Benjamin Mendy wygrał w sądzie z Manchesterem City. Sprawa o miliony

Napisane przez Mariusz Orłowski, 07 listopada 2024
Benjamin Mendy

Benjamin Mendy był piłkarzem Manchesteru City aż w 2021 roku został oskarżony o kilka gwałtów i jedną napaść seksualną. „Obywatele” wypięli się na piłkarza, a on toczył długi proces, w którym został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Pod koniec 2023 roku pozwał City, a teraz wygrał sprawę z klubem, który w czasie trwania kontraktu nie wypłacał mu pieniędzy.

Benjamin Mendy ma dostać 11 milionów

Manchester City musi zapłacić wynagrodzenie Benjaminowi Mendy’emu za czas obowiązywania jego kontraktu. Francuz wygrał sprawę w sądzie pracy. O jaki okres chodzi? Otóż o dwa lata – od 2021 do 2023 roku. Później wygasł mu kontrakt i podpisał go z FC Lorient po dwuletniej pauzie od gry w piłkę. Mowa aż o 11 milionach funtów. Klub przestał mu wypłacać pensję w momencie, gdy wyszło na jaw, że został oskarżony o liczne gwałty i napaść na tle seksualnym. Co chwilę kolejne kobiety dokładały swoje oskarżenia i finalnie skończyło się na dziesięciu przestępstwach.

City twierdziło, że Mendy ciągle  zachowywał się nieprofesjonalnie nawet po aresztowaniu przez policję i zawieszeniu przez Football Association (FA), na przykład celowo ignorując zasady dotyczące COVID-19 i organizując imprezy seksualne. Ta argumentacja nie przeszła i sąd stanął po stronie lewego obrońcy. Sędzia Joanne Dunlop uznała jednak, że pełna kwota się Mendy’emu nie należy. Otóż klub miał prawo wstrzymać wypłatę wynagrodzenia za czas jego tymczasowego aresztowania, ale nie miał prawa wstrzymywać wypłaty po zawieszeniu od Football Association.

W oświadczeniu opublikowanym przez Mendy’ego w mediach społecznościowych można przeczytać jego zdanie: – Dziś sąd pracy uwzględnił główną część mojego roszczenia przeciwko Manchester City Football Club o niezapłacone wynagrodzenie, stwierdzając, że klub bezprawnie dokonywał potrąceń z mojego wynagrodzenia przez łączny okres 16 miesięcy i 23 dni.

– Musiałem czekać na swoją pensję przez trzy lata, więc jestem zachwycony tą decyzją i szczerze mam nadzieję, że klub zachowa się teraz honorowo i zapłaci zaległe kwoty, a także inne kwoty obiecane mi w kontrakcie, bez dalszej zwłoki, abym w końcu mógł zostawić tę trudną część mojego życia za sobą.

Sprawa Mendy’ego

Benjamin Mendy w swojej posiadłości organizował suto zakrapiane imprezy. Gościli tam nawet zawodnicy Manchesteru City. Francuz był dobrym duchem szatni, w zabawny sposób prowadził social media. Nawet kiedy doznał ciężkiej kontuzji, to i tak bardzo aktywnie uczestniczył w życiu klubu, a po bramce Raheema Sterlinga z Southampton biegł celebrować go razem z kolegami… kuśtykając o kulach. Mendy prowadził także życie po życiu w odizolowanej od świata rezydencji. Do klubu docierały niepokojące sygnały o ciągłych imprezach. Mendy włóczył się też po nocnych klubach.

Wpadł w pułapkę własnej naiwności, ponieważ sam nie wiedział kto i w jakich ilościach pojawia się w jego domu. Przewijało się tam mnóstwo kobiet, które próbowały go wrobić. Ostatecznie usłyszał po dwóch latach, że jednogłośnie uznano go za niewinnego ośmiu przypadków gwałtu, jednego przypadku usiłowania gwałtu i jednego przypadku napaści na tle seksualnym. Mendy spędził w sumie 134 dni w więzieniu.

Był oskarżony razem ze swoim „kompanem”. Matturie był kolegą Mendy’ego i otrzymał od niego 17 000 funtów w 42 różnych przelewach na jedzenie, alkohol, podwózkę i „pomoc przy córce” – tak twierdzi piłkarz City. Obaj organizowali też imprezy i zapraszali na nie kobiety, gdzie odbywały się orgie seksualne. To Matturie odpowiadał za „rekrutację”. Mendy twierdził, że bycie sławnym piłkarzem bardzo ułatwiało mu podrywanie kobiet w klubach nocnych i zabieranie ich do swojego domu w pobliżu wioski Prestbury w hrabstwie Cheshire.

Najczęściej to one przychodziły do ​​mnie, czasami ja też do nich. Wolę poprosić o seks w kilku słowach, niż mówić coś w stylu: „Cześć’, czy możemy się spotkać następnego dnia, czy możemy pójść na randkę?. Jestem bezpośredni – tłumaczył Mendy w sądzie. Później okazało się, że kobiety same się wzajemnie nakręcały i to jedna polecała innej pójście na policję.

Niektóre kobiety zeznawały w sądzie, że kazano im oddać telefony po przybyciu do domu i nie mogły przez to wezwać pomocy. Mendy obalił ten argument. Przyznał, że prosił gości, aby odłożyli telefony do pudełka, bo martwił się, że wyda się w jaki sposób prowadzi się poza boiskiem. Dbał w ten sposób o prywatność, szczególnie się to zintensyfikowało podczas imprez łamiących lockdown.

Wyznał, że kobiety mogły odzyskać swoje telefony, kiedy tylko chciały. Imprezy były napędzane alkoholem i balonami z podtlenkiem azotu. Goście rozbierali się w basenie Mendy’ego. Ludzie uprawiali seks w pokojach w całym domu, czasami wymieniając się partnerami. Mendy przyznał w sądzie, że nie założył prezerwatywy podczas żadnego ze spotkań. Kompletnie nie martwił się o złapanie lub przekazanie chorób przenoszonych drogą płciową. W sądzie powiedział, że spał z… dziesięcioma tysiącami kobiet.

Większość kobiet znała się już wcześniej. Jedna z nich powiedziała na przykład, że wcześniej u Mendy’ego była aż 11 razy i uprawiała z nim seks za obopólną zgodą. Inna z kolei… zgodziła się na nagranie wideo stosunku z kolegą Mendy’ego. Zostało ono odtworzone w sądzie. Okazało się, że o żadnym gwałcie nie było mowy. To był dowód, który najbardziej przemówił. Pozostałe obalono bądź udowodniono kobietom kłamstwa. Mendy rzeczywiście był bardzo bezpośredni, opryskliwy i wulgarny, lecz żadnej z nich nie zgwałcił.

Fot. PressFocus

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".