Atut własnego boiska? Sprawdzamy Rangersów przed rewanżem z Legią!

28.08.2019

Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, iż gra na własnym boisku przeważnie pomaga gospodarzom. Piłkarze dobrze znają murawę, dodatkowo dochodzi do tego doping kibiców. Przed rewanżowym spotkaniem Rangersów z Legią, w nieco lepszej sytuacji są piłkarze Stevena Gerrarda. Bezbramkowy remis w Warszawie pozwala Szkotom przesądzić wynik dwumeczu na swoim obiekcie. Jak Rangersi radzili sobie w przeszłości na Ibrox Stadium? 

Na wstępie trzeba zaznaczyć, iż „Legioniści” nie są w tragicznej sytuacji. Każda strzelony gol w Szkocji może znacząco przybliżyć warszawską ekipę do upragnionego awansu.  Czy o trafienie do siatki być może nie będzie aż tak trudno? Najtrudniejszym wyzwaniem wydaje się obrona bramki strzeżonej przez Radosława Majeckiego. Co prawda Legia w kontekście najmniejszej liczby straconych goli w obecnej edycji kwalifikacji do Ligi Europy przoduje, jednakże trzeba spodziewać się, że rywalizacja w Glasgow całkowicie nie będzie przypominać spotkania z Warszawy.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Steven Gerrard wymyślił sobie bowiem jasny plan na dwumecz z Legią. Zachowawczy występ na wyjeździe, bez porażki i najlepiej bez utraty gola (co się udało) oraz granie „swojego” na własnej murawie. Czy Rangersi rzeczywiście są bardzo mocni na Ibrox Stadium? Sprawdzamy wyniki zespołu na przestrzeni ostatniej dekady w europejskich pucharach!

Tragizm

Rozpoczynamy od rozgrywek 2009/2010. Zespół Rangers rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów ze względu na triumf w lidze szkockiej. Drużyna trafiła w opisywanych rozgrywkach do grupy G, razem z Sevillą, Stuttgartem oraz Unirea Urziceni. Całkiem „przyjemni” rywale, biorąc pod uwagę innych możliwych przeciwników. Kibice Rangersów mogli mieć nadzieję na pomyślne wyniki zespołu w tej grupie. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Po sześciu meczach Rangersi zdobyli zaledwie dwa punkty, zajmując ostatnie miejsce z minusowym bilansem bramkowym (-9). Fatalnie szkocka drużyna spisywała się na własnym stadionie. Dotkliwe porażki z Sevillą (1-4), Unirea Urziceni (1-4) oraz przegrany mecz ze Stuttgartem (0-2) mogły kompletnie wybić Szkotom z głowy grę w dalszej fazie turnieju. W tej edycji Ligi Mistrzów ówczesny Glasgow Rangers nie mógł kompletnie mówić o atucie własnej murawy. Najbardziej wstydliwą porażką można opisać mecz z Unirea Urziceni. Warto dodać, że były to jedyne punkty zdobyte przez rumuński zespół na wyjeździe.

Progres

Zdecydowanie lepiej Rangersi poradzili sobie w kolejnej edycji. Ponownie szkocki zespół ze względu na triumf w lidze wylądował w fazie grupowej. Tym razem klub z Glasgow nie miał tyle szczęścia i trafił do jednego worka z Manchesterem United, Valencią oraz Bursasporem. Spotkania na własnym obiekcie były całkiem przyzwoite – zwycięstwo z Bursasporem, remis z Valencią oraz porażka 0-1 z Manchesterem United. Można odnieść wrażenie, że były to rezultaty do przewidzenia. Szkoci zajęli ostatecznie trzecie miejsce w grupie, gwarantując sobie grę w 1/8 finału Ligi Europy. W rywalizacji z PSV Eindhoven zawiódł ponownie atut własnej murawy. W Holandii spotkanie zakończyło się rezultatem 0-0, dlatego sprawa awansu była kwestią otwartą. Starcie na Ibrox Stadium wygrali goście 1-0 po trafieniu Jeremaina Lensa.

