Z nieba do piekła – Borussia jednak lepsza
Za nami inauguracyjne spotkanie piątej kolejki Bundesligi. W małych Derbach Zagłębia Ruhry Borussia Dortmund podejmowała na Signal Iduna Park znacznie niżej notowaną ekipę VfL Bochum. Goście sensacyjnie prowadzili po 20 minutach 2:0, ale ostatecznie ulegli BVB 2:4.
Sahin bez ”udziwnień”
Jeśli ktoś spodziewał się jednostronnego starcia w Dortmundzie, to nie mógł być w większym błędzie, bowiem obie drużyny zadbały o jak najlepszą reklamę Bundesligi w ten wieczór. Ostatecznie bój na wypełnionym po brzegi Signal Iduna Park zakończył się wynikiem 4:2 na korzyść Borussii. Niespodziewanie na listę strzelców jako pierwsi wpisali zawodnicy – Bochum – Matus Bero (16’) i Dani de Wit (21’).
Borussia tuż przed przerwą wzięła jednak sprawy w swoje ręce i zgarnęła komplet punktów za sprawą czterech trafień. Zdobyli je: Serhou Guirassy (44’ i 75′), Emre Can (62’), Felix Nmecha (81’). Dortmundczycy przynajmniej chwilowo awansowali na drugą lokatę. Po pięciu meczach mają na koncie dziesięć punktów. Bochum zaś znajduje się po zupełnie przeciwnej stronie barykady i z zaledwie jednym oczkiem okupuje odległe, 16. miejsce w tabeli ligowej.
Co do jedenastek obu zespołów, to w przypadku BVB trener Sahin nie zdecydował się na żadne eksperymenty kadrowe i systemowe, bowiem wybrał typowe ustawienie 4-2-3-1. Jeśli chodzi zaś o rywala zza miedzy, Peter Zeidler ustawił swoich podopiecznych w klasycznej, trochę starej formacji 4-4-2, choć niektóre media spodziewały się, że Bochum być może zdecyduje się na nieco bardziej defensywne zestawienie.
BVB:
Kobel – Couto (82′ Suele), Anton, Schlotterbeck, Ryerson (74′ Bensebaini) – Can, Gross (74′ Nmecha) – Gittens (66′ Duranville), Brandt (74′ Baier), Adeyemi – Guirassy.
Bochum:
Drewes – Passlack, Medic, Oermann, Wittek – Losilla, Sissoko (82′ Kwarteng), Bero ( 82′ Balde) – De Witt – Hofmann (72′ Miyoshi), Boadu (62′ Broschinski).
Wygląda na to, że Nuri Sahin porzucił eksperymenty i BVB zagra "po Bożemu", czyli w najzwyklejszym 4231, bez żadnych przesunięć i "udziwnień".
— Tomasz Urban (@tom_ur) September 27, 2024
Kilka szalonych minut Bochum
Co prawda Borussia Dortmund od samego początku starała się narzucić Bochum swoje tempo, ale goście w celu zdezorientowania przeciwnika po zeszłotygodniowym blamażu ze Stuttgartem (1:5) wywierali wysoki pressing na piłkarzach BVB, starając się wymusić jak najwięcej błędów z ich strony. Podopieczni Nuriego Sahina długimi fragmentami dominowali pod względem posiadania piłki, ale nie byli w stanie przekuć tego w prowadzenie. W 11. minucie bliski szczęścia był Adeyemi, ale Drewes świetnie wybronił. Chwilę później na 1:0 mógł strzelić Brandt, ale nieznacznie się pomylił.
Jak mawiał klasyk – niewykorzystane okazje lubią się mścić i to powiedzenie znalazło potwierdzenie po upływie kwadransa gry, Bero świetnie wykończył akcję i wpakował piłkę do siatki, uderzając z około 15 metrów, tuż przy słupku. Mimo strzelonego gola Bochum… nie zamierzało wcale się cofać i bronić całym zespołem, albowiem już w 21. minucie na tablicy wyników widniał sensacyjny wynik 0:2! Tym razem na listę strzelców wpisał się De Wit, który wykorzystał błąd Kobela i umieścił futbolówkę w pustej bramce.
Choć kibice na stadionie, jak i przed telewizorami spodziewali się rychłej odpowiedzi dortmundczyków, to w 33. minucie mogło być już ”po zawodach” – Boadu mógł podwyższyć na 3:0, ale tym razem zabrakło szczęścia w tej stuprocentowej okazji. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem 2:0 na korzyść Bochum, to tuż przed przerwą bramkę kontaktową zdobył Guirassy, który wykorzystał dokładnie dogranie Brandta i strzelił na 1:2.
42 – Borussia Dortmund's Serhou @Guirassy_19 has scored 42 goals in the top flight since returning to the Bundesliga in September 2022 (53 appearances) – no player has scored as often in the Bundesliga since then. Machine. pic.twitter.com/rf8XJvAA3l
— OptaFranz (@OptaFranz) September 27, 2024
BVB budzi się po przerwie
Po zmianie stron – jak można się było spodziewać – Borussia dodała gazu i robiła wszystko co w swojej mocy, aby doprowadzić do wyrównania. Bochum skutecznie odpierało ataki przez pierwsze kilkanaście minut, jednakże w 60. minucie Serhou Guirassy wywalczył rzut karny w starciu z byłym graczem BVB – Felixem Passlackiem. Do jedenastki podszedł kapitan Emre Can, który nie pomylił się i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Na odpowiedź gości nie trzeba było czekać za długo – w 63. minucie Moritz Broschinski mógł zapewnić Bochum ponowne prowadzenie, ale tym razem Kobel świetnie wybronił uderzenie. Podopieczni Nuriego Sahina również nie odpuszczali i na 15 minut przed końcowym gwizdkiem drugie trafienie w tym spotkaniu zaliczył Serhou Guirassy, który wykorzystał świetne podanie od Adeyemiego.
Tam są jeszcze ogromne rezerwy, ale Guirassy zaczyna łapać luz. I daje konkrety. Wszystko, co sensowne w ofensywie Borussii w tym meczu, dzieje się z jego udziałem.
— Tomasz Urban (@tom_ur) September 27, 2024
Borussia zwietrzyła krew rannego rywala i w 81. minucie po raz czwarty skruszyła mur Bochum. Nmecha otrzymał piłkę przed polem karnym i zdecydował się na uderzenie z dystansu – bramkarz Drewes popełnił fatalny błąd i futbolówka prześlizgnęła się tuż pod nim. W końcówce starcia na Signal Iduna Park byliśmy jeszcze świadkami kilku groźnych akcji po obu stronach, ale ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie. Borussia wróciła po nokaucie w pierwszych minutach i pokonała Bochum w ”małych derbach Zagłębia Ruhry” 4:2.
fot. screen Twitter