Legia Warszawa po profesorsku. Spokojne zwycięstwo w Serbii
Legia Warszawa bardzo gładko poradziła sobie w drugiej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji i ma już sześć punktów. FK TSC Bačka Topola otrzymała lekcję – jak być skutecznym i niewielkie posiadanie piłki przekuwać na okazje. Po bramkach Bartosza Kapustki, Luquinhasa i Kacpra Chodyny Legia zwyciężyła na wyjeździe 3:0.
Nowe zasady Ligi Konferencji – zobacz TUTAJ
Legia faworytem
Legia Warszawa przyjechała na mecz do zespołu, który nie radzi sobie najlepiej w tym sezonie – otóż z bilansem 5-1-5 zajmuje odległe 9. miejsce w serbskiej Super Lidze, choć na ostatnie cztery spotkania wygrał trzykrotnie. FK TSC Bačka Topola to w porównaniu z „Wojskowymi” kopciuszek w europejskich pucharach. Po raz trzeci w historii dopiero bierze w nich udział. Rok temu mierzyła się z silnymi przeciwnikami – West Hamem United, Olympiakosem oraz Freiburgiem i zdobyła tylko punkcik. Dzięki wicemistrzostwu Serbii zaczęła od III rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Odpadnięcie zepchnęło ich do grupy LE.
FT: Bačka Topola 2-2 Olympiakos
The Piraeus side squandered a two goal lead to draw away in Serbia.#TSCOLY #UEL pic.twitter.com/f80g1mq3rj
— Hellas Football (@HellasFooty) October 5, 2023
W całej historii występów w Europie FK TSC Bačka Topola wygrała… jeden mecz. Był to debiut w covidowym sezonie 2020/21 w Lidze Europy (jeden mecz w eliminacjach), gdzie pokonała 2:0… Petrocub – rywala Jagiellonii Białystok. To niby klub serbski, ale… sercem bliżej mu do Węgier, ponieważ to Victor Orban zainwestował kilkanaście milionów. Dlaczego? Chodzi o tzw. diasporę i sentyment Orbana do dawnych węgierskich terenów. Postanowił na tej zasadzie zainwestować w futbol w różnych miejscach. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”:
Związek piłkarski oraz firmy związane z rządem zainwestowały tam, gdzie istnieje duża diaspora. Finansowali klubom akademie i stadiony, zamieniając lokalne zespoły w węgierskie drużyny na uchodźstwie. Efekt jest taki, że dziś podczas meczów w Backiej Topoli, Dunajskiej Stredzie czy Sfantu Gheorghe widać na trybunach czerwono-biało-zielone flagi oraz słychać węgierski hymn (Słowacy próbowali tego zakazać) i okrzyki: „Ria Ria Hungaria”.
Kibice TSC Bačka Topola – dzisiejszego rywala Legii Warszawa – rozpoczęli mecz od okrzyków "Polska! Polska!" oraz zaprezentowania flag Polski & Węgier na swojej trybunie.
Fot. @eFortunapl pic.twitter.com/hf6CadEcWU
— Avanti (@Avanti_1989) October 24, 2024
Legia nie chciała piłki
Legia musiała sobie radzić bez Maxiego Oyedele, który ciągle zmaga się z urazem stawu skokowego i nie pojechał nawet do Serbii. Środkowy defensywny pomocnik nie był nawet za bardzo potrzebny, ponieważ w całej pierwszej połowie Legia oddała piłkę i inicjatywę. Grała bardzo pragmatycznie, chcąc wykorzystać dwie czy trzy nadarzające się szanse, czego dowodem jest statystyka podań. W 33. minucie na ekranie pokazało się: 258-52 w tym aspekcie. Do przerwy było to 372-86 (338-60 w celnych!) Jeszcze dobitniej pokazuje to posiadanie piłki, które u „Wojskowych” wyniosło… 20%.
