych celnych była już wyraźna na korzyść Francuzów – 5:2. Alex Remiro musiał interweniować cztery razy, a jedną z jego parad było wybronienie rzutu karnego.

Fot. Screen Canal+