Maxi Oyedele nie zachwycił. Słaby debiut talentu

13.10.2024

Maxi Oyedele nie będzie miło wspominał debiutu w reprezentacji Polski. Miał twardy orzech do zgryzienia i połamał sobie na nim zęby. Wręczyliśmy mu ocenę 3. Nie dość, że Polska reprezentacja była wyraźnie gorsza od Portugalii i przegrała 1:3, to jednym z najgorszych graczy na murawie był właśnie Oyedele. 

Mocny „hype’owany”

Maxi Oyedele to piłkarz, na którego debiut bardzo czekaliśmy. Być może to go spaliło, może za szybko otrzymał szansę albo powinien zadebiutować z trochę słabszym rywalem? Teraz można sobie pogdybać. Michał Probierz bardzo poszukuje zawodnika na pozycji numer sześć i taki miał na to pomysł. Chciał sprawdzić nastolatka z gwiazdami wielkiej piłki, bo przecież… on z tymi gwiazdami trenował na co dzień, więc nie jest to dla niego zderzenie z innym światem. Jednym z atutów wystawienia tu Oyedele było… odblokowanie Piotra Zielińskiego, który dzięki temu mógł grać trochę wyżej.

W starciu ligowym z Górnikiem Zabrze Oyedele zachwycił Probierza. Wyszedł od pierwszej minuty i miał wielki wpływ na grę. Imponował przeglądem pola i wprowadził spokój w drugiej linii. Został wybrany nawet zawodnikiem meczu. Zwracano jednak uwagę, że 19-latek nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w seniorskiej piłce i taki ruch ze strony Probierza może być ryzykowny. Potem jednak świetnie zagrał z bardzo wymagającym Realem Betis w Lidze Konferencji, gdzie Legia wygrała 1:0 oraz z aktualnym mistrzem Polski – Jagiellonią (1:1), co można obejrzeć poniżej.

Bardzo słaby debiut

Maxi Oyedele jednak niczym nie zachwycił w meczu z Portugalią. W naszej ocenie napisaliśmy tak, więc powtórzymy: Nie nadążał. To jeszcze za wysoki poziom na jego nogi. Miał problemy z ustawieniem (mimo kilku odbiorów). Podejmował bardzo mało ryzyka i wybierał najbezpieczniejsze rozwiązania. Powinien był przerwać faulem akcję Leao przy bramce na 2:0. Raz w akcji ofensywnej posłał tak fatalne podanie do tyłu, że szkoda gadać. W 65. minucie zmieniony.

Wystarczy również poczytać komentarze kibiców – na przykład pod pytaniem „Kanału Sportowego”. Ten Macieja Tomczyka jest chyba najbardziej celny… Oyedele bowiem nie wyróżniał się żadną zadziornością, walecznością, to nie ten typ piłkarza, a takiego trzeba było w tym meczu. On preferowałby jednak mimo wszystko grę z większym posiadaniem piłki, gdzie mógłby się pokazać do podania, utrzymać przy piłce, zagrać jakąś „kulę” między liniami, uruchomić akcję i przyspieszyć tempo. To defensywny pomocnik bardziej do trzymania pozycji i do gry „zawsze jestem”.

Oyedele częściej truchtał niż biegał i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyśmy na przykład prowadzili 2:0 i trzeba by było przesuwać i pilnować pozycji. Poza tym tu jakby bał się robić to, co robił w Legii, czyli podejmować ryzyka swoim podaniem. Grał raczej do najbliższego, a w momencie, kiedy chciał przerzucić piłkę do skrzydła, to… zagrał na aut – za plecy koledze z zespołu i to na pięć metrów. To było dobrym podsumowaniem jego występu. 19-latek zszedł po 66 minutach.

Bardzo rzadko też wchodził w bezpośrednie pojedynki z przeciwnikami, unikał ich kompletnie. Portal „Sofascore” wyliczył mu tylko… dwie takie próby, z czego jedna była skuteczna. Trzeba przyznać, że to bardzo mało jak na defensywnego pomocnika i to przeciwko zespołowi, który częściej ma piłkę. Oyedele miał też jeden strzał, po którym piłka nawet nie wyszła za linię, bo był tak fatalny i niecelny. Frankowski przejął ten „strzał” i grał dalej. Oyedele nie zaliczył ani jednego przechwytu podania i ani jednej bezpośredniej próby odbioru – z angielskiego to zero tackles i zero interceptions.

Na razie Maxi nie okazał się zbawcą środka pola, ale to nie oznacza, że nie powinien otrzymać kolejnej szansy na tle słabszego przeciwnika – na przykład reprezentacji Szkocji na Stadionie Narodowym. Byle tylko Michał Probierz nie uznał, że „nie sprawdził się, więc wykreślam”, jak postąpił z Mateuszem Boguszem po jednym spotkaniu. Na ten moment jednak Oyedele „nie dojechał”.

Fot. PressFocus