Liverpool skutecznie odrobił straty w meczu dwóch różnych połów

02.11.2024

Liverpool w meczu 10. kolejki Premier League pokonał po zaciętym meczu Brighton 2:1 i korzystając z potknięcia Manchesteru City w nadmorskim Bournemouth objął prowadzenie w tabeli Premier League. Podopieczni Arne Slota zagrali bardzo słabą pierwszą połowę, ale wykorzystali swoje momentum po godzinie gry i zapewnili u siebie kolejne trzy punkty. Fabian Hurzeler może być zadowolony, bowiem w pierwszej połowie Brighton skutecznie neutralizowało rywala.

Przed meczem

Obie drużyny podchodziły do bezpośredniego meczu po… bezpośrednim meczu w pucharze na szczeblu krajowym. Spotkanie w Carabao Cup rozstrzygnęło się na korzyść Liverpoolu, który wygrał na „The Amex” 3:2.

Dwie bramki w tym meczu zdobył Cody Gakpo, a jedno z trafień Holender uczcił cieszynką w stylu Roberta Lewandowskiego z ostatniego El Clasico. Liverpool tym samym wszedł do ćwierćfinału, w którym zagra z Southampton (17.12).

Miejsce w pierwszym składzie wywalczyli sobie Kostas Tsimikas oraz Darwin Nunez. Nie są to ostatnio dobre tygodnie dla Andy’ego Robertsona czy Luisa Diaza, którzy długo wydawali się pewniakami do gry dla „The Reds”.

Jakub Moder tym razem wrócił na ławkę rezerwowych – w tygodniu u siebie zagrał prawie 70 minut, ale na debiut w Premier League w tym sezonie musiał jeszcze poczekać. Przed kolejką numer 10 – Liverpool zajmował drugie, a „Mewy” szóste miejsce.

Pierwsza połowa

Pierwsza poważna akcja w tym meczu wydarzyła się w 9. minucie – wtedy to w kole środkowym na własnej połowie do piłki dopadł Darwin Nunez. Urugwajczyk popędził ponad 30 metrów, gdzie następnie zszedł do środka, gdzie uderzył w róg bramki Verbruggena, ale ten wyciągnął się jak struna. Od tego momentu zaczęły dominować „Mewy”.

Ferdi Kadioglu rozrzucił piłkę na bok do Kaoru Mitomy. Japończyk z kolei zszedł do środka, podał przed siebie – Danny Welbeck nie trafił w piłkę, więc wróciła ona do Kadioglu, a ten z pierwszej piłki uderzył po słupku i po strzale z rotacją, wyprowadził Turek swój zespół na prowadzenie. Był to jego pierwszy gol w Premier League – stał się 10. kolejnym strzelcem gola dla „Mew” w tym sezonie ligowym.

Chwilę później, bo w 16. minucie Virgil van Dijk znokautował Kostasa Tsimikasa, ale jakimś cudem Grek to wytrzymał i kontynuował grę. Pierwszy z rzutów wolnych dla Brighton wyszedł niczym znany gol Tomasa Brolina z MŚ 1994. Podanie za mur otrzymał wybiegający zza piłkarzy Danny Welbeck, ale nie udało mu się trafić do siatki.

27. minuta to z kolei doskonała szybka akcja od bramki Verbruggena. Holenderski bramkarz podał piłkę do Yasina Ayariego, po czym Szwed posłał długie podanie do Georginio Ruttera. W sprinterskim pojedynku pokonał on van Dijka, jednak strzał w środek bramki wyczuł Caoimhin Kelleher. Kolejną z okazji koncertowo zmarnował Kadioglu, który posłał piłkę w dobrej sytuacji w tzw. rzepak.

Do końca pierwszej połowy dwukrotnie z rzutu wolnego próbował jeszcze Welbeck, ale bez skutku – choć daleko do bramek nie było. Liverpool nie mógł być zadowolony z pierwszej połowy – na koniec jeszcze prawdopodobnego urazu doznał Ibrahima Konate.

Druga połowa

W przerwie zdjęty z boiska został Ibrahima Konate. Francuz w ostatniej akcji pierwszej połowy – albo zrobił sobie coś z ręką, albo z barkiem. Schodząc z boiska w przerwie trzymał swoją rękę, unieruchamiając ją. Zastąpił go Joe Gomez.

Alexis Mac Allister w 53. minucie spróbował szczęścia i było blisko, przy okazji oberwał korkiem w głowie. Trzy minuty później sam na sam z Mohamedem Salahem obronił Verbruggen, nie dał się przelobować Egipcjaninowi. Niecałe 10 minut później posłał „bombę” z dystansu Cody Gakpo. W 69. minucie, Gakpo się już nie pomylił, ale miał dużo szczęścia.

Wrzucił piłkę w pole karne i.. nikt piłki nie przeciął, czym pozbawił Verbruggena, swojego rodaka, czystego konta.

Liverpool się nie zatrzymywał bowiem trzy minuty później ruszył z kontrą. Curtis Jones podał do Salaha, ten zszedł do środka mijając Pervisa Estupinana i odwrócił losy meczu. Do końca meczu z konkretnych okazji można wyróżnić jeszcze uderzenie Tsimikasa, które jednak nie było zbyt mocne i Verbruggen w 81. minucie złapał piłkę z łatwością.

Liverpool – Brighton 2:1 (0:1)

Gakpo 69′, Salah 72′ – Kadioglu 16′

Fot. Screen X