Tottenham strzelał tylko piękne gole. Manchester City odpada z Carabao Cup

30.10.2024

Tottenham – Manchester City – ta para zwykle elektryzuje wielu podczas meczów Premier League. Tym razem oba zespoły zmierzyły się w czwartej rundzie Carabao Cup. Mimo rotacji w składzie, to jednak podopieczni Pepa Guardioli mogli być uważani za faworytów do awansu do następnej rundy. Mimo to „The Citizens” przegrali 1:2 i odpadli z dalszej rywalizacji. Znów udowodnili, że nie potrafią grać na Tottenham Hotspur Stadium. 

Tottenham gra dalej

Szkoleniowiec Tottenhamu Ange Postecoglou przypominał, że dotychczas w drugim sezonie zdobywał trofea. Kibice Spurs bardzo na to liczą, bowiem od lat nie mogą się doczekać jakiegokolwiek trofeum, które mogliby wstawić do gabloty. Po meczu z Manchesterem City ten długo wyczekiwany sukces jest coraz bliżej, bowiem ”Koguty” pokonały mistrzów Anglii 2:1.

Gospodarze kapitalnie rozpoczęli to spotkanie. Już w piątej minucie worek z bramkami otworzył Timo Werner. Dla Niemca była to pierwsza bramka od… marca. Kapitalną asystą popisał się w tej sytuacji Dejan Kulusevski (notabene najlepszy piłkarz Tottenhamu w sezonie 2024/25), który idealnie dograł piłkę do Wernera. 28-latek powinien dziś strzelić jeszcze ze dwa gole. Raz niewiele chybił obok słupka bramki Ortegi po kapitalnym rajdzie przez całe boisko. Innym razem strzelał w trybuny. Mimo to, był to udany występ wychowanka VfB Stuttgart.

Gospodarze strzelali tylko piękne gole. Na 2:0 podwyższył Pape Sarr, który popisał się kapitalnym strzałem z dystansu po rozegraniu piłki z rzutu rożnego. Ten gol był tylko dopełnieniem dominacji „Kogutów” w tym spotkaniu. Tottenham zagrał o niebo lepiej niż w poprzednim spotkaniu ligowym. W ostatni weekend sensacyjnie lepsze okazało się Crystal Palace. Tu udało się pokonać zespół, który jakiś czas temu (2018-2021) triumfował w tych rozgrywkach cztery lata z rzędu.

Zresztą, w finałowym starciu w sezonie 2020/21 Manchester City pokonał w finale tych rozgrywek 1:0 właśnie Tottenham. Tuż przed nim został wtedy zwolniony Jose Mourinho, a „Koguty” poprowadził Ryan Mason – tymczasowy szkoleniowiec. Po ponad trzech latach udało się wziąć rewanż za tamtą bolesną porażkę.

Minusem dla Ange’a Postecoglou po tym meczu są kontuzje jego podopiecznych. Już w 14. minucie boisko z powodu urazu opuścił Micky van de Ven, czyli najszybszy stoper Premier League. Nie wiadomo też co z Pape Sarrem, którego w przerwie zastąpił Yves Bissouma. W 68. minucie z grymasem bólu opuszczał murawę Timo Werner. Mówił przed tym meczem szkoleniowiec gospodarzy, że zadowoli go awans bez ubytków zdrowotnych. Taki przebieg meczu z pewnością go więc nie zadowala.

Manchester City przeszedł te grę

Padają określenia, że Manchester City przeszedł już tę grę zwaną Carabao Cup. Podopieczni Pepa Guardioli wygrywali te rozgrywki rok po roku w latach 2018-21. Od tamtej pory jednak jakby im już się nie chciało walczyć o kolejny sukces. Ba, nawet szybkie odpadnięcie jest na rękę Pepowi Guardioli, który w tej chwili nie ma dostępnego… żadnego skrzydłowego. Mimo różnej formy w ostatnim czasie to City wciąż było faworytem w starciu z Tottenhamem. Nawet jeśli po stronie „Obywateli” miało dojść do kilku rotacji.

Na ławce wylądowali przede wszystkim: Erling Haaland, Mateo Kovacić, Josko Gvardiol, Bernardo Silva, czy też Ederson. Szansę od pierwszych minut dostali m.in. Stefan Ortega, Nico O’Reilly i James McAtee. Niemiec w drugiej połowie co najmniej dwa razy uchronił zespół, choć przy golu Sarra mógł się zachować trochę lepiej i zareagować szybciej. Nico O’Reilly też pokazał kilka fajnych zagrań. Najmniej pokazał McAtee. Ci bardziej znani piłkarze w osobie np. Phila Fodena zaprezentowali się słabiutko. Anglik zresztą zszedł już z boiska w 58. minucie.

Na uwagę po stronie gości zasługiwał występ Matheusa Nunesa. Portugalczyk odkąd został przestawiony na lewą stronę boiska przez Pepa Guardiole prezentuje się bardzo dobrze. W meczu ze Spurs udowodnił to zresztą bramką i kilkoma wygranymi pojedynkami, napędzaniem akcji gości. W końcówce pierwszej połowy były gracz Wolverhampton i Sportingu znalazł się w idealnym miejscu pola karnego i dał chwilową nadzieję kibicom, że można dziś ugryźć gospodarzy.

Tak jak i po stronie gospodarzy, tak samo u „The Citizens” nie brakowało urazów. W 62. minucie boisko na noszach opuszczał Savinho. Uraz Brazylijczyka wyglądał w pierwszej chwili poważnie. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nie będzie on dostępny dla Pepa Guardioli. Były gracz Girony dołączył zatem do listy kontuzjowanych. Od dłuższego czasu niedostępni są chociażby Kevin De Bruyne, Jeremy Doku czy też zdobywca złotej piłki Rodri. Manchester City odpadł, ale nikt po tym odpadnięciu płakał nie będzie.

fot. PressFocus