Liverpool mimo problemów pokonał Brighton! Jak poradził sobie Jakub Moder?

30.10.2024

Liverpool w ramach 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej po bardzo emocjonującej końcówce pokonał ostatecznie Brighton 3:2 i zapewnił sobie prawo gry w ćwierćfinale. Gospodarze walczyli do samego końca, lecz zabrakło już czasu na odrabianie strat. Niezwykle skuteczny w tym spotkaniu był Cody Gakpo, który zanotował dwa trafienia. Swoją szansę od pierwszej minuty otrzymał również Jakub Moder. Jak poradził sobie reprezentant Polski?

Spokojny początek

Brighton w ostatnich tygodniach zdecydowanie złapało wiatr w żagle, szczególnie odnosząc dwie ważne wygrane w lidze – z Tottenhamem oraz z Newcastle United. Tym razem na ich stadionie pojawił Liverpool, który w lidze ustępuje jedynie Manchesterowi City. „The Reds” w ostatniej kolejce Premier League zremisowali 2:2 z Arsenalem. Obie drużyny na mecz Pucharu Ligi wyszły w nieco bardziej rezerwowych składach. Swoją szansę otrzymał od pierwszej minuty także Jakub Moder.

Składy obu zespołów:

Brigthon: Steele – Kadioglu (46′ Estupinan), Igor, Van Hecke (68′ Veltman), Lamptey – Wieffer, Moder (68′ Hinshelwood), Enciso (76′ Welbeck) – Adingra, Gruda (75′ Mitoma), Ferguson

Liverpool: Jaros – Bradley, Quansah (92′ Konate), Gomez, Robertson – Morton ( 64′ Mac Allister), Endo (64′ Nyonyi), Jones – Diaz, Szoboszlai (71′ Nunez), Gakpo (71′ Salah)

Gospodarze ewidentnie weszli w to spotkanie gorzej od swoich rywali. W przeciągu pierwszych minut widać było sporo nerwowości w ich wykonaniu, a to tylko napędzało poszczególne ataki Liverpoolu. Natomiast Arne Slot także nie wystawił pierwszego garnituru, dlatego okazje jego podopiecznych nie zostały od razu wykorzystane.

Mimo słabszego początku w 13. minucie znakomitą okazję miał prawy obrońca Brighton. Tariq Lamptey ruszył do kontry, otrzymał piłkę na szesnasty metr, ale w pojedynku jeden na jeden przegrał z Jarosem. Był to także dość poważny błąd w defensywie gości. Odpowiedzi ze strony ”The Reds” nieco brakowało, dopiero w 19. minucie po ciekawej akcji i dobrym dośrodkowaniu Gakpo Diaz minął się z piłką w polu karnym. Po bardzo emocjonującym i efektownym pierwszym kwadransie gry przyszedł ewidentnie moment stagnacji i tempo mocno spadło.

Dopiero w 33. minucie składną akcją popisał się Liverpool. Dobre zagranie Robertsona na piąty metr, ale nie wykorzystał tego najpierw Szoboszlai, a później Diaz nie był w stanie dobić futbolówki. Sam Robertson coraz częściej włączał się w ofensywie, czego efektem była kolejna jego akcja pięć minut później, lecz tym razem jego strzał obronił Steele. Mimo iż oglądaliśmy ciekawe okazje z obu stron, ani Liverpool, ani „Mewy” nie były w stanie zdobyć bramki. Dlatego też kibice zgromadzeni na trybunach wyczekiwali goli już w drugiej części tego spotkania.

Piorunujący start „The Reds”

Wydawało się, że po wyrównanej pierwszej części nadal będziemy oglądać podobne widowisko. Natomiast całkowicie odmienny zamysł miał Cody Gakpo. W 46. minucie piłkę pod nogi na lewej stronie otrzymał właśnie Holender i niesamowitym strzałem z dystansu pokonał bramkarza rywali. Świetne, ale przede wszystkim niesamowicie mocne uderzenie sprawiło, że to Liverpool otworzył wynik tego meczu.

Brighton było o włos od wyrównania już 180 sekund później. Simon Adingra świetnie uderzył głową, ale kapitalną robinsonadą popisał się Vitzeslav Jaros i sparował piłkę na słupek. Drużyna Arne Slota musiała mieć się na baczności, bo zdecydowanie gospodarze poczuli krew po straconej bramce. W 53. minucie Gruda posłał bardzo groźny strzał, który był minimalnie niecelny.

W 62. minucie Brighton popełnił fatalny błąd po rzucie rożnym, przez co „The Reds” ruszyli z kontrą trzech na jednego. Natomiast Szoboszlai po podaniu Gakpo fatalnie zmarnował tę sytuację, a zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Jason Steele. Po tak zmarnowanej szansie Gakpo nie chciał już oddawać piłki i tym razem z lewej strony uderzył znakomicie przy słupku. Bramkarz Brighton był bez szans i w 63. minucie było już 2:0 dla gości.

Brighton zdecydowanie przejęło inicjatywę w tym spotkaniu, chcąc odrobić straty. W 81. minucie po błędzie w obronie problemy na bramce miał Jaros, co skrzętnie wykorzystał Adingra. Gospodarze złapali kontakt, co tylko zwiastowało emocje w samej końcówce. Takowe też kibice przeżywali, jednak tylko po stronie ekipy Arne Slota, ponieważ po zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Luis Diaz. Kolumbijczyk w 85. minucie sprawił, że Liverpool prowadził 3:1.

To jednak nie był koniec emocji w tym spotkaniu. Lamptey znów otrzymał futbolówkę blisko pola karnego, lecz tym razem pokonał Jarosa. w 90. minucie gospodarze wrócili do tego spotkania, po raz drugi łapiąc kontakt. Przy tej bramce zawinił przede wszystkim Jarell Quansah i na ostatnie minuty Slot nie ryzykował – od razu dokonał zmiany. Gospodarze próbowali jeszcze walczyć o remis i rzuty karne, lecz Liverpool skutecznie kradł kolejne sekundy. Ostatecznie „The Reds” wygrali to spotkanie 3:2.

Jak zagrał Moder?

Polski pomocnik zagrał w tym spotkaniu 68 minut i nie można powiedzieć, iż był to słaby występ. Z drugiej strony Moder nie zachwycał przez większość swojego czasu na boisku. Zaprezentował na pewno klasyczny polski „centrostrzał”, który mógł zaskoczyć Jarosa. Na pewno z każdą upływającą minutą było widać, iż Polak znacznie zyskiwał na pewności siebie. Fabian Huerzeler na pewno otrzymał od niego sygnał, że ciągle aspiruje o kolejne szanse w wyjściowym składzie.

źródło: Sofascore

Fot. screen/Twitter