Cel: zdetronizować Celtic. Podsumowanie pracy Gerrarda po roku sinusoidalnej przygody

22.08.2019

W jaki sposób zdetronizować Celtic Glasgow? Z takim pytaniem od ponad roku boryka się Steven Gerrard. Legenda Liverpoolu nie wybrała łatwego zdania na początku swojej trenerskiej przygody, co tylko potwierdza jego ambicje. Anglik dzień po dniu stara się przerwać dominację mistrza Szkocji, która już trwa od ponad ośmiu lat.

Kiedy Rangersi oficjalnie zaprezentowali swojego nowego szkoleniowca, w mediach pojawiło się spore zdziwienie. Gerrardowi zarzucano przede wszystkim brak doświadczenia, a klub krytykowano za lekkomyślność. Praca dla tak utytułowanej marki, pomimo niedawnych problemów i degradacji, mogła spalić byłego pomocnika na dobre w tym zawodzie. On jednak kompletnie się tym nie przejmował. Miał na tyle mocną osobowość, aby wierzyć, że ten rodzaj pracy zwyczajnie mu leży.

Na boisku urodzony lider. W szatni swoją charakterystykę trzeba oczywiście umieć dopasować do całego zespołu. Słuchając jednak publicznie graczy Rangersów wypowiadających się o swoim menedżerze, nie ma wątpliwości, że patrzą na niego niczym w obrazek. Ważny w tym wszystkim jest oczywiście obustronny szacunek. Gerrard mógł to zauważyć podczas współpracy między innymi z takimi menedżerami jak Rafa Benitez czy Juergen Klopp. Empatia jest kluczowym słowem w tych relacjach:

– Byłem jak gąbka, obserwując i ucząc się od Kloppa. Nigdy jednak nie mógłbym być Jürgenem z jego charyzmą i energią. Ale zawsze mogę podpatrzeć kilka rzeczy. Dodatkowo jeśli do niego napiszę lub zadzwonię, to zawsze ma dla mnie czas. Dużo wyniosłem także od Beniteza – to najlepszy taktyk, z którym pracowałem przez całą karierę.

– Menedżer powinien rozumieć swoich piłkarzy jako człowiek. Musiałem nauczyć się, jak zarządzać ludźmi indywidualnie. Jeśli dobrze to zrozumiesz, zespół będzie charakteryzował się porządkiem. Gracze dali mi absolutnie wszystko, co mogli. Nawet podczas spotkań, które przegraliśmy, mogłem odczuć wspólnotę.

Dokonania boiskowe bronią trenerów zaledwie tylko na chwilę. Anglik musiał momentalnie udowodnić, że wie jak zagrać na nosie znacznie bogatszych rywali zza miedzy. Sezon 2017/2018 Rangersi zakończyli na trzeciej lokacie, tracąc 10 punktów do Celtiku. Dwanaście miesięcy później pod przywództwem nowego trenera drużyna zgromadziła 60 oczek, ale dystans do lidera się nie zmienił. Był to subtelny progres pod względem liczb, ale kibice wykazują przekonanie, że ich zespół po tym okresie jest znacznie lepszy. Być może jednym z powodów takiej opinii jest pierwsze zwycięstwo w „Old Firm Derby” od 2012 roku.

Powrót do domu

Żeby trafić do Rangersów, Steven musiał przejść jednak pewną drogę. Po zakończeniu swojej piłkarskiej kariery wrócił do Liverpoolu, aby objąć pieczę nad młodzieżą jako pełnoetatowy trener akademii. Były kapitan „The Reds” przede wszystkim koncentrował się na fazie rozwoju młodych zawodników pod kierownictwem Alexa Inglethorpe’a. Tylko w ten sposób mógł zdobyć doświadczenie i kwalifikacje trenerskie niezbędne do dalszej pracy z seniorami.

Kilka miesięcy później, konkretnie od sezonu 2017/2018, prowadził drużynę do lat 18. W ligowych rozgrywkach jego podopieczni zajęli trzecie miejsce w swojej dywizji tuż za Manchesterem United oraz City. Sukcesu zabrakło także na arenie międzynarodowej, gdzie młody zespół Liverpoolu odpadł po serii jedenastek z Manchesterem City w ćwierćfinale młodzieżowej Ligi Mistrzów.

– Wiele się nauczyłem przygotowując i prowadząc sesje, rozmawiając z graczami jeden na jednego, używając różnych formacji. Urosłem w wielu aspektach. Moim zadaniem jest pomóc w rozwoju tych młodych mężczyzn, aby rozwinęli się nie tylko jako piłkarze, ale także jako ludzie.  Zwycięska kultura to duża część tego, co chcę stworzyć, lecz tak samo jak nauka i rozwój w każdej sytuacji – niezależnie od tego, czy jest to porażka, czy coś, co zadziałało całkiem dobrze podczas treningu czy meczu. Tak to działa w całej Akademii i w Melwood. Ponowna praca w Liverpoolu? To jest jak zatoczenie pewnego kręgu: powrót do miejsca, w którym wszystko się zaczęło – tak opisywał wówczas swoje osiągnięcia Gerrard.