Powrót do rzeczywistości?

Od rozgrywek 2010/2011 mistrzostwo Szkocji nie gwarantowało gry w fazie pucharowej. Dlatego też, drużyna z Glasgow mimo zwycięstwa w lidze musiała rywalizować w kwalifikacjach. W trzeciej rundzie zespół prowadzony przez Ally’ego McCoista rywalizował ze szwedzkim Malmo. Patrząc na ten dwumecz możemy użyć stwierdzenia: „gdzieś to już chyba widzieliśmy”. Rangersi zremisowali bezbramkowo w starciu na wyjeździe i przegrali 0-1 u siebie. W tym jednak przypadku najpierw rozgrywano spotkanie w Szkocji.

Porażka w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów pozwoliła drużynie załapać się do innych eliminacji, tym razem w Lidze Europy. Przeciwnikiem Rangersów było słoweński Maribor. Szkoci ponownie musieli uznać wyższość rywali. Porażka 1-2 na wyjeździe oraz remis bramkowy u siebie (1-1) wykluczył klub z Glasgow w walce o fazę pucharową. Warto odnotować, że był to kolejny mecz bez zwycięstwa na Ibrox Stadium.

Długa przerwa

Jak wiadomo, w 2012 roku zespół Glasgow Rangers został zdegradowany do czwartej ligi szkockiej. Było to spowodowane nieprawidłowościami finansowymi drużyny. Od kampanii 2012/2013 nastąpił zatem marsz do najwyższej klasy rozgrywkowej, który potrwał łącznie cztery lata. Rangersi zameldowali się w szkockiej Premiership w sezonie 2016/2017 zajmując trzecią lokatę. Ta pozycja pozwoli ekipie walczyć w kwalifikacjach do Ligi Europy w następnej kampanii. Dość sensacyjnie, szkocki klub zakończył rywalizację już na pierwszej rundzie, przegrywając dwumecz z luksemburskim Progres Niederkorn. Zwycięstwo 1-0 na Ibrox Stadium nie było wystarczającą zaliczką przed rewanżem. W drugim spotkaniu wygrali gospodarze 2-0, sprawiając tym samym wielką niespodziankę.

Ponowna kapitulacja

Po zajęciu drugiej lokaty w sezonie 2017/2018 Rangersi ponownie musieli walczyć w kwalifikacjach do Ligi Europy. Tym razem o awans do fazy grupowej Szkoci musieli walczyć z rosyjskim Ufa. Zwycięstwo 1-0 na własnym stadionie oraz remis 1-1 na wyjeździe pozwoli ekipie z Glasgow cieszyć się z upragnionego awansu. W grupie Rangersi natrafili na Villarreal, Rapid Wiedeń oraz Spartak Moskwa. Przeciwnicy na podobnym poziomie, dlatego rywalizacja w tym gronie zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Podopieczni Stevena Gerrarda świetnie rozpoczęli zmagania, remisując najpierw na wyjeździe 2-2 z Villarreal, a następnie wygrywając u siebie 3-1 z austriacką ekipą. Po tych dwóch spotkaniach było tylko gorzej. Dwa rozczarowujące remisy na własnym obiekcie (0-0 ze Spartakiem oraz 0-0 z Villarreal) oraz dwie porażki na wyjeździe (3-4 Spartak, 0-1 Rapid). Rangersi zakończyli zmagania na trzecim miejscu. Walka w fazie pucharowej przeszła Szkotom obok nosa.

Rzeczywiście atut?

Analizując ostatnie dziesięć lat Rangersów w europejskich pucharach, zespół z Glasgow nie zachwyca na Ibrox Stadium. Oczywiście, trudno porównywać mecze sprzed kilku lat z obecną ekipą Gerrarda. Trzeba jednak przyznać, że pewien schemat na przestrzeni dekady się zarysował. Szkoci nie dominowali, nawet z niżej notowanymi rywalami. Jak będzie tym razem? Oby podobnie.

Fot. YouTube

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!