David Moyes: „W United piłkarze chowają się za trenerem”

10.11.2024

David Moyes w lidze angielskiej zasłynął ze znakomitej pracy z Evertonem, bardzo dobrego czasu w West Hamie, a także słynnego już nieudanego okresu w roli następcy na Old Trafford samego sir Alexa Fergusona. Moyes trenował na Old Trafford przez 51 spotkań i nie dokończył nawet pierwszego sezonu. Był on niedawno gościem w programie „Stick to Football” na kanale The Overlap. Oto najciekawsze wątki rozmowy ze szkockim menadżerem.

David Moyes: „W United piłkarze chowają się za trenerem”

Na początek Moyes został zapytany o to, jak ewoluowała rola menedżera przez ostatnie 20 lat w futbolu. Przyznał, że najbardziej zmienił się napakowany kalendarz i nie ma już czasu, by wybrać się w miejsce obserwacji piłkarza samemu. No i też zależy do jakiego miejsca się trafi, bo raz menedżer ma więcej do powiedzenia, a innym razem dużo mniej.

Uważam, że trener powinien być brany pod uwagę co do każdej większej decyzji. Wydawanie kilkudziesięciu milionów na piłkarza to ważna decyzja. Ktoś kto przychodzi po uniwersytecie pracować do działu analiz może mieć mniejsze pojęcie o zawodnikach niż np. Gary Neville. Starałem się (w latach choćby w Preston) pytać ludzi ze sztabu, kogo by widzieli, mieliśmy z 2-3 nazwiska. Teraz są całe sztaby od analizowania zawodników. Coraz trudniej jest szukać, bo gdy kogoś oglądamy np. 10 tygodni, to może się okazać, że ktoś już sobie piłkarza zaklepał.

– Myślę też, że nie ma zbyt dużej wiary w to, że trener rzeczywiście może wybrać nowego zawodnika do drużyny. Najbardziej w pracy lata temu lubiłem to że mogłem jeździć i oglądać mecze, zawsze możesz coś podpatrzeć, nawet jakiś nowy wariant rozegrania rożnego. Nigdy nie miałem problemu, by wybrać się w podróż na mecz osobiście. Teraz terminarz jest napięty, ale na takim meczu widywało się naprawdę sporo całkiem niezłych zawodników, do tego było pełno trenerów innych drużyn, bo sami byliśmy takimi szefami skautów. Teraz są od tego ludzie, meczów jest pełno.

Everton najlepszym miejscem

Jak wyglądały relacje w pracy Moyesa jako trenera z tak zwaną „górą”? To w Evertonie stał się alfą i omegą. Stworzył zespół bardzo niewygodny dla najmocniejszych. To właśnie dzięki pracy w „The Toffees” sir Alex Ferguson wyznaczył go na następcę. Przepracował tam aż 518 spotkań. Przez siedem sezonó z rzędu zajmował miejsce w TOP 8. To tam świetnie mu się współpracowało z właścicielem i czuł, że jego zdanie znaczy bardzo dużo.

– Zawsze miałem coś do powiedzenia na sam koniec przy realizacji transferu, ale co oczywiste, sam w ocenie piłkarza sporo błędów popełniłem. Miałem dobre relacje z prezesami, więc zdarzyło się powiedzieć coś w stylu „daliśmy za niego pięć baniek, niech się zwróci z połowa pieniędzy i zapomnijmy o sprawie”. Jestem zdania, że warto przyznać się do błędu, wyciągnąć wnioski i iść dalej. Czasem nawet po dwóch dniach treningów wiesz, czy zrobiłeś dobrze z danym zawodnikiem – powiedział Szkot.

– Wydaje mi się, że najlepiej pracowało mi się pod tym względem w Evertonie. W tygodniu miałem trzy spotkania po godzinę czasu. Tam dostaliśmy czas, by sobie to zbudować. Z takich spotkań wziął się np. John Stones z Barnsley czy Leighton Baines z Wigan. Powiedzieli mi, że warto pojechać zobaczyć tego Stonesa – komentuje lata z „The Toffees”.

– Niewiele też brakowało, aby podpisać Andy’ego Robertsona, ale Hull i Sunderland walczyły wspólnie o utrzymanie – nie było szans, aby sprzedali rywalowi swojego czołowego piłkarza. W West Hamie było ciut inaczej, ale nie jakoś skomplikowanie. Tu także miałem bardzo dobre relacje z właścicielami. Na początku pracy musisz sobie wyrobić zdanie i działać według określonej maniery. Jedni powiedzą ci, że nie mamy budżetu na wzmocnienia, drudzy, że mamy dużo pieniędzy – z czasem musisz się dostosować do realiów w klubie i tyle – zakończył.

Wreszcie wygrał trofeum

Moyes powiedział też parę słów o West Hamie – wygrał tam Ligę Konferencji 2023. Mimo tylu lat w pracy, było to jego pierwsze poważne trofeum w życiu. Wcześniej zdobył tylko Tarczę Dobroczynności na początku pracy w Manchesterze United. Okoliczności końca pracy nie były do końca zwyczajne. Ma on jednak ogromny szacunek do klubu i ludzi w nim pracujących.

Wygraliśmy pod koniec roku na Arsenalu i potem przypałętały się trzy porażki. Po wygranym meczu miałem propozycję nowej umowy od klubu i nie byłem pewny, czy chcę zostać na dłużej. Po tych trzech porażkach David Sullivan wycofał swoją ofertę i powiedział, że klub podejmie decyzję po sezonie.

