Aston Villa bezbramkowo zremisowała z Juventusem na własnym stadionie, choć miała lepsze szanse. Był to mecz stałych fragmentów gry i małych momentów – jak poprzeczka po strzale z rzutu wolnego Lucasa Digne oraz wybicie Locatellego z linii bramkowej. W końcówce Morgan Rogers trafił na 1:0, ale gol ten nie został uznany przez wcześniejszy faul na bramkarzu Juventusu. Generalnie jednak mecz miał dość senne tempo i mocno wynudził kibiców. Matty Cash rozegrał 90 minut.
Aston Villa w kryzysie
Aston Villa ma ostatnio problem z wygrywaniem. Przystąpiła do starcia w Champions League, mając aż sześć spotkań z rzędu bez zwycięstwa. Zaczęło się od wypuszczenia trzech punktów w 96. minucie z Bournemouth. Była to ostatnia akcja meczu, pod bramkę Emiliano Martineza powędrował nawet golkiper Mark Travers. Ze stałego fragmentu dośrodkował Marcus Tavernier, a Evanilson trafił do siatki z główki. Tamten mecz zapoczątkował serię.
Aston Villa była rewelacją Champions League po trzech kolejkach, jednak później przytrafił jej się bardzo przeciętny jakościowo mecz z Clubem Brugge (0:1). Męczyła się tam i nic nie potrafiła wykreować. O ile nikt po odpadnięciu z Pucharu Ligi z Crystal Palace nie płakał, bo Unai Emery wystawił tam ośmiu czy dziewięciu rezerwowych, tak strata punktów z tym rywalem w lidze była już bolesna. „Orły” okupują strefę spadkową. „The Villans” byli nieskuteczni – Youri Tielemans zmarnował karnego, a Leon Bailey uderzył w poprzeczkę. W końcówce jednak Emiliano Martinez kapitalną interwencją zbił piłkę na słupek.
Juventus zdziesiątkowany
Juventus rozgrywa takie spotkania, w których nie pada wiele bramek. Niezwykłe 4:4 z Interem to wyjątek. Ostatni hit z Milanem wynudził widzów niemiłosiernie. W sześciu pierwszych meczach Serie A defensywa „Starej Damy” spisywała się rewelacyjnie, bo nie straciła ani jednej bramki. Duża w tym zasługa Bremera, który od początku października jest kontuzjowany po zerwaniu więzadła krzyżowego. To ogromna strata. Włosi mają spore osłabienia kadrowe, bo z Milanem oprócz oczywistego Bremera nie mogli zagrać ważni piłkarze (niedostępni także na Aston Villę):
- Dusan Vlahović
- Juan Cabal
- Nico Gonzalez
Obrzydliwie nudny mecz, za który powinien się wstydzić nie zdziesiątkowany Juventus – oni mają co chcieli – ale Milan, który musiał wygrać i miał na papierze wszystkie argumenty. Brak iskry, granie jakby 0:0 dawało jakiś awans w pucharach. Wstyd i tyle.
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) November 23, 2024
Juventus na ławce rezerwowych Villa Park posadził zaledwie sześciu zawodników, a dwóch z nich to bramkarze. Do listy urazów dołączył Weston McKennie. Inni, mniej ważni nieobecni to: Arkadiusz Milik, Paul Pogba, Douglas Luiz, Vasilije Adzic.
Thiago Motta wobec tego najczęściej stawia na parę Pierre Kalulu – Federico Gatti. Juventus notuje ligową serię 21 spotkań bez porażki, licząc jeszcze poprzedni sezon, ale już w Lidze Mistrzów jest gorzej. Szczególnie słabo zaprezentował się przeciwko VfB Stuttgart (0:1). Za to gdy mierzył się z RB Lipsk, to pokazał charakter, strzelił dwa gole w osłabieniu i wyciągnął wynik z 1:2 na 3:2. Z bilansem 2-1-1 zajmował miejsce w środku wielkiej tabeli Ligi Mistrzów.
