Manchester United zremisował z Ipswich. Ruben Amorim z remisem w debiucie

Napisane przez Patryk Popiołek, 24 listopada 2024

Manchester United czekała dziś niełatwa przeprawa na stadionie beniaminka Premier League. Jak przewidywano, Ipswich Town postawiło bardzo ciężkie warunki przyjezdnym. Podopieczni McKenny byli drużyną znacznie lepszą. W swoim debiucie jako szkoleniowiec „Czerwonych Diabłów” Ruben Amorim zremisował zatem 1:1, a jego zespół pozostawił mieszane odczucia.

Obiecujący start

W zespole „Czerwonych Diabłów” trochę się pozmieniało przez ostatnie tygodnie. Dziś po raz pierwszy oficjalnie na ławce zasiadł Ruben Amorim, a więc nowy szkoleniowiec. W jego debiucie United pojawili się na stadionie Ipswich Town, gdzie zmierzyli się z bardzo niewygodną ekipą prowadzoną przez Kierana McKenny. W ostatniej kolejce beniaminek zdołał na wyjeździe pokonać Tottenham 2:1, więc w tym meczu przyjezdni z Manchesteru nie mogli w żaden sposób zlekceważyć rywala. Jak w pierwszym swoim meczu za sterami poradził sobie Ruben Amorim?

Składy:

Ipswich Town: Murić – Tuanzebe, O’Shea, Burgess, Davis – Morsy, Cajuste (65′ Taylor) – Burns (82′ Chaplin), Hutchinson, Szmodics (65′ Clarke) – Delap (81′ Al-Hamadi)

Manchester United: Onana – Evans (56′ Shaw), de Ligt, Mazraoui – Dalot, Eriksen (68′ Zirkzee), Casemiro (56′ Ugarte), Diallo – Garnacho (86′ Mount), Fernandes – Rashford (68′ Hojlund)

Mecz zaczął się bardzo dynamicznie i udanie w przypadku Manchesteru United. Już w 2. minucie podopieczni Amorima rozpoczęli strzelanie na stadionie Portman Road. Znakomitą akcją prawą stroną popisał się Diallo, a podanie wykorzystał Marcus Rashford. Gospodarze mimo wszystko nie cofnęli się zbyt mocno do defensywy i próbowali szybko odpowiedzieć, co jednak nie było takie łatwe.

W 11. minucie świetnie prawą stroną akcję pociągnął Burns i po jego dośrodkowaniu strzał tuż zza pola karnego oddał Szmodics, nie zakończył on się jednak bramką. To był pierwszy poważny sprawdzian dla Onany. Później spotkanie zdecydowanie się uspokoiło, większość czasu walka toczyła się w środku pola. Brakowało sytuacji bramkowych, aż do 28. minuty, kiedy bardzo dobrą okazję z rzutu wolnego miał Hutchinson. Niestety mimo tylko 20 metrów do bramki uderzył prosto w rękawice bramkarza.

Ten sam zawodnik niedługo późnej po zamieszaniu w polu karnym oddawał bardzo groźne uderzenie, które w ostatniej chwili zostało zablokowane. Zdecydowanie gospodarze chcieli dać jasny sygnał, że będą w tym spotkaniu groźni w ataku. Swoją szansę miał także gracz gości Diogo Dalot, który otrzymał bardzo dokładne i długie podanie. Jednak jego wykończenie było bardzo słabe i Murić nie miał większych problemów. W 40. minucie Delap dostał idealną piłkę w polu karnym rywala, lecz nie był w stanie strzelić gola. Niesamowitą interwencją popisał się Onana.

Ostatni kwadrans tej to była całkowita dominacja ze strony Ipswich Town. Efektem takiej gry był przepiękny gol w wykonaniu Hutchinsona. W 43 minucie huknął z dystansu w samo okienko, nie dając szans bramkarzowi. Przeważali i w końcu dopięli swego.

Bezbramkowa druga odsłona, ale czy nudna?

Wszystko w drugiej połowie mogło się rozpocząć bardzo dobrze dla Manchesteru United. Blisko umieszczenia piłki w siatce był Garnacho, lecz świetnie między słupkami spisał się w tej sytuacji Murić. W 53. minucie doczekaliśmy się bardzo dobrej odpowiedzi ze strony Ipswich. Kolejną dobrą piłkę w polu karnym otrzymał Delap, lecz znowu to Onana popisał się niesamowitym wręcz refleksem na linii. Od pierwszego gwizdka Taylora w tej części było niezwykle ciekawie.

Podobnie jak w pierwszej części, po naprawdę intensywnym początku nastąpiła chwila stagnacji i  wzmożonej walki w środku pola. Obaj trenerzy szukali zmian oraz możliwości do zmiany wyniku. W 71. minucie do piłki dopadł ponownie Delap i ruszył z akcją przez środek boiska, natomiast jego późniejsze uderzenie było dalekie od ideału. Bliżej końca tego spotkania rzut wolny z dogodnej do strzału pozycji miał Bruno Fernandes. Piłka po jego strzale minimalnie minęła się ze słupkiem.

W samej końcówce Ipswich miało swoje szanse na zdobycie zwycięskiego gola. Najbliżej był zdecydowanie Chaplin, lecz interweniował Onana, który zdecydowanie dziś zasługiwał na pochwały. Mimo prób z obu stron ostatecznie kibice na Portman Road zobaczyli w tym spotkaniu podział punktów. W swoim pierwszym meczu Ruben Amorim remisuje z beniaminkiem, a jego drużyna zostawiła po swoim występie dość mieszane odczucia.

Fot. screen/OptusSport

Nad ranem NBA, a za dnia piłkarskie przygody. W wolnych chwilach komentator, który poza wielkimi ligami, niezwykle ceni sobie wyjazdy na boiska okręgówki.