Niespodziewana propozycja 

Już po roku pracy w Liverpoolu zadzwonili do niego działacze z Glasgow. Pięć dni po upokarzającej porażce na Celtic Park Gerrard został oficjalnie zaprezentowany w roli trenera. Wraz z tym ruchem zapoczątkowano masowe zakupy i łącznie latem na Ibrox Stadium trafiło 14 piłkarzy. Brzmi jak zaciąg rodem z Ekstraklasy, ale miało to pomóc w końcu dopaść Celtic. Z perspektywy czasu zaledwie kilka tych wzmocnień okazała się słuszna, a część piłkarzy trafiło do Szkocji z Liverpoolu. Mowa o takich graczach jak Ryan Kent, Jon Flanagan czy Ovie Ejaria.

– Nie spodziewałem się oferty Rangersów. Czy przyszła trochę za wcześnie? Prawdopodobnie. Ale gdy zgłasza się po ciebie taki zespół, masz tylko jedną szansę, aby nim zarządzać. To trochę podobny klub do Liverpoolu. Samo miasto, sympatia ludzi dla tej drużyny i presja są tutaj takie same. Odczuwałem to przez 17 lat jako piłkarz.

Od pierwszego dnia Gerrard nie miał łatwo. Po czterech ligowych kolejkach jego drużyna zebrała zaledwie cztery punkty, a przegrana z Celtikiem tylko potwierdzała tezę jego największych przeciwników. Steven niejednokrotnie także walczył ze szkockimi sędziami, sugerując w mediach, że jego piłkarze potrzebują więcej ochrony. Jedna z takich wypowiedzi, również po meczu z drużyną Neila Lennona, doprowadziła go do zawieszenia przez szkocki związek za uwagi skierowane do arbitra Bobby’ego Maddena.

Bywały także przyjemne chwile. Po raz pierwszy od czasu awansu klubu do najwyższej klasy rozgrywkowej ich menedżer zdobył nagrodę dla najlepszego szkoleniowca danego miesiąca – konkretnie kwietnia. Gerrard poprowadził swoją drużynę do przekonujących zwycięstw w końcówce sezonu, ale to nie pomogło mu w walce z liderem Premiership. Rangersom nie poszło także w obu krajowych pucharach, gdzie dwukrotnie odpadli po porażkach z Aberdeen.

Było dobrze, ale pozostał niedosyt

Wielkim wyzwaniem okazały się także potyczki w Europie. Przywrócenie reputacji na arenie międzynarodowej stanowi kluczowy element strategii odbudowy klubu. W pierwszym roku pracy Anglikowi jednak nie udało się osiągnąć wyniku ponad stan. Po przebrnięciu czterech rund kwalifikacyjnych (wyeliminowali między innymi Maribor oraz FK Ufa) przyszedł czas na rywalizację w fazie grupowej. We wszystkich spotkaniach udało im się zgromadzić sześć punktów i zajęli ostatecznie trzecią lokatę. Kluczowy okazał się remis na własnym stadionie ze Spartakiem Moskwa oraz wyjazdowe starcie z Rapidem Wiedeń. Rywalizacje na pierwszej lokacie zakończył Villarreal. W obecnym sezonie władze z Glasgow liczą z pewnością na więcej.

Ich plany mogły jednak zostać udaremnione, ponieważ o Gerrarda zaczęły pytać angielskie kluby. Po przejęciu Chelsea przez Franka Lamparda i zwolnieniu Rafy Beniteza, pojawił się wakat na stanowiskach w Derby oraz Newcastle. Anglik otrzymał oferty od tych zespołów, ale jasno dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru opuszczać Szkocji.

– Nie jestem tak naprawdę motywowany pieniędzmi. Naprawdę podobał mi się mój pierwszy rok w tym miejscu. Teraz skupiam się na próbie przeniesienia tego zespołu na wyższy poziom. Przybyłem tutaj z wieloma ambicjami i chciałbym zakończyć pracę tutaj z sukcesem.

Trzeba powiedzieć sobie jasno – brak awansu do fazy grupowej Ligi Europy i przegranie dwumeczu z Legią będzie bolesnym ciosem dla władz „The Gers”. Gerrard musi zatem znaleźć pomysł na rozbicie defensywy ekipy z Warszawy, która jak dotąd nie straciła bramki przez sześć ostatnich spotkań w europejskich pucharach. Wykonawców do tego zadania posiada oczywiście idealnych, zatem w przypadku przegranej, trudno będzie mu się wytłumaczyć z tej porażki. Tym bardziej po poprzednim sezonie, który udowodnił, że drugie miejsce dla Rangersów w ligowych rozgrywkach jest po prostu niczym.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!