Legia szybko objęła prowadzenie po kombinacyjnej i szybkiej akcji w ataku pozycyjnym i to od samej bramki. Morishita w kluczowym momencie wypuścił prostopadłym podaniem Luquinhasa na lewym skrzydle, a ten zacentrował po ziemi. Jeden z obrońców pechowo interweniował i piłka trafiła prosto pod nogi Bartosza Kapustki, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Wtedy Legia całkowicie oddała inicjatywę, lecz kompletnie nic z akcji gospodarzy nie wynikało. Ot, posiadanie dla posiadania i absolutnie żadnego zagrożenia.
Szybkie otwarcie meczu przez @LegiaWarszawa ‼️
⚽ Bartosz Kapustka 11'
📺 Polsat Sport 1
📺 Polsat Sport Premium 2
📲 Polsat Box Go#UECL #TSCLEG I @LegiaWarszawa pic.twitter.com/PwMOLDeUOo— Polsat Sport (@polsatsport) October 24, 2024
To Legia tak naprawdę mogła jeszcze podwyższyć rezultat. W 36. minucie był groźny strzał Luquinhasa, który próbował trafić technicznie w okienko. W innej akcji Brazylijczyk miał szczęście, że odgwizdano ofsajd, bo wystarczyło podać koledze do pustej bramki, ale zrobił to fatalnie. Kacper Chodyna także miał świetną okazję. Uprzedził go jednak defensor, który omal nie wpakował samobója. Piłka szczęśliwie wylądowała w rękach golkipera – Veljko Ilicia.
Luquinhas z szybkim golem
Legia jeszcze szybciej zdobyła bramkę w drugiej połowie. Wystarczyło półtorej minuty. Strzał Marca Guala zablokował na linii jeden z defensorów, ale swój instynkt pokazał Luquinhas, który prędko dopadł do piłki i dobił ją w zasadzie z metra. Kolejny raz na pochwałę zasłużył Ryoya Morishita. To Japończyk zagrał tutaj z głębi pola najważniejszą piłkę do Chodyny. Napędził akcję bardzo podobnie jak przy pierwszym golu. Choć nie jest to asysta i nie widnieje w statystykach, to jest to najistotniejsze podanie w akcji. Dwukrotnie pokazał, że świetnie widzi ruch kolegów.
Co za początek drugiej połowy! 😎
⚽ Luquinhas 47'
📺 Polsat Sport 1
📺 Polsat Sport Premium 2
📲 Polsat Box Go#UECL #TSCLEG I @LegiaWarszawa pic.twitter.com/jLh7Bj8c35— Polsat Sport (@polsatsport) October 24, 2024
Chwilę później gola z główki mógł strzelić Paweł Wszołek, ale uderzył za lekko i w środek. Legia ułożyła sobie to spotkanie i zrobiło się już na boisku spokojniej. Przede wszystkim też częściej miała piłkę, niż w pierwszej połowie. W 62. minucie było już 3:0 dla lepiej grającej Legii. Jeśli już „Wojskowi” atakowali, to niemal za każdym razem coś się z tego „rodziło”. Tym razem bystrość umysłu zachował Luquinhas i z przypadkowo odzyskanej piłki od razu posłał podanie do Rubena Vinagre. Portugalczyk wystawił na pustą bramkę do Kacpra Chodyny i zapisał na swoim koncie już szóstą asystę w sezonie.
Legia trochę się rozochociła i kiedy tylko mogła, to próbowała przyspieszyć i iść po czwartą bramkę, co się jednak nie udało. Na pewno jednak gospodarzom ochota do gry minęła. Mieli w zasadzie tylko dwie bardzo groźne okazje – w 83. minucie czujny był Kacper Tobiasz. Musiał najpierw obronić strzał Aleksandara Cirkovicia, a później jeszcze interweniował przy rzucie rożnym, gdzie przypilnował bliższego rogu. W końcówce Polak miał też trochę szczęścia, bo Ifet Djakovac zmarnował tzw. „setkę” i przekopał nad bramką z 13 metrów.
Fot. screen Polsat Sport