Derby Śląska dla Górnika. Zwycięstwo nad Piastem przypieczętowane dopiero w końcówce

24.11.2024

Derby Śląska tym razem zawitały do Zabrza, gdzie zwaśnione ze sobą zespoły Górnika i Piasta Gliwice rywalizowały w ramach rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Jako faworyt do tego starcia podchodziła ekipa gospodarzy. Jak dobrze jednak wiadomo, spotkania derbowe rządzą się swoimi prawami. Ostatecznie na stadionie przy ulicy Roosvelta 91 nie było sensacji i podopieczni Jana Urbana pokonali rywali 1:0. 

Mały skandal na początek

Pierwsze kontrowersje dotyczące meczu Górnika z Piastem nastąpiły jeszcze przed pierwszym gwizdkiem Pawła Raczkowskiego. Jak się bowiem okazało system VAR doznał awarii, która uniemożliwiła prawidłową komunikację arbitrów technicznych z głównym.

Po chwili na murawie stadionu imienia Ernesta Pohla pojawił się Szymon Marciniak (arbiter VAR) i – jak poinformowała w relacji reporterka Canal+ Daria Kabała-Malarz – arbiter udał się do wozu transmisyjnego, który miał udostępnić sędziemu rozstrzyganie stykowych sytuacji.

Przez powyższe kłopoty spotkanie rozpoczęło się z dokładnie siedmiominutowym opóźnieniem.

Zabrzański napór

Przechodząc jednak ściśle do sytuacji boiskowych, pierwsze fragmenty meczu śmiało można uznać za wyrównane, z lekkim wskazaniem na drużynę Górnika. Do znakomitej okazji w 10. minucie doszedł napastnik „Żaboli” – Aleksander Buksa. 21-latek, przebywający jeszcze kilka dni temu na zgrupowaniu reprezentacji U-20, z łatwością uwolnił się od dwóch obrońców Piasta i w polu karnym oddał strzał na bramkę rywali. Ostatecznie jednak interweniować zdołał golkiper Gliwiczan – Frantisek Plach i dzięki temu na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0.

Po chwili swoich ataków próbowali także boczni pomocnicy drużyny Górnika – Kamil Lukoszek oraz Taofeek Ismaheel. Wówczas do strzałów albo w ogóle nie dochodziło, albo były one szybko blokowane przez obrońców Piasta. Dwudziesta minuta to jednak totalna dominacja gospodarzy i śmiało można powiedzieć, że tylko jakaś nadpiłkarska siła zdecydowała o tym, że Górnik nie wyszedł wtedy na prowadzenie. Znakomitą szansę najpierw wypracował, a później zmarnował Luka Zahovic, po czym dobitki z – wydawałoby się – jeszcze łatwiejszej pozycji nie wykorzystał wspominany już Lukoszek.

Z czasem do sytuacji dochodzić zaczęli także goście. Największą szansą Piasta na objęcie prowadzenia w pierwszej połowie była ta stworzona za pomocą rzutu rożnego. Po dokładnym dośrodkowaniu silny strzał głową oddał Fabian Piasecki, natomiast fantastyczną interwencją popisał się tym razem bramkarz Górnika – Michał Szromnik. Śmiało więc możemy więc stwierdzić, że pierwsze 45 minut tego spotkania było czasem obu golkiperów.

Górnik się przestraszył – pytanie czego

Pierwsze fragmenty drugiej połowy nie obfitowały praktycznie w żadne sytuacje dla obu drużyn. Negatywnym zaskoczeniem była aż nadto spokojna gra Górnika, który do przerwy zdecydowanie przeważał nad Piastem.

Do dość mizernej gry Zabrzan doszła także ofensywna niemoc gości, co po zsumowaniu dało nieatrakcyjne widowisko. W tym miejscu skrytykować należy właśnie podopiecznych Aleksandra Vukovicia, gdyż właściwie przez całą drugą część spotkania dało się odczuć, iż ekipa z Gliwic gra typowo pod utrzymanie bezbramkowego wyniku.

Atutem gry Piasta w drugiej połowie meczu z pewnością była dobrze zorganizowana defensywa, która ustawiała i poruszała się o wiele lepiej niż w pierwszych 45 minutach. Zgrana obrona doprowadziła do coraz bardziej rozpaczliwych, a może nawet infantylnych ataków Zabrzan, które w zasadzie nie miały prawa zakończyć się golem. Podanie, wrzutka, wybicie, podanie, wrzutka, wybicie. I tak w kółko…

Wygrana rzutem na taśmę

Piłka nożna zwyciężyła. Śmiało można tak napisać, gdyż chyba nikt (poza jednorazowymi występkami) nie lubi oglądać bezbramkowego remisu. W 89. minucie meczu gola na 1:0 po – wreszcie – składnej akcji strzelił Japończyk – Yosuke Furukawa. Bramka ta była stuprocentowym dziełem zmienników, gdyż 21-letniemu skrzydłowemu asystował także piłkarz rozpoczynający ten mecz na ławce rezerwowych – Paweł Olkowski.

Gol strzelony Piastowi był pierwszym trafieniem Furukawy w barwach Górnika Zabrze. W dotychczasowych występach Japończyk często grał tak zwane „ogony”. Niewątpliwie bramka ta spowoduje jednak przesunięcie się wyżej Japończyka w hierarchii zespołu.

Końcówka meczu obfitowała także w inne emocjonujące wydarzenie. W doliczonym czasie gry nerwów na wodzy nie utrzymał bowiem obrońca i kapitan Piasta – Jakub Czerwiński. Żadnych kontrowersji jednak nie było – defensor zwyczajnie uderzył Erika Janzę, czym nie pozostawił nawet najmniejszych wątpliwości Pawłowi Raczkowskiemu.

fot. PressFocus