Poprzeczka Digne
Sędzia Jesus Gil Manzano od początku ochoczo sypał kartkami, jakby chciał wzbudzić respekt wśród zawodników – jedną otrzymał w 10. minucie Youri Tielemans za faul, a drugą w 12. minucie Leon Bailey za protesty. Aston Villa miała taki pomysł, by w pierwszych minutach oddać piłkę (37-11o w podaniach po kwadransie). W 13. minucie Leon Bailey dośrodkował z rzutu rożnego na bliższy słupek, a Pau Torres uprzedził kryjących go zawodników i oddał groźny strzał, choć niecelny. Była to jedna z bardzo niewielu sytuacji w pierwszej części gry.
Mecz ten długo pozostawał bez strzału celnego – aż do 37. minuty i próby Olliego Watkinsa. To następstwo kilku podań po rzucie wolnym. Po stronie Juventusu szarpać próbował prawą flanką Francisco Conceicao i sporo pojedynków stoczył z Lucasem Digne’em. To on – po jednym z nich – oddał też jedyny celny strzał Juventusu w pierwszej połowie. Lucas Digne stanął za to przed najlepszą szansą w pierwszej połowie. Pierre Kalulu sfaulował Watkinsa tuż przed polem karnym i mieliśmy z tego rzut wolny. Di Gregorio nie miałby najmniejszych szans, lecz uratowała go w tej sytuacji poprzeczka.
Lucas Digne’s 🇫🇷 Free Kick Smashes of the Top of the Crossbar 😫 pic.twitter.com/uOYiKaayKD
— Every Premier League Club (@EveryPremier) November 27, 2024
Kilka zrywów i stykowa sytuacja w końcówce
Jeżeli pierwsza połowa wynudziła kibiców, to druga ich całkowicie uśpiła aż do… 65. minuty. Na szczęście w piłce nożnej oprócz gry pozycyjnej są też stałe fragmenty gry. Po jednym z nich Emiliano Martinez popisał się genialną interwencją po strzale z główki Conceicao. Realizator zaprezentował grafikę, w której widać, że piłka niemal całym obwodem przekroczyła linię. Pozostał tylko malutki skrawek, dlatego arbiter nie dostał sygnału.
What a save from Emi Martinez! 😲#BBCFootball #UCL #AVLJUV pic.twitter.com/94nZ4UoHv5
— Match of the Day (@BBCMOTD) November 27, 2024
Martinez uratował swój klub dosłownie w ostatnim momencie. Mecz się odrobinę rozkręcił, bo kilka minut później Locatelli z kolei uchronił Di Gregorio i stanął na linii bramkowej po strzale Johna McGinna. Był to ogólnie bardzo dobry mecz kapitana włoskiej ekipy, co potwierdzają statystyki. Wygrał wiele pojedynków, zablokował dwa uderzenia, kilka razy piłkę odzyskał. Bardzo mocno pracował.
Locatelli vs Aston Villa
90 mins played
83 touches
62/68 accurate passes
1chance created
7/10 long balls
6/8 ground duels won
1/1 aerial duels won
2 blocked shots
1 clearance off the line
1 interception
2/4 tackles won
5 recoveries
12 passes into the final thirdBaller✨ pic.twitter.com/e32uYxvkQI
— Gaffer (@NotADogmatist_) November 27, 2024
Mecz małych zrywów i stałych fragmentów. Cała druga połowa to raptem… trzy strzały Aston Villi i cztery strzały Juventusu. Gorąco zrobiło się dopiero w końcówce. Morgan Rogers trafił do siatki, ale w ogóle się z tego gola nie cieszył, tonował radość. Chwilę wcześniej Diego Carlos sfaulował Di Gregorio przy walce o piłkę i arbiter tej bramki nie uznał. Zaważyło w tej sytuacji, że golkiper był przy piłce pierwszy przy walce o piłkę, a defensor mu to utrudnił. Zapewne jest to na tyle „stykowa” sytuacja, że niektórzy z fanów byliby za uznaniem takiej bramki.
Jak zagrał Matty Cash?
Solidnie. Oddał jeden groźny i mocny strzał, który został zablokowany przez przeciwnika. Wygrał mniej więcej połowę pojedynków, ale na dużo mniej pozwalał na swojej stronie niż Digne na przeciwnej. Miał trzy odbiory piłki i dwa przechwyty podania, a na uwagę zasługuje fakt, że skończył z – uwaga 100% celności podań! 35 na 35 podań Casha trafiło do adresata.
Fot. screen Canal Plus Sport