Trener reprezentanta Polski mówi otwarcie: „Wraca do wyjściowej jedenastki”

Napisane przez Rafał Dubiel, 18 października 2024
reprezentant Polski Radosław Majecki

Trener AS Monaco Adi Hütter zabrał głos w sprawie wracającego po kontuzji reprezentanta Polski Radosława Majeckiego. Austriacki szkoleniowiec zdecydował, że były bramkarz Legii Warszawa już w piątek wróci między słupki i jednoznacznie zaznaczył hierarchię w zespole.

Reprezentant Polski doceniony

Jak donosi „Get French Football News”, trener AS Monaco Adi Hütter stwierdził, że Radosław Majecki jest jego numerem jeden w bramce klubu z księstwa i nic w tej kwestii się nie zmieniło podczas okresu pauzy jednokrotnego reprezentanta Polski. W związku z tym w piątkowym starciu z Lille to właśnie on zagra, a nie Philipp Köhn, który zastępował go w trakcie nieobecności.

Tak, jutro Radek wraca na bramkę. Dokonujemy zmiany. Philipp był numerem jeden, kiedy przybył. Przyniósł nam wątpliwości, więc się zmieniliśmy. Radek jest wyraźnie numerem jeden. (…) Był bardzo ważny w osiągnięciu naszego celu, jakim było zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów. Zmieniło się to po kontuzji Radka w okresie przygotowawczym. To była szansa dla Köhna, aby stanąć na bramce. Teraz Majecki wrócił i jest numerem jeden – mówi austriacki szkoleniowiec.

Menadżer AS Monaco dodał również, że zakomunikował swoją decyzję obu bramkarzom już w środę: – Współczuję Köhnowi. Jest profesjonalistą. Trudno było to zaakceptować, ale poparł decyzję. Nie było to dla nas łatwe, ale jako trener musisz podejmować decyzje.

Majecki długo był cierpliwy

Radosław Majecki do AS Monaco trafił w 2020 roku z Legii Warszawa. Klub ten zapłacił „Wojskowym” aż 7 milionów euro. To była najdroższa transakcja z udziałem bramkarza w historii polskiej ekstraklasy. Polak we Francji bardzo długo nie grał i musiał uzbroić się w cierpliwość. Wszyscy raczej wróżyli mu szybki powrót do Ekstraklasy. To zaczęło się zmieniać, gdy w 2022 roku udał się na wypożyczenie do Belgii, konkretnie do Cercle Brugge. Tam wreszcie zaczął grać, gdyż zanotował aż 34 występy we wszystkich rozgrywkach.

Sezon 2023/24 jako golkiper numer jeden rozpoczął sprowadzony z Salzburga Phillip Kohn i bronił do 23. kolejki. Dlaczego? Nie doznał żadnej kontuzji. Cierpliwość do Szwajcara skończyła się po przegranym meczu z Tuluzą, gdy przepuścił bardzo łatwy do obrony strzał. W tamtym momencie wskoczył Majecki i szansę wykorzystał. Robił za talizman, gdyż Monaco było przez osiem meczów z rzędu w Ligue 1 niepokonane, potem przytrafiła się jedyna porażka z Lyonem (2:3) i kolejne trzy zwycięstwa na koniec.

Ligowy bilans Majeckiego to było w sezonie 2023/24 dziewięć wygranych, dwa remisy i jedna porażka oraz aż siedem zachowanych czystych kont (58%). Zdecydowanie pomógł w wywalczeniu wicemistrzostwa. Byłby cały czas numerem jeden, ale w sierpniu doznał poważnej kontuzji stawu skokowego. Przez to musiał pauzować dwa miesiące.

Rywal nie zyskał uznania

Kohn nie zaimponował na tyle trenerowi, żeby pozostał w bramce, chociaż w siedmiu meczach ligowych zanotował trzy czyste konta. Szwajcar miał szczęście, że wpuścił w nich tylko cztery gole. Z RC Lens w jednej i tej samej akcji przeciwnicy strzelili w słupek i w poprzeczkę, a z Montpellier piłkę z linii wybił obrońca – Mohammed Salisu, a później Teji Savanier strzelił z rzutu wolnego w słupek. Kohn tylko patrzył. W meczu z Rennes Arnaud Kalimuendo także trafił w słupek, więc znów Kohn miał szczęście.

W Lidze Mistrzów za to pokonał FC Barcelonę, ale też musiał sobie radzić „na błocie” niczym Polska w 1974 roku. Mecz Dinamo Zabrzeb – AS Monaco odbył się na takim bagnie, które utrudniało wybijanie się i wpuścił między innymi takiego gola po pechowym „poślizgu”:

fot. PressFocus

Naczelny redakcyjny krytyk. Merytorykę łączy z humorem. Pisze o wszystkim tym, o czym nikt inny nie chce pisać. Prywatnie kibic Realu Madryt i Asseco Resovii Rzeszów, więc można również powiedzieć, że lubi sukces... okraszony szczyptą masochizmu.