Nie mam urazy z tego powodu, zawsze nam się dobrze pracowało. West Ham, jak żyję, praktycznie nic nie wygrał. Mam ogromny szacunek do Bobby’ego Moore’a, ale my przez trzy lata byliśmy w Europie, mieliśmy za sobą całą rzeszę fanów. To było wspaniałe doświadczenie, nie każdy ma okazję coś wygrać. Aston Villa była niedawno pokonana przez Olympiakos, zobaczymy jak poradzi sobie Chelsea. Łatwo się mówi, że tam nie grają mocne drużyny.

Dlaczego nie wyszło w Manchesterze?

Nie mogło zabraknąć czarnej kropki na wizerunku Davida Moyesa, a więc tematu United. Moyes zdradził, że nie było łatwo rozpocząć sezon po oknie, które nie poszło po jego myśli. Nie miał na nie żadnego planu B – ogółem nie do końca wydawał się przygotowany do sezonu. Dwóch pożądanych przez niego zawodników nie przybyło na Old Trafford.

– Okazało się, że jeśli Fabregas nie zagrałby w pierwszym meczu dla Barcelony, to by do nas przyszedł. Był też temat Garetha Bale’a. Moje rozumienie było takie, że United to dla mnie przede wszystkim świetni skrzydłowi grający szeroko. Uważałem, że Bale taki był. Próbowaliśmy do samego końca z jego transferem, ale on już był nastawiony na coś innego. Nie miałem planu B, gdyby nie przyszli. Pozyskaliśmy Fellainiego, który miał dobrą karierę w United, próbowaliśmy z Bainesem, aby był zmiennikiem Evry. Gdy nie udało się z dwoma transferami, to już czułem, że ten start może być czymś okropnym. Tamto okno było słabe.

Jakie Moyes ma po latach zdanie o United?

– Kiedyś po Tajlandii, przekręcono moje słowa. . Chodziło mi o Rooneya grającego za van Persiem na boisku, jako dziesiątka. Odebrano to jako Rooneya będącego w hierarchii jako numer 2…To mi pokazało, że tak się pracuje w Manchesterze United, łatwo jest inaczej zinterpretować jakąś wypowiedź. (..) Nie żałuję, że tu trafiłem, bardzo dużo się tu nauczyłem (…) Zawsze był to klub z tradycjami.

– Młodzi zdolni piłkarze, do tego w klubie nie zwalniali w pośpiechu. Zawsze byli klubem który należy podziwiać, klubem z klasą. Gdy sir Alex Ferguson nie miał zbyt dobrego czasu, nie zwalniali go, pokazywali, że klub znaczy trochę więcej, teraz tego nie ma. Zobaczcie ile lat był tu sir Alex, zrobili tu niewiarygodne rzeczy. Wydaje mi się, że do lat 23 piłkarze nie mogli mieć sportowych samochodów, musieli nosić czarne korki. Uczyli dyscypliny i zorganizowania jak na poważny klub piłkarski przystało.

Jakie United jest jego zdaniem dziś? Odpowiednio dobre, aby zacząć od nowa w miarę prędko. Jego zdaniem pracę Rubena Amorima będzie widać już bardzo szybko.

Wydaje mi się, że piłkarze lubią się chować za trenera, gdy nie idzie. Myślę, że są jednak w takim miejscu, że może być tylko lepiej. Myślę, że piłkarze są teraz bardziej elastyczni (w odniesieniu do 3-4-3 granego przez Amorima), United ma trochę obrońców w składzie, ma też piłkarzy pod wahadła. Myślę, że nie będzie trzeba długo czekać na wyniki pracy u nowego trenera, ale chwilę poczekamy, aby chodziło to dokładnie tak jak chce tego trener. Moim zdaniem to słabość, gdy trener ciągle jest przywiązany do jednego wariantu, tym bardziej doceniam Amorima, który chciałby spróbować czegoś innego.

Gdzie teraz trafi Moyes?

Jak to jest grać przeciwko Pepowi Guardioli 16 razy? Jak w takich starciach, z takim trenerem, można przygotować swój zespół? – Myślę, że spróbowałem wszystkiego. Na początku szło mi bardzo dobrze, kryłem jeden na jednego na całym boisku. Próbowaliśmy zatrzymać też Davida Silvę. City to zespół, który bardzo dobrze zachęci cię do biegania, są wyśmienici w utrzymaniu piłki. Mogliśmy się bronić w lepszy sposób, patrzcie na to co zrobił Real Madryt. Przyjechał na City i okopał się w polu karnym – najlepszy klub świata! Bazowali na kontrach. Dlaczego kontry nie są już sexy? Przecież dzięki nim możesz wyjść z opresji. Sporo nauczył się w tym aspekcie Mikel Arteta, wie kiedy atakować.

Na koniec Moyes wrócił do tematu trenowania – planuje on wkrótce się nad tym zastanowić, a do tego nie pogardziłby pracą poza granicami Zjednoczonego Królestwa. Na razie nie wraca do pracy jako trener, ale powoli zaczyna o tym myśleć. Przez pierwsze trzy miesiące po zwolnieniu po prostu potrzebował odpoczynku. Swoje zrobił też napięty kalendarz:

Chciałbym znów wyjechać, uwielbiałem swój czas w Hiszpanii, myślę, że dużo się nauczyłem. Real Sociedad miał kłopoty. Czy zostałbym tam dłużej? Może odrobinę. Oni na 24 zawodników, mają jakieś 16-18 z akademii. Wyobrażasz sobie takie coś w Liverpoolu, United czy Salford? To byłoby niesamowite, a to jest wspaniałe w tym klubie. Większość chłopców z Hiszpanii mówiła po angielsku, miałem swojego tłumacza, próbowałem się uczyć hiszpańskiego, ale to było dla mnie bardzo trudne.

Fot. Screen YouTube/ The